Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2018, 16:36   #60
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Rozbitkowie byli wyjątkowo zmotywowani, lecz ich wspólny atak zdawał się nie robić wielkiego wrażenia na umarlaku. Magiczne pociski Thazara uderzały raz po raz, bezbłędnie prosto w pierś truposza, lecz ten choć doznawał fizycznych wstrząsów od uderzeń migoczących kul, ciągle parł do przodu.
Między drzewami rozległ się dźwięk zwalnianego spustu kuszy. Metalowa linka posłała w powietrze bełt i po chwili na twarzy Anny pojawiła się niemała konsternacja, kiedy jej pocisk utkwił między żebrami gnijącego ożywieńca, a ten dalej parł do przodu.
Wtedy do akcji wkroczył Edrik. Ten mąż znał się na rzeczy jak nikt inny tutaj. Toporek wojaka huknął w szyję oponenta, powalając go w końcu na glebę w gęste paprocie. Edrik wiedział, że nie ma sensu ryzykować, więc wymierzył jeszcze kilka razów w nieruchomą łepetynę umrzyka. Dopiero kiedy z czaszki buchnęło paskudnym smrodem, a łeb przypominał miazgę kompani mogli odsapnąć.
-Co to do ciężkiej cholery było?!- Boro nie mógł się nadziwić. -Spotkałem w swoim życiu kilka szkieletów, oraz zombi. Tylko kilka, wiem to nie wiele. Ale żaden skurwiel nie był tak odporny na ciosy. A magia? Ten tutaj zdawał się kompletnie ją ignorować!- kręcił głową.
-Nie ma czasu. Ruszajmy dalej, bo inaczej piraci zorientują się, że tu jesteśmy.- Kasandra nie dawała im czasu na odpoczynek. Z resztą nikt w starciu nie ucierpiał.

Grupa ruszyła w kierunku plaży i już niedługo później udało im się opuścić niebezpieczny las. Niektórym w głowach ciągle huczał krzyk tajemniczej niewiasty, lecz na ich szczęście w grupie nie było żadnego rycerza ani cnego paladyna, który pragnąłby pomóc damie w opresji. Nie zatrzymywali się. Dym z pirackiego obozowiska co rusz przypominał, że rozbitkowie są w dalszym ciągu w wielkim niebezpieczeństwie.
W końcu po dwóch godzinach poczuli się w miarę bezpiecznie, a zmęczone marszem po piasku i w puszczy nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Po cywilizacji nie było najmniejszego śladu, a ich nadzieje na śniadanie w oberży malały z każdą chwilą. Onaga miał znalezione na plaży wino, a ktoś inny trzymał skromny zapas suszonego mięsa, który w porównaniu z żółwiem smakowało conajmniej przeciętnie. Po krótkim odpoczynku grupa ruszyła dalej, pod wielkim naciskiem Kasandry. Kapłanka była święcie przekonana, że portowe miasteczko jest tuż tuż i dla wygodnego łoża w tawernie warto jeszcze odrobinę się pomęczyć i poczekać na odpoczynek. Powoli zaczynało im brakować sił i grupie udało się przekonać marudzącą kapłankę Umberlee, że nocowanie pod gołym niebem jest nieuniknione.

Miejsce, które wybrali na odpoczynek niczym się nie wyróżniało. Ot zwyczajny skrawek plaży, niedaleko do falującego morza, oraz równie blisko do niebezpiecznej (szczególnie nocą) puszczy. Do świtu pozostało niewiele czasu, ale kto zabronił im odpoczywać do południa? Kompani byli pewni, że piraci już ich nie wypatrzą i mogli spokojnie zadbać o siebie, lecz nim cokolwiek wymyślili coś wzmożyło ich czujność ponownie. Z głębi ciemnego lasu wydobywały się donośne dźwięki łamanych gałęzi. Drzewa falowały jakby targał nimi potężny, południowy wicher, a lokalne ptactwo w sekundę zerwało się w popłochu, w powietrze. Nagle w okolicach skraju lasu dostrzegli masywną sylwetkę kilku tonowego potwora.
Dinozaur, bo bez wątpienia z tym mieli do czynienia nie był jednak zwykłym przedstawicielem swego gatunku. Gad był groźny sam w sobie, a ten tutaj ponadto reprezentował podtyp nieumarłych, co jeszcze bardziej przerażało ocalałych rozbitków. Jego ciało było nadgnite i poszarpane w wielu miejscach, a flaki swawolnie powiewały mu z brzucha.


-Aaaaaa!- Kasandra w jedną sekundę zepsuła plan ukrycia się na piasku i przeczekania niebezpieczeństwa. Gdy jej wzrok dostrzegł nieumarłego dinozaura, kobieta wpadła w tak wielką panikę, że cały świat przestał dla niej istnieć. Bestia od razu skierowała ogromny łeb w kierunku plaży i energicznym krokiem ruszyła w kierunku grupy tratując mniejsze i wątłe drzewa. Kompani jak jeden mąż zerwali się do ucieczki zostawiając Kasandrę krzyczącą w panice z tyłu. Dinozaur chwycił w paszczę kapłankę w biegu. Dopiero, kiedy ciało kobiety zniknęło w jego szczękach zatrzymał się by przegryźć spory kawał mięsa. Potwór przeżuł ofiarę i połknął, lecz to nie zaspokoiło jego apetytu i czym prędzej ruszył za uciekinierami. Towarzysze zdążyli oddalić się o kilkadziesiąt metrów, lecz dinozaur bardzo szybko pokonał dzielącą go od nich odległość. Searos był kolejnym pechowcem, który choć biegł szybko, potknął się o kawałek kłody przysypanej piaskiem i wyrżnął na twarz. Bestia dopadła go w sekundę i przygryzła do połowy. Jego krzyki niosły się echem jeszcze kilka chwil. Kompani nie mieli wyjścia. Ucieczka plażą nie dawała im żadnych szans i musieli ukryć się między drzewami.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline