Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2018, 23:52   #31
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
- Nigdy byś nie zgadła... - zagaił John wychyliwszy głowę z odwiedzonego przed chwilą pomieszczenia. Urwał jednak i z uznaniem uniósł brew widząc Francuzkę trzymającą w dłoniach biały marynarski golf oraz olejak - wodoodporny płaszcz sztormowy impregnowany parafiną, co John poznał po braku charakterystycznego cierpkiego zapachu. Wcześniejsze odmiany takich płaszczy impregnowane były olejem lnianym, co nadawało im charakterystyczny, cierpki i uciążliwy przy dłuższym noszeniu zapach.
- Nieźle - pochwalił. - A zydwestkę też masz?
Zanim Francuzka zdążyła zastanowić się nad odpowiedzią, krzyk Curtisa odbił się echem w korytarzu.
Agenci nie namyślając się długo rzucili się biegiem do skrzyżowania korytarzy, przy którym Curtis właśnie podnosił Enfielda do oka, celując w dół klatki schodowej. Huk wystrzału odbił się zwielokrotnionym echem od ścian korytarza, zlewając się z odległym jękiem rykoszetu i cichym kliknięciem czterotaktowego zamka. Curtis nie zdążył nawet zdjąć ręki z dźwigni zamka, gdy z dołu nadeszła odpowiedź - odległy huk, świst i jęk pocisku, który uderzył w sufit korytarza i odleciał gdzieś w kierunku zabarykadowanych drzwi prowadzących na zewnątrz. Impet uderzenia był zbyt silny jak na pocisk pistoletowy - Wainwright był więcej niż pewny, że strzelec na dole również miał długą broń. Zejście schodami stanowiło w tych warunkach samobójstwo, wdawanie się w wymianę ognia z pistoletem w ręce było równie nierozsądne.
John schował Webleya do kabury, po czym zdjął z pleców i odbezpieczył Enfielda. Mając dwa karabiny mogli z Curtisem spróbować przygwoździć ogniem niemieckiego strzelca i zmusić go do ukrycia się na tak długo, by podejść do niego na odległość skutecznego strzału i wyeliminować.
Na dźwięk słów Gabrielle John odwrócił się w jej kierunku i... zamarł z wrażenia. Francuska agentka, naga od pasa w górę, stała obok sterty ociekających wodą ubrań, manipulując trzymanym w dłoniach marynarskim golfem. Widok był tak zaskakujący, że Johnowi niemal odebrało oddech. Zdążył przymknąć oczy i opuścić głowę, ale widok gładkiej skóry i kształtnego biustu Francuzki utkwił mu pod powiekami. Odczekał kilka sekund i zaryzykował - otworzył ponownie oczy. Gabrielle właśnie poprawiała na sobie golf, który zdążyła już na siebie naciągnąć. John jak zahipnotyzowany wpatrywał się w przełożoną, która wciągała na siebie wciąż przemoczoną marynarkę i zdobyczny przeciwdeszczowy płaszcz. John złapał się na tym, że wciąż wyobraża sobie Gabrielle bez tych wszystkich ubrań na sobie.
"Opanuj się, do jasnej cholery!", skarcił się w myślach. Byli z dala od swoich, na obcym statku pełnym wrogów, znał tą kobietę raptem od jakiegoś tygodnia, poza tym była jego przełożoną. To nie czas i nie miejsce na takie sprawy. Musiał się skupić na zadaniu.
Zmusiwszy się do przybrania najbardziej beznamiętnego wyrazu twarzy, na jaki było go stać, John skinął głową i uniósł kciuk w górę w odpowiedzi na słowa Francuzki. Wolał się nie odzywać - gdyby Gabrielle usłyszała jego zachrypły z wrażenia głos, natychmiast zorientowałaby się, jakie wrażenie na brytyjskim oficerze wywołała jej mała przebieranka. Odprowadził przełożoną wzrokiem do drzwi w przeciwnej ścianie korytarza, po czym zacisnął ręce na karabinie, kilkoma susami doskoczył do skulonego przy schodach Curtisa i nachylił się do ucha marynarza.
- Spróbuj przygwoździć go ogniem - rozkazał. - Ja spróbuję zakraść się nieco niżej i sprawdzić, czy dam radę wypatrzyć sukinsyna i go ściągnąć. Jeśli nie, to chociaż go przygwożdżę, ty wtedy zejdziesz jeszcze niżej i spróbujesz tego samego, co ja. Żabie skoki, pamiętasz? Szczury lądowe nam to tłumaczyły - odwołał się do podstawowych ćwiczeń strzeleckich, jakie obowiązkowo przechodził każdy marynarz Royal Navy.
Odczekawszy, aż Curtis potwierdzi, że zrozumiał polecenie, John skulił się i przylgnął do ściany zejściówki, po czym zaczął powoli i ostrożnie schodzić po schodach. Gotową do strzału broń trzymał wymierzoną w dół schodni i uważnie wypatrywał ukrytego gdzieś na dole niemieckiego strzelca, gotów strzelić, gdy tylko w jego polu widzenia pojawi się choćby skrawek niemieckiego munduru.
 
Loucipher jest offline