Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2018, 11:26   #78
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Mężczyzna ujął jej pośladki nieco rozciągając, później zaś zbliżył odpowiednio swój czub oraz zaczął go tam wpychać czując, jak gwałtownie napina się jej jasna skóra. Charlie jęknęła z bólu, ale już po chwili przerodziło się to w pomruk rozkoszy. Przy pierwszym ruchu była jeszcze spięta, przy drugim już entuzjastycznie wyszła mu naprzeciw. Potem zaś były już tylko kolejne ruchy, kolejne pchnięcia oraz lekkie klapsy, które dawał jej w piękną, wypiętą pupę. Podniecała go szaleńczo. Chciał ją mieć jak najgłębiej, jak najmocniej, jak najbardziej szalenie i czuł, że dzieli z nią to pragnienie.
- Ach, ach, ach - jęczał uderzając raz za razem, trochę wedle rytmu podskakiwania powozu, aż wreszcie po dłuższym czasie niżeli przed chwilą uczuł wzbierajacą się przy podnóży gorącą lawę. - Pragnę cię, kocham cię - jęknął ponownie oraz wystrzelił wewnątrz, kiedy był właśnie najgłębiej, trzymając mocno biodra dziewczyny, żeby nie zmieniły najgłębszej pozycji. Charlie opadła głową na kolana Anny. Z jej ust wyrywały się nieregularne jęki, a pupa nadal starała się nabić na męskość wampira. Ten jeszcze reagował kolejnymi wystrzałami wewnątrz niej, aż wreszcie wysunął się. Jego męskość nieco opadła, zaś on patrzył, jak powoli wypływa z kobiety to, co zostało w nią przed momentem wstrzelone jego męską dumą. Wypływa z obydwu słodkich miejsc. Trzymał ją za biodra poruszając mocno ustami, jakby miał się ochotę nie tylko kochać, ale wręcz schrupać ją, bowiem kły były wyraźnie widoczne na jego wargach. Pupa Charlie nadal poruszała się delikatnie. Wampir czuł jak jej ciało całe drży, jak przy każdym mocniejszym dotknięciu przeszywa ją jakby impuls, wywołując ciche jęknięcie. Jego narzeczona odpływała z rozkoszy. Podobnie zresztą jak on. Uwielbiał ją, chciał ją,kochał ją. Opadł na siedzenie powodu dalej wpatrując się w wypiętą pupę kobiety.
- Weź go, zajmij się nim - wyszeptał gorączkowe nie mając jeszcze dosyć.

Rozgorączkowana Charlie uniosła się powoli z kolan Anny. Spojrzała na swego narzeczonego rozpalonym wzrokiem. Teraz był pewny, że Malkavianka także dla ghulicy zrobiła mały prezent. Kobieta szybko zrzuciła z siebie wierzchnią warstwę tak, że pozostała jedynie w halce i przyklęknęła przed wampirem. Z apetytem wzięła jego męskość do ust, ssąc ją mocno. Aż jęknął! Był jeszcze mięciutki oraz niewielki, jednak działania ghulicy, bardzo namiętne, zaczęły odnosić rezultat.
-Ach tak - ułożył jej dłonie na głowie pieszcząc włosy. Malkavianka patrzyła, jednak pewnie przy takim pragnieniu mogłoby patrzeć pół Londynu. Im większy się stawał tym zachłanniejsze były usta Charlotty. Całowały go, lizały, biorąc go przy tym tak głęboko, że zaczął dotykać jej gardła. Ghulica jakby zapomniała o całym otaczającym ich świecie, podczas gdy idealnie naprzeciwko niego siedziała i wszystko obserwowała mała dziewczynka, radośnie machając nogami. Jego dłonie zaś coraz bardziej naciskały głowę Charlie, żeby wchodziła jak najgłębiej, żeby brała go, jak tylko mogła. Czuł się ponownie rozgorączkowany. Coraz twardszy, coraz mocniejszy, coraz większy. Drżał wewnątrz jej ust, przesuwając się w nich, podrygując wedle taktu jej ruchów. Wszystko trwało dłużej, znacznie dłużej niżeli przedtem, jednak to było tym przyjemniejsze, zanim właśnie odczuł, jak znowu się zbiera przy podnóża jego trzonu, zaś jego męskość twardnieje, choć wydawało się to zaiste kompletnie niemożliwe.
- Aaa … - wyrwało mu się. Przytrzymał jej głowę, chcąc aby wszystko połknęła - Chaaarlie … - jęknął strzelając prosto wewnątrz jej ust. Narzeczona spijała go, a jej rysująca się pod cienką halką pupa poruszała się w rytm kolejnych łyków.

Namiętny wampir poczuł, że dorożka zatrzymała się, czuł też jednak że jego męskość twardnieje ponownie nawet nie opuściwszy ust kochanki. Ale pomimo tego wyszedł z niej, gwałtem niemal układając dziewczynę na ławie oraz unosząc nogi. Wbił się w nią ponownie, może jeszcze bardziej gwałtownie niż wcześniej, oraz bardzo łatwo, jako że też była pokryta intymnym, śliskim soczkiem. To że się coś zatrzymało go kompletnie nie obchodziło wcale. Podobnie zresztą jak wszystkim użytkownikom dorożki. Nie przeszkadzało to tak samo jak Florence, która po jakimś czasie zajrzała do środka. Po chwili wahania zajęła miejsce obok Anny, podczas gdy wampir młócił biodrami swoją wijącą się z rozkoszy narzeczoną. Zaś pewnie ze wszystkich najbardziej zadowolonym był powożący, nic nie musiał robić, siedział sobie oraz zgarniał pieniądze. Oczywiście musiał znosić pewne wstrząsy pojazdu oraz jęki ze środka, ale opłaciło się. Natomiast dwójka namiętnych kochanków wreszcie doszła kolejny raz, ponownie wybuchnął wewnątrz jej ciała wystrzelony strumień kropelek oraz ponownie obydwoje jęknęli opanowani czymś wyjątkowym. Dopiero po dłuższej chwili odzyskując jaką taką stabilność oraz zdolność do jakiego takiego myślenia. Wampir nie do końca był pewny ile czasu minęło. Ledwo skończyli, Charlotta dosłownie popchnęła go na ławę i dosiadła, najpierw ocierając się o jego męskość, a gdy ta powstała biorąc ją w siebie. Jej wzrok był nieobecny, usta błądziły po twarzy kochanka. Za to go Gaherisa powoli docierały strzępki rozmów dwóch starszych wampirzyc. Malarz już dotarł i Anna tłumaczyła Florence po co.
- A potem zachęciłam ich trochę do igraszek ale chyba odrobinę przesadziłam. - W jej dziewczęcym głosie nie było śladu żalu.
- Hm… rzeczywiście odrobinę. - Torreadorka niemal nie mogła oderwać wzroku od poruszających się bioder ghulicy. Powoli także rycerz dostosował się do tego tempa. Właśnie był jej ogierkiem, ona zaś galopującą Amazonką. Wspaniałą nienasyconą oraz spragnioną jeszcze więcej. Obejmował ją, całował mocno splatając języczki, zaś jego krew z naciętego leciutko kłem języczka wampira omywała jej usta dostając się do gardła. Jego biodra powoli poruszały się szybciej, coraz mocniej ona zaś unosiła się niemal wychodząc podczas galopady.
- Ach, ach, ach … - jęczał kiedy wbijała się na niego całym impetem. Jej słodkie piersi podskakiwały mocno zaś ciało było rozgorączkowane wręcz niemożliwie, jego własne także. Wreszcie wypalił!!!

Wreszcie Charlie doszła z głośnym okrzykiem i opadła na niego bez sił. Jego głowa zaczynała łapać to jak wygląda otoczenie. Widział porozrzucana po dorożce ubrania, zrzucone poduchy i wszechobecną krew wymieszaną ze spermą. Jego ciało było nadal rozpalone, ale czuł że zaczyna nad nim panować. W przeciwieństwie do Charlotty, która mimo wycieńczenia, oddychała szybko i już pomalutku zaczynała się o niego ocierać. Jeszcze brakło jej sił by ponownie unieść biodra, ale juz poruszała się przód-tył, wywołując w nim kolejne przyjemne fale. Dlatego zmienił pozycję układając ją po prostu na siedząco, później zanurkował pomiędzy nogi dziewczyny. Skoro już tyle narobili tego wszystkiego … wydawało mu się, iż jeszcze kolejny raz nie odegra większego znaczenia. Była potwornie mokra, skropiona krwią, nasieniem oraz własnymi soczkami. Lizał jej szparkę skupiając się od razu na łechtaczce. Nie bawił się w jakąś grę wstępną dostrzegając, jak reaguje Charlie oraz jak on przed chwilą reagował. Zresztą właściwie ciągle był napalony, lecz jakby musiał, potrafiłby się zmusić do jakiejś innej czynności. Pieścił ją coraz gwałtowniej, coraz mocniej, coraz szybciej, wreszcie czując moment dojścia wbił tam najostrzejszą część kła, powodując momencik bólu oraz gwałtowny wystrzał rozkoszy, który wręcz powalał. Krew Charlotty była przyjemnie gorąca, rozpędzona wszystkim co robili do tej pory. Ghulica zacisnęła dłonie na jego włosach, dociskając jeszcze jego twarz do swego łona. Dopiero po dłuższej chwili odpłynęła, opadając bez sił na ławę. Niepokojący był jednak jej przyspieszony oddech, który świadczył o tym, ze mieli chyba tylko chwilę by zabrać ją w inne miejsce.

Rycerzowi kręciło się w głowie.
- Eee, jesteście tutaj obydwie? - zaczął bez sensu, jednak widząc stan narzeczonej szybko wskoczył w ciuchy porywając Charlottę na ręce. - Musimy, musimy ją zabrać.
Wokoło rozglądając się jakby szukał pomocy. Znowu ułożył ją na moment. Przez okienko podał wozakowi dwukrotnie więcej pieniędzy niż powinien, później znów ujął dziewczynę. Wszystko to trwało momenty dosłownie. - Florence, pomóż proszę, prowadź.
- Ubierz się. - Starsza, wskazała podbródkiem na jego rozchełstaną koszulę i spodnie. - Anna na szczęście wjechała na dziedziniec, więc wystarczy, że okryjemy Charlottę jakimś płaszczem.

Lady Florence otworzyła drzwi i powoli wyszła na zewnątrz. Chłodne powietrze jeszcze bardziej otrzeźwiło umysł wampira.
- Zbiorę resztę waszych rzeczy. - Anna pomalutku sięgnęła po leżące na podłodze pantalony Charlotty. Wampir posłuchał, poprawił morze chaosu, czyli koszulę oraz spodnie, później zaś wyszedł unosząc dziewczynę oraz idąc za Florence. Poczuł, że CHarlotta się wybudza nim dotarli do drzwi prowadzących na dziedziniec. Jej dłonie zacisnęły się na jego koszuli by już w progu podciągnąć całe ciało. Usta ghulicy wpiły się zachłannie w jego usta. W środku było kilka kobiet, które zazwyczaj widywał w pobliżu Florence. Nawet nie wydawały się być zaskoczone całą sytuacją, mimo iż Charlie już wspinała się na niego, chcąc owinąć swoje nogi wokół jego bioder. Oddawał jej pocałunki oraz starał się ją jakoś nieść, co wcale nie było łatwe. Przecież to już zakrawało na jakieś szaleństwo. Cudowne, ale szaleństwo. Ech, starał się delikatnie powstrzymywać ją, jednocześnie przenosząc ją. Właściwie epowinien być wściekły na Malkaviankę, jednak pamiętał, że jemu samemu było naprawdę wspaniale. Ponadto jakoś nie potrafiłby się na dziewczynkę gniewać.
- Co zrobić? - spytał mając nadzieję, iż malutka wampirzyca usłyszy oraz coś wykombinuje.

Piękną Charlottę najlepiej powstrzymywały spodnie wampira. Ocierała się o nie swym rozpalonym łonem i Gaheris był niemal pewny, że materiał niebawem przemoknie.
- Obawiam się, że jeśli chcemy dziś coś jeszcze zrobić, ktoś będzie się musiał nią zająć. - Anna dreptała pomalutku za wampirem, niosąc ich rzeczy.
Florence wprowadziła go na piętro i zaprowadziła do swojej sypialni. W łożu jak zwykle spało kilka kobiet. Była tu nawet ghulica, której imię wymienione było w odnalezionym notesie.
- Florence, jej imię było wymienione - wskazał ruchem głowy, później planował tłumaczyć szczegóły - hm, zająć się nią, ale kto. Nie chcę, nie chcę, żeby coś złego jej się przytrafiło, bardzo ją kocham. Nie ma jakiejś no nie wiem, czegokolwiek?
Zająć się zająć, owo zajęcie mogła zorganizować jedynie Florence. Uff, jak przydałby się łyk dobrej krwi, albo trochę więcej łyków.
- Mógłbyś spić ją tak by straciła przytomność na dłużej. - Anna odłożyła ich rzeczy na jednym z foteli, podczas gdy Charlie wyraźnie niezadowolona z tego, że nic jej nie wypełnia, kąsnęła delikatnie wampira w szyję.

Panna Florence zerknęła na wypełnione dziewczętami łoże.
- Ułóż ją tam. Na pewno nic jej się nie stanie gdy jesteśmy obok.
Pomysł wydał się dobry, może jedyny, bowiem nie chciał ją tak spijać, jak radziła Malkavianka, zresztą obdarzona morderczym spojrzeniem za taką radę. Ułożył więc Charlottę pomiędzy kobietami. Zakładał, iż może Florence chce usłyszeć cała historię, zaś potem przystąpił do dzieła rysownik.
- Moje drogie, zaopiekujcie się naszą Charlie. - Kobiety od razu zareagowały na słodki głos starszej. Sprawne dłonie sięgnęły do halki ghulicy by pozbawić ją resztek odzienia, podczas gdy jakieś chętne usta wpiły się w rozpaloną, lekko zaczerwienioną szparkę narzeczonej wampira, wyrywając z jej ust słodkie jęknięcie. Florence uśmiechnęła się na ten widok i przeniosła spojrzenie na Gaherisa. Po sekundzie spojrzała odrobinę niżej. - Chyba będziemy musieli wysuszyć twoje spodnie.
- Chyba tak, masz może na czas suszenia jakiś szlafrok? Nie mam nic przeciwko paradowaniu przy tobie nago, jednak jakbym właściwie rzekł, przy malarzu byłoby krępujące
- stanÄ…Å‚ na boku gotowy do przebrania siÄ™.
- Tutaj na pewno są tylko kobiece rzeczy, ale może coś się znajdzie. - Wampirzyca spojrzała na łóżko. - Rosa, skocz prosze i coś przynieś.
Ghulica, której imię było w notatkach oderwała usta od piersi Charlotty i podniosła się z pościeli. Narzuciła na siebie jedną z leżących na meblach jedwabnych podomek i ruszyła na poszukiwania. Dopiero gdy wyszła Florence odezwała się ponownie.
- To co właściwie się wydarzyło, nie licząc tego że nasza droga Anna zapewniła sobie mały pokaz?
- Całkiem sporo
- Gaheris spojrzał na Charlottę, która wiła się pod pocałunkami oraz pieszczotami kobiet. - Dlatego właśnie mówiąc wprost … - dokładnie opowiedział jej to samo, co wcześniej księciu, Malkaviance oraz Rebecce. - Dokładnie tak było, sama więc widzisz, że te ghule, także stąd … nie mnie ci mówić, co powinnaś zrobić. Tak czy siak, książę już rozpoczął porządki, jednak tutaj zawiaduje tym Rebecca, zaś ona podobno potrafi to zrobić sprawnie - przypuszczał, iż Florence dysponuje podobnymi mocami Telepatii jak on, więc sama potrafi sprawdzić swoje ghule oraz ogólnie służbę. - Książę chciałby mieć owe rysunki, ażeby jutro zająć się rozpoznaniem oraz ewentualnym poszukiwaniem.
W trakcie jego wypowiedzi, powróciła Rosa niosąc męski szlafrok. Kłaniając się delikatnie ułożyła go obok Gaherisa, po czym za przyzwoleniem starszej powróciła do przerwanej zabawy. Charlie leżała teraz na boku i dwie kobiety zajmowały się jej przednim i tylnym otworkiem, entuzjastycznie wpychając w nie swoje drobne paluszki.
- Rozumiem. - Głos starszej przebił się przez słodkie jęknięcia, które wypełniły pokój gdy wampir skończył mówić. - John już czeka. Nie wiedziałam po co przybył, ale uznałam że Sylvia nie posłałaby po niego bez powodu. Jest w innym pokoju.
 
Kelly jest offline