Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2018, 20:04   #48
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


- Ty...Ty - Żenia dyszała oblewana zimnym potem. Spoglądała w oczy Iwana. -... Ty wiedziałeś? Dlatego mówiłeś o ludzkiej części?

- Mówiłem, bo jak wielu starych ludzi mam swoje kaprysy. Kaprysy, by rzec coś w tym, a nie innym momencie. Jestem martwy. Sprawy żywych są przede mną zakryte, tak jak przed tobą sprawy umarłych - powiedział odsuwając się i wyraźnie patrząc na nowe buty.

- Mhm - brunetka jakoś nie dowierzała do końca - Jak daleko wstecz to sięga, Iwan? - dopytywała, podskórnie czując związek ze swoimi poszukiwaniami. - To wiesz, spryciarzu?
Obrazy z wizji nie chciały zniknąć sprzed jej oczu.
Starała się nie mrugać, by nie widzieć, nie czuć ręki na którą nadepnęła lata temu.

- Sięga? To było od zawsze. Wilki były wcześniej niż ludzie. Gaja tworzyła garou jako swoich wojowników. Maszyny do zabijania. Tak było zawsze. Ja tutaj jestem, żeby przypomnieć ci o naszej ludzkiej naturze. Twoi przodkowie byli ludźmi. Nie bestiami. To świat zmienił ich w bestie. Bo cóż może zmienić naturę człowieka? - to co mówił, ten filozoficzny ton tak bardzo nie pasowały do jego postawy, że kontrast zdawał się aż boleć. Niczym nastolatka Iwan spacerował w nowych butach i zerkał na nie z ciekawością. Jego twarz przepełniały uśmiech i radość. Dumnie podkręcił wąs.

- Dowiedziałeś się czegoś? - Żenia spoglądała na Iwana. Nie na jego buty czerwone niczym świeża krew - O utracie pamięci?
Była spięta niczym struna. Po plecach spływały jej strużki potu.

Iwan spojrzał na nią, tak, jak gdyby wcześniej jej nie zauważył.
- Rozmawiałaś już z Handlarzem Wspomnieniami? - pytanie padło tonem brzmiącym jak jakaś drobnostka.

“Piłaś dziś herbatę? Jadłaś śniadanie? Rozmawiałaś z Handlarzem Wspomnieniami?”

- Nie, miałam to zaplanowane na jutro - Żeńka mruknęła z irytacją - Wiesz jak go znaleźć?
Spojrzała przy tym na Czarnego. Wilkołak kiwnął przytakująco łbem. W jej wzroku widać było wahanie.
Jak w oczach ludzi, którzy mają skoczyć na bunji jumping lub zrobić coś bardzo głupiego.
- To idź z nim pogadać. Już - Iwan wykonał odprawiający gest dłonią.

Brunetka skinęła głową:
- Nie będę długo - odwróciła się ponownie do przodka - Iwan, poczekasz? Muszę z Tobą pomówić.
- No to o czym jeszcze chcesz mówić? Wy, młodzi, cały czas byście tylko mówili. Robić nie ma komu.
Czarny przysunął się bliżej brunetki i cicho warknął.
- Przygotować muszę…. Przed handlarzem. - Forma bojowa utrudniała mu przekazywanie skomplikowanych myśli, ale liczył, że Żenia domyśli się, że nie dadzą rady wyruszyć tego samego dnia.
- Ok. - młoda poczuła dziwną ulgę. - Ok. - powtórzyła, kiwając głową jak automat. Klepała przy tym odruchowo Alfę po ramieniu jak małe dziecko.

- A Ciebie Iwan o pomoc chciałam prosić. - Żeńka odwróciła się na pięcie ku atamanowi - Widzę, żeś się tu w zaświatach ustawił dobrze. - dziewczyna podeszła do przodka i postąpiła ku przodowi jakby zachęcając go do pójścia na spacer - Nie masz tu jakichś znajomych? Kontaktów? Chodzi o to - ściszyła głos by Szaman od duchów jej słyszeć nie mógł za dobrze - żeby dwie rzeczy zrobić: przywrócić świetność rodziny, nazwiska i świetność wilków. Zapewnić wsparcie po tej stronie przeciw przeciwnikom tam. Wiem, żeś Ty martwy. Ale ja żywa. Допоможеш мені? Я не хочу здаватися без бою, дідусю.

Iwan położył jej dłoń na ramieniu.
- Córko… - rzekł, choć nie była nawet jego wnuczką - nie wiem w coś ty się tam wplątała, ale gdy jesteś blisko mam ciarki. Większośc duchów pewnie by się na ciebie rzuciła. Uznaj proszę, że moją pomocą było dopuszczenie cię do tego rytuału. Czy mogę ci jakoś pomóc? Mogę. Czy tak jak tego chcesz? Nie. Nie w mojej władzy inne duchy. To tutaj to sfera kieszonkowa. Moja. Inni tu bez mej zgody nie wejdą. Ale tam na zewnątrz naprawdę zmieściłaby się w kieszeni - rozłożył ręce pokazując na mury zamku, a Żenii ciężko było uwierzyć w to co mówił.
- Ja powinienem siedzieć w krainie umarłych, ale się wyrwałem. Teraz w zasadzie to się ukrywam. Ale ciii - przyłożył palec do ust.
- Mogę dać ci coś jeszcze. Pytanie czy wolałabyś coś, co stracić możesz, czy raczej coś czego nie stracisz nigdy? - zapytał enigmatycznie podsuwając jej ramię do wspólnego spaceru.

Żenia nieco oklapła po słowach Bondara, ale wsunęła ramię i zacisnęła dłoń na podanym ramieniu.
- To, że czymś przesiąkłam to wiem. Ciężko mi stwierdzić skąd ten zapach. Może to moja wina a może nie. - miała dość ciągłego tłumaczenia w kółko tego samego. Tak, śmierdziała. Czym? Żmijem. Dlaczego? Za cholerę ni hu hu nie widziała.

- Komuś nawiał, że się przed nim ukrywasz? - z ciekawością i ulgą zmieniła temat - A co do podarku… i tak dałeś mi sporo. Kolejny obciążać Cię nie będzie?

Żenia zmrużyła oczy i wbiła w przodka:
- Bo wolę móc z Tobą się widywać. - wzruszyła ramionami. Z jakiegoś powodu dla dawnej Eugenii rodzina była ważna. Obecna Żenia wolała mieć rodzinne opcje otwarte. Nawet jeśli te opcje od kilku stuleci były martwe.

Iwan pokiwał głową w zadumie. Podkręcił wąsa.
- Jest jedna rzecz, którą możesz rozdawać i jej nie tracić. Tymże chciałem się podzielić. Ale skoro szukasz mej pomocy, to może chciałabyś coś bardziej wymiernego? Mnie się nie przyda. Leży w zamku i zbiera kurz.

- A co to? - przez myśl Żeni przemknęło pojęcie ‘przepaść pokoleniowa’, bo rozmowa zaczynała być niekontrolowana. - Jak mi to dasz, to będę mogła przychodzić?

- Będziesz mogła. Czemu by nie. Tylko tyle, że myślałem, że ten kudłaty tam jest twoim przewodnikiem i ciężko ci bez niego mnie odwiedzać - zdawał się nie słyszeć pytania “co to?”.

- To Szpon Cieni, Alfa watahy Kojota i Szaman od duchów. No tak, trochę też jest przewodnikiem. No to chodźmy po to zakurzone coś, dziadku.

***

Gdy tylko weszli do zamku Żenia poczuła ochłodzenie. Wnętrza były przestronne i bogato zdobione. Choć zdecydowanie nie z epoki w jakiej odnajdywała się brunetka. Gdy podeszli do ciężkich drzwi Iwan sięgnął pod surdut i wyjął pęk kluczy. Przejrzał go powoli wybierając największy, przekręcił zamek z chrzęstem. Schodzili jeszcze głębiej. Aż w końcu dotarli do sali w której wisiało kilka obrazów. Podobnych do ikony przyniesionej przez Żenię. Postaci z obrazów mierzyły uważnie wilkołaczkę. Na przeciwległej ścianie wisiała tarcza, kilka szabel. Obok stały dwie zbroje. Jedna kojarzyła się z wielką konserwą i ciężko byłoby ruszać w niej na jakąkolwiek walkę. Druga miała więcej elementów skórzanych i poza stalowym hełmem i napierśnikiem posiadała jeszcze grzechoczącą kolczugę. Skarby Iwana. Zbierane przez lata. To tu miały pewnie trafić w końcu czerwone buty.
- Ale jesteś pewna, że wolisz coś co możesz zgubić?

- Najbardziej jestem pewna, że chcę móc mieć z Tobą kontakt. Co do zbroi… to ładna kolekcja ale chyba za duże byłyby na mnie. - Żenia wyszczerzyła się do Iwana i do obrazów - Nie zgubię nawet jakbym znowu straciła pamięć? - upewniała się z niepewną miną.

Zastanowił się nad jej wątpliwością kręcąc wąsem.
- No tego to nie wiem. Bo jak stracisz pamięć, no to nie będziesz wiedzieć, że to masz. No to tak jakbyś zgubiła. Często tracisz pamięć? - skontrował pytaniem.

Brunetka roześmiała się w głos:
- Nie pamiętam. - po chwili śmiechu dodała - Zacznę się tatuować.
W chwili gdy to powiedziała stwierdziła, że to wcale nie taki głupi pomysł. Tylko jak wytatuować “jesteś wilkołakiem i straciłaś pamięć. Śmierdzisz.”?

- Może poza Handlarzem Wspomnieniami powinnaś pogadać z jakimś medykiem? Zmienić dietę? A co do zbroi… to chyba nie myślisz, że zakuję cię do takiej puszki? Co ty w tym zobaczysz? - zaczął podnosić i opuszczać jedną z metalowych przyłbic.

- Pewnie powinnam ale boję się igieł i zamkniętych pomieszczeń - brunetka rzuciła markotnie - No w tym to niewiele, fakt. - Bondar junior zgodziła się z przodkiem - No to jednak wolę to czego nie zgubię, Iwan.

- Na pewno? Nie będziesz tym mogła walczyć. Ba, być może nigdy ci się nie przyda? - odpowiedział Iwan z szerokim uśmiechem.

- Dziadziu, a czy ja Ci wyglądam na wojowniczkę? - brwi dziewczyny powędrowały wysoko na jej czoło - Ja się nie przyda to będzie pamiątka. Tak jak te czerwone buty. - Żenia uśmiechnęła się szerzej.

- Obcierają - powiedział kwasząc się lekko - ale nie martw się tym. A wojowniczka? Hmm, masz jakichś przeciwników, bo o pomoc prosisz. No to lepiej być wojowniczką niż ofiarą, nie? No nic, moje skarby poleżą sobie tu. Może twoje dzieci po nie przyjdą. Tymczasem chyba pora wracać do twojego czarnego futerkowego przewodnika, tylko chodź tutaj, niechże cię ucałuję - powiedział i rozchylił ramiona zachęcając do klasycznego misia kojarzącego się z jakiegoś powodu z politykami ze starego Związku Radzieckiego.

- Dzieci, dzieci.. Jak wojowniczka to może dzieci mieć nie zdążę… - dziewczyna podreptała posłusznie ku przodkowi by go uściskać. Zastanawiała się, co dziadyga kombinuje bo intuicja jej podpowiadała jakiś szwindel. - Tylko nie całuj mnie w czoło. Nie jestem małym dzieckiem. - fuknęła ostrzegawczo.

Przycisnął ją mocno i ucałował w lewy policzek z charakterystycznym mlaśnięciem. Poczuła rozchodzące się ciepło i wiedzę jaką przekazywał. Nie zdążyła się otrząsnąć, gdy Iwan odchylił się i pocałował ją ponownie w drugi policzek. Na moment straciła oddech czując kolejny dar. Jednak Iwan nie przestawał jej obcałowywać. Jego twarz wracała do jeszcze ciepłego lewego policzka dziewczyny. Gdy kolejne cmoknięcie rozległo się w powietrzu pod Żenią nogi się ugięły na myśl o tym cóż otrzymała od przodka.

- Dzię… dziękuję - zająknęła się po czułościach przodka. Sama uścisnęła go nieco mniej wylewniej ale z wdzięcznością wypisaną na twarzy - Wpadnę niedługo jak przeżyję. Jak nie to też wpadnę. A Ty dbaj o buty i Chmielnickiego. Chyba chciał z Tobą coś omówić.

Pożegnała Iwana i lekko chwiejnym krokiem ruszyła ku Szponowi Cienii, którego jej przodek zostawił za progiem. Musiała wymyślić alternatywę dla swojego planu wsparcia zza zasłony.
 
corax jest offline