Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-02-2018, 23:52   #31
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
- Nigdy byś nie zgadła... - zagaił John wychyliwszy głowę z odwiedzonego przed chwilą pomieszczenia. Urwał jednak i z uznaniem uniósł brew widząc Francuzkę trzymającą w dłoniach biały marynarski golf oraz olejak - wodoodporny płaszcz sztormowy impregnowany parafiną, co John poznał po braku charakterystycznego cierpkiego zapachu. Wcześniejsze odmiany takich płaszczy impregnowane były olejem lnianym, co nadawało im charakterystyczny, cierpki i uciążliwy przy dłuższym noszeniu zapach.
- Nieźle - pochwalił. - A zydwestkę też masz?
Zanim Francuzka zdążyła zastanowić się nad odpowiedzią, krzyk Curtisa odbił się echem w korytarzu.
Agenci nie namyślając się długo rzucili się biegiem do skrzyżowania korytarzy, przy którym Curtis właśnie podnosił Enfielda do oka, celując w dół klatki schodowej. Huk wystrzału odbił się zwielokrotnionym echem od ścian korytarza, zlewając się z odległym jękiem rykoszetu i cichym kliknięciem czterotaktowego zamka. Curtis nie zdążył nawet zdjąć ręki z dźwigni zamka, gdy z dołu nadeszła odpowiedź - odległy huk, świst i jęk pocisku, który uderzył w sufit korytarza i odleciał gdzieś w kierunku zabarykadowanych drzwi prowadzących na zewnątrz. Impet uderzenia był zbyt silny jak na pocisk pistoletowy - Wainwright był więcej niż pewny, że strzelec na dole również miał długą broń. Zejście schodami stanowiło w tych warunkach samobójstwo, wdawanie się w wymianę ognia z pistoletem w ręce było równie nierozsądne.
John schował Webleya do kabury, po czym zdjął z pleców i odbezpieczył Enfielda. Mając dwa karabiny mogli z Curtisem spróbować przygwoździć ogniem niemieckiego strzelca i zmusić go do ukrycia się na tak długo, by podejść do niego na odległość skutecznego strzału i wyeliminować.
Na dźwięk słów Gabrielle John odwrócił się w jej kierunku i... zamarł z wrażenia. Francuska agentka, naga od pasa w górę, stała obok sterty ociekających wodą ubrań, manipulując trzymanym w dłoniach marynarskim golfem. Widok był tak zaskakujący, że Johnowi niemal odebrało oddech. Zdążył przymknąć oczy i opuścić głowę, ale widok gładkiej skóry i kształtnego biustu Francuzki utkwił mu pod powiekami. Odczekał kilka sekund i zaryzykował - otworzył ponownie oczy. Gabrielle właśnie poprawiała na sobie golf, który zdążyła już na siebie naciągnąć. John jak zahipnotyzowany wpatrywał się w przełożoną, która wciągała na siebie wciąż przemoczoną marynarkę i zdobyczny przeciwdeszczowy płaszcz. John złapał się na tym, że wciąż wyobraża sobie Gabrielle bez tych wszystkich ubrań na sobie.
"Opanuj się, do jasnej cholery!", skarcił się w myślach. Byli z dala od swoich, na obcym statku pełnym wrogów, znał tą kobietę raptem od jakiegoś tygodnia, poza tym była jego przełożoną. To nie czas i nie miejsce na takie sprawy. Musiał się skupić na zadaniu.
Zmusiwszy się do przybrania najbardziej beznamiętnego wyrazu twarzy, na jaki było go stać, John skinął głową i uniósł kciuk w górę w odpowiedzi na słowa Francuzki. Wolał się nie odzywać - gdyby Gabrielle usłyszała jego zachrypły z wrażenia głos, natychmiast zorientowałaby się, jakie wrażenie na brytyjskim oficerze wywołała jej mała przebieranka. Odprowadził przełożoną wzrokiem do drzwi w przeciwnej ścianie korytarza, po czym zacisnął ręce na karabinie, kilkoma susami doskoczył do skulonego przy schodach Curtisa i nachylił się do ucha marynarza.
- Spróbuj przygwoździć go ogniem - rozkazał. - Ja spróbuję zakraść się nieco niżej i sprawdzić, czy dam radę wypatrzyć sukinsyna i go ściągnąć. Jeśli nie, to chociaż go przygwożdżę, ty wtedy zejdziesz jeszcze niżej i spróbujesz tego samego, co ja. Żabie skoki, pamiętasz? Szczury lądowe nam to tłumaczyły - odwołał się do podstawowych ćwiczeń strzeleckich, jakie obowiązkowo przechodził każdy marynarz Royal Navy.
Odczekawszy, aż Curtis potwierdzi, że zrozumiał polecenie, John skulił się i przylgnął do ściany zejściówki, po czym zaczął powoli i ostrożnie schodzić po schodach. Gotową do strzału broń trzymał wymierzoną w dół schodni i uważnie wypatrywał ukrytego gdzieś na dole niemieckiego strzelca, gotów strzelić, gdy tylko w jego polu widzenia pojawi się choćby skrawek niemieckiego munduru.
 
Loucipher jest offline  
Stary 17-02-2018, 00:25   #32
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Skostniałymi palcami dotykał zimnego pistoletu, chłód przechodził falami przez jego ciało. Wprawdzie wychował się w mroźnym kraju, w którym mężczyźni po dłuższym pobycie w saunie bez chwili zastanowienia cali zanurzali się w lodowatej wodzie, lecz odczuwalna temperatura na otwartym morzu jest znacznie niższa niż na lądzie.
Edvard wiedział, że w maszynie zostały jedynie dwa naboje, a Niemcy zaraz poinformują kogoś o jego położeniu. Musiał strzelać, nie było czasu, aby przeładować lub przymierzyć. Spadający z nieba rozwodniony śnieg skutecznie i uporczywie utrudniał mu zadanie. Jego Webley wystrzelił dwa razy, Gulbrandsen wolał posługiwać się rodzimym Kongsberg Coltem.
Przeładował, skostniałe z zimna palce zmieniły magazynek w przydzielonej mu broni. Policzył, "en, to, tre, fire, fem". Ruszył. Chciał zobaczyć co kryje się pod plandeką. Sam nie wiedział czego oczekuje. Może wszystko zniknie, a on znajdzie się w łóżku koło pięknej kobiety w swoim berlińskim mieszkaniu. Wstanie po cichu, tak by jej nie zbudzić, zje skromne śniadanie, umyje się i ubierze jeden ze swoich garniturów. Poczeka, a następnie uda się na spotkanie i będzie dyskutował o polityce ze swoimi przyjaciółmi z partii...
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 18-02-2018, 01:04   #33
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 9

Czas: 1940.II.16; godz. 23:05
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont; poziom III, galeryjka



Golf wydawał się przyjemnie otulać mokre i zmarznięte ciało. Ciężki od mokrej wody mundur nakładało się na niego bardzo nieprzyjemnie. Od razu przygniótł suchy golf do ciała i było jasne, że niedługo go zamoczy całkowicie. Ale chociaż na chwilę Francuzka mogła poczuć coś podobnego do suchego, ciepłego ręcznika otulającego górę jej ciała. Na to wszystko żółty sztormiak był dopełnieniem przebrania. Wadą natomiast było jak i a brytyjskim i pewnie każdym innym płaszczu, że ładownice z magazynkami były pod nim więc wymieniało się je niezbyt zgrabnie. Zwłaszcza zmarzniętymi i zgabiałymi dłońmi. A potrzem trzeba było wyjść znowu na ten mroczny i lodowaty świat zewnętrzny.

Starsza agentka dowodząca tą operacją otworzyła stalowe drzwi na zewnątrz. Od razu w jej nowy sztormiak i twarz uderzyły ciskane wiatrem igiełki śniegu i wody. Na kołyszącej się jednostce musiała przytrzymywać się równie lodowatej ściany albo barierki by na tym mokrym i śliskim pokładzie nie stracić równowagi. Szła na czuja. Nie znała rozkładu pomieszczeń a jednynie ogólnie miała pojęcie, że Niemcy którzy się strzelali z chłopakami powinni być gdzieś o poziom niżej.

Dostrzegła jakiś ruch w tych kołyszących się ciemnościach. Za burtą. W ich stronę płynął jakiś niszczyciel. Nie była pewna czy to ten na którym płynęli dotąd czy jakiś inny ale płynął w ich stronę. Widziała jak jego dziób rozbija atakujące go falę. A lufy dział groźnie mierzą w niemiecką jednostkę. Czyli trochę jakby też i w stronę obserwatora z niemieckiej jednostki. Może był tam cały czas ale byli albo wewnątrz statku albo kurtyna nocy i zawiei śnieżnej znacznie ograniczała widok. Niemniej to były wciąż jednostki morskie więc i poruszały się z morskimi prędkościami czyli nie było co liczyć, że lada chwila znajdą się burta w burtę.

Francuzka zeszła po jakiś schodach. Teraz chyba była na tym poziomie co ci Niemcy. Wciąż słyszała strzelaninę. I z wnętrza i od rufy. Ale wiatr i wzburzone morze skutecznie zagłuszały ludzki głos więc czasem coś do niej dochodziło a czasem nie. Nie szło w ogóle zrozumieć co i kto krzyczy. Na rufie widziała jakieś postacie. Jedne biegły inne stały. Ale była zbyt daleko by rozpoznać kto to i co tam właściwie robią.

Znalazła jakieś drzwi do wnętrza nadbudówki. Nie było zbyt trudne bo przez bulaj przyjemnie i zapraszająco wyzierało ciepłe światło. Na zamknięciu znalazła jednak ślady świeżej krwi. Ktoś chyba ranny otwierał je od zewnątrz. Pewnie niedawno skoro woda i śnieg jeszcze tego nie zmyły i nie przykryły. Czerwone strugi i krople kontrastowały ze stalową bielą nadbudówki. Zajrzała przez bulaj.

Wewnątrz był krótki na kilka kroków korytarz, bardzo podobny do tego z jakiego wyszła piętro wyżej zostawiając swoich podwładnych. Tylko tutaj byli Niemcy. Dwóch było chyba rannych. Jeden siedział na podłodze a na ścianie zostawiał czerwone zacieki. Drugi stał ale też oberwał. Obydwaj chyba byli bez broni. Przez zamknięte drzwi słyszała częściowo co zdenerwowani mówią. Maszyna. Ktoś wywabił ich mówiąc po niemiecku. Chciał zabić strzelając. Ledwo uszli z życiem. Mówili chyba jakiemuś przełożonemu. Ten i z jakimś innym słuchał ich i chyba planował tam ruszyć bo wskazywał na drzwi przy jakich właśnie stała agentka Spectry. Przy krzyżówkach korytarza zaś stało dwóch czy trzech niemieckich marynarzy. Zerkali to na rozmawiających to gdzieś w stronę dziobu gdzie dochodziły odgłosy bardzo bliskiej strzelaniny.Przynajmniej jeden z nich miał karabin. W dzień pewnie mogliby dostrzec kogoś po drugiej stronie bulaja ale teraz, w nocy, z oświetlonego wnętrza ciężko było dostrzec co czy kto jest na zewnątrz. Z drugiej strony niezbyt było realnym liczyć, że uda się niepostrzeżenie wśliznąć do środka przez te drzwi. Niemcy chyba sami chcieli przez nie ruszyć.



mł.ag Wainwright; schody poziom III/IV



- Dobrze sir. - brytyjski marynarz skinął głową na znak, że zrozumiał polecenie. John doszedł do niego pierwszy niż ich szefowa zdążyła się do końca przebrać i wyjść na zewnątrz. Tuż pod schodami nie było widać nikogo. Tylko puste, metalowe schody. I takie same na piętro wyżej. Brytyjski marynarz wykorzystał chwilę przerwy by doładować z łódki swój karabin. Dał znać kiwnięciem talerzykowatego hełmu, że jest gotów do akcji. Wtedy John mógł zacząć swoją gdzieś akurat jak usłyszeli trzask zamykanych za Francuzką drzwi.

Brytyjski szyfrant zaczął ostrożnie schodzić po schodach. Jak ryzykownego zadania się podjął zrozumiał prawie od razu gdy Niemcy zweryfikowali jego plan. Postawił przemoczonego buta na jednym stopniu i kolejnym, i jeszcze jednym, zszedł już prawie do połowy schodków gdy huknęły niemieckie strzały. Ze dwa czy trzy. John schylił się instynktownie i wówczas głowa znalazła mu się tuż pod sufitem korytarza. I wtedy wreszcie ich zobaczył. Choć oni pewnie widzieli go odkąd postawił buta na pierwszym schodku. Ale trzymali reżim ognia czekając aż cel się powiększy. Najpierw do kolan, potem do pasa, wreszcie prawie większość sylwetki. Wtedy dopiero otworzyli ogień gdy Brytyjczyk wciąż jeszcze nie mógł ich widzieć bo głowę miał powyżej poziomu sufitu.

Ale gdy się schylił to wreszcie ich zobaczył! Ich! To nie był jeden marynarz było ich tam kilku! I mieli karabiny! Na pewno najbliższych dwóch czy trzech. Ale korytarz był na tyle wąski, że tylko oni mogli strzelać. I strzelali! Ale na szczęście dla Wyspiarza niecelnie. Niemniej w tej chwili i tak mieli nad nim 2-3 krotną przewagę liczebną w karabinowych lufach a korytarz nie dawał żadnych osłon by się skryć. Mógł próbować albo dokończyć swój pomysł i skorzystać z chwili by skitrać się w jakiś boczny korytarz tuż przy schodach. Wówczas Niemcy musieli by podejść prawie pod same schody by do niego strzelić. Mógł zostać na lub przy schodach i odpowiedzieć ogniem. Ale to znowu by była ta kilkukrotna przewaga w lufach po stronie drużyny gospodarzy. Mógł jeszcze wrócić z powrotem na górę do Curtisa. Ten póki drugi Brytyjczyk był na wąskich schodach właściwie mógł tylko czekać nad nimi.



mł.ag Gulbrand; poziom V, gaeryjka



Webley norweskiego agenta szybko wykończył magazynek strzelając do niemieckich uciekinierów. Ale albo tym razem nie poszło mu tak dobrze jak przed chwilą albo postrzały nie były tak poważne by przeszkodzić przestraszonym Niemcom w ucieczce. Zanim zmienił magazynek to już ich nie było nie było nawet słychać tupotania butów po metalowych schodach. Przynajmniej jednak miał znowu broń gotową na następną okazję.

Ta zaś mogła się trafić raczej prędzej niż później. Przez rozbite strzelaniną okna mostku słyszał niemieckie głosy. Wyglądało, że niemieckiej obsadzie udało się chyba opanować sytuację bo coś nie słychać było wznowienia walk. Ale nadal słychać było jęki rannych załogantów.

Edvard zaś miał okazję dotrzeć do plandeki i zrzucić ją. To musiało być TO! Po ciemku i oczami zalewanymi przez igiełki wody i śniegu od czego trzeba było wciąż mrugać widział jakieś pudło. Chyba rzeczywiście jakieś radio. Zbyt ciężkie na plecakowe więc pewnie właśnie z jakiegoś statku czy pojazdu. Pasowało do tego co mówili im na odprawie. Ale, że nie było to takie zwykłe radio agent Spectry zorientował się po dziwnych symbolach albo zdobieniach. Nie było czasu ani sytuacji by im się przyjrzeć ale nawet to co dojrzał jakoś dziwnie zazębia się z jego zainteresowaniami i specjalnością. To mogły być jakieś runy lub podobne symbole. Ale tego mógłby być pewny gdyby miał okazję zbadać to w spokoju. I przy świetle. I bez tej norweskiej śnieżycy. I zimowego wzburzonego morza. No i przedstawicielami niemieckiej marynarki handlowej zaledwie za ścianą ale kilka do kilkunastu kroków od niego.

Marynarz Gordon zaczął czołgać się w jego stronę. Prawie na pewno był ranny i to chyba poważnie. Kuśtykał tak podczas tego czołgania co chwila podciągając swój karabin. Agent Spectry po głosach z wnętrza mostka zorientował się, że Niemcy zorientowali się, że tuż obok musi być ktoś jeszcze. I, że czekają na przybycie posiłków. Słyszał ich kroki ale nie był pewny czy zaraz ktoś nie wyjdzie by chociaż sprawdzić co się tutaj dzieje. Właściwie jakby nawet wyjrzał przez rozbite okna przy narożniku to dostrzegł by pewnie i maszynę i kucającego przy niej alianta.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-02-2018, 22:21   #34
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
- Bloody hell! - zaklął głośno John, gdy niemieckie kule świsnęły mu koło uszu. - Jest ich więcej! Curtis, trzymaj schody! - krzyknął.

Tego nie przewidział. Naiwnie założył, że Niemiec z karabinem będzie jeden, tymczasem wyglądało na to, że nadział się na całą grupę. Mieli nad nim przewagę, zarówno w liczebności, jak i sile ognia.

Ale zapewne nie mieli jednej rzeczy, którą miał angielski oficer. Odwagi i determinacji. John nauczony był od dziecka jednej rzeczy - za cholerę nie odpuszczać.

Zdrowy rozsądek nakazywał wziąć nogi za pas i wycofać się w górę schodów. Ale zdrowy rozsądek był dla mięczaków.

Oficer ocenił dystans dzielący go od wlotu bocznego korytarza tuż za schodnią i uznał, że da radę tam dotrzeć. Jednym susem zeskoczył ze schodów i rzucił się w stronę ciemniejącego w ścianie wlotu. Miał nadzieję, że znajdzie tam przynajmniej tymczasową osłonę, albo coś, czym będzie mógł się posłużyć, by wykurzyć Niemców z ich pozycji. Wiedział, że czasu ma mało. Niemcy w korytarzu przed nim byli równie odsłonięci i coś mu mówiło, że nie będą chcieli zbyt długo zostać w tym miejscu...
 
Loucipher jest offline  
Stary 23-02-2018, 22:20   #35
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Lodowaty wiatr sprawił, że Gabrielle ponownie przeszły ciarki. Upewniła się, że na zewnątrz nikogo nie ma i jeszcze raz obejrzała się na Johna podchodzącego do Curtisa. Dobra. To tylko trochę zimna, a istniała szansa, że odstrzeli tego faceta na dole.

Widok zbliżającego się statku obudził w niej nadzieję. Mieli cień szansy na przeżycie. Teraz trzeba było tylko znaleźć to po co tu przyszli. Gabrielle zeszła pomału na niższy poziom i zajrzała przez bulaj. Chwilę potem przeklęła głośno, ciesząc się że wiatr porwał gdzieś jej słowa. Zamiast jednego upierdliwego niemca miała ich tutaj z sześciu. Było to nieciekawe dla niej, ale jeszcze gorsze dla Johna i Curtisa, którzy zostali w środku… jeśli to była ekipa, która ich ostrzeliwała. Niestety nie było opcji by to sprawdzić, a nie mogła ryzykować, że zostawi swoich ludzi samych sobie.

Gabrielle otworzyła drzwi i oddała kilka strzałów w Niemców, którzy nie byli ranni. Szybko wycofała się chowając się za ścianką. Jeśli wyjdą właduje w nich resztę i będzie mogła trochę pobić się wręcz. Uśmiechnęła się myśląc po potencjalnej rozgrzewce. Jeśli nie… czekało ją przeładowywanie broni na tym cholernym mrozie.
 
Aiko jest offline  
Stary 24-02-2018, 11:21   #36
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Edvard ruszył ku rannemu towarzyszowi. Cały ten chaos i zgiełk skutecznie uniemożliwiał spokojne planowanie, należało działać szybko i zdecydowanie.

- Gordon, dlaczego jesteś sam! - syknął Gulbrandsen, gdy tylko skulony dopadł do Anglika. - Siadaj, nie mogą nas zauważyć.

Edvard przyjrzał się obrażeniom podkomendnego, nie miał zbyt dużej wiedzy w tym zakresie, ale chciał sprawdzić mniej więc jak poważnie jest ranny.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 24-02-2018, 23:38   #37
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10

Czas: 1940.II.16; godz. 23:10
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



mł.ag Wainwright; poziom III; korytarzyk poprzeczny


Brytyjczykowi udało się śmignąć ze schodów do wlotu korytarza zanim marynarze z niemieckiej floty zdążyli przeładować swoje karabiny. Słyszał niemieckie okrzyki “Tommy!”, “Da ist!”* i podobne jakich można się spodziewać w tej sytuacji. Widzieli jak zbiega ze schodów i znika w bocznym korytarzu. Wlot korytarza zmienił się w krótki i na szczęście pusty korytarz jaki kończył się drzwiami na zewnątrz.

Krzyki Niemców nagle ucichły albo raczej przekształciły się przyciszone, urwane słowa gdy pewnie ktoś tam wydawał rozkazy. Ale z głębi korytarza ani tego nie widział ani nie mógł dosłyszeć o czym rozmawiają.

- Wszystko w porządku sir? - z góry doszło go pytanie marynarza z eskorty. Nie mogli się nawzajem widzieć więc drugi Brytyjczyk pewnie nie widział jak skończyło się zbieganie ze schodów agenta wywiadu. Niezbyt mogli się też osłaniać ogniem. Chyba, że Niemcy pojawili by się tuż przy schodach. Ale coś nie słychać było ich kroków ani rozmów by się zbliżali. Tylko John nie był pewny czy dlatego, że się nie zbliżają czy dlatego, że ich nie słyszy. Słyszał za to co innego. Huk fal rozbijających się o burtę i pokład. Wiatr powodujący trzeszczenie i uderzanie wszystkiego o wszystko co było tylko możliwe. Pojedynczy huk wystrzałów tam i tu. Ale gdzieś dalej, nie w tej nadbudówce gdzie teraz był.

Na razie Niemcy zadowalali się chyba blokowaniem schodów i korytarza. I jak by tak to potrwało to trochę uwiązywało jego i Curtisa do tego fragmentu statku bo pokazanie się na korytarzu wzdłużnym** zostało by pewnie przywitanie niemieckimi kulami. Curtis mógł co prawda wycofać się na ten poziom na którym przed chwilą byli we trójkę a agent Spectry właściwie w alternatywie miał tylko te drzwi na świat zewnętrzny.

Wtedy usłyszał strzały. Szybkie strzały z broni krótkiej i karabinów. I okrzyki i zaskoczenia, i bólu, i przekleństwa po niemiecku. W korytarzu zapanowało jakieś zamieszanie ale nadal nie widział ani nie wiedział co się tam dzieje.


*Da ist! - (niem.) Tam jest!
**korytarz wzdłużny - korytarz wzdłuż osi statku, w tym wypadku ten ze schodami.



st.ag Baumont; poziom III; galeryjka



Wóz albo przewóz jak to się mówiło. Francuzka złapała przemoczoną dłonią nieprzyjemnie zimny metal zamka drzwi i otworzyła je pociągając do siebie. Niemieccy marynarze dojrzeli ją od razu bo w końcu najbliżsi mieli do tych drzwi pewnie ze dwa czy trzy kroki. Ale widząc znajomy kształt żółtego olejaka choć nieco nerwowo broń drgnęła im w dłoniach to jednak nie otworzyli ognia od razu. Agentka Spectry przez moment miała okazję dojrzeć ich spojrzenia gdy pewnie starali się dostrzec który z nich właśnie tutaj dotarł. I gdy ta niepewność i trochę nerwowość całą sytuacją gdy na twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia szybko zmieniającego się w strach gdy dojrzeli brytyjskiego Webleya unoszonego w smukłej dłoni w ich kierunku.

Właściwie agentka Baumont miała ograniczone pole manewru. Im dłużej stała pod drzwiami obserwując przez bulaj co się dzieje wewnątrz korytarza to rosły szanse, że ktoś ją w końcu tam zauważy. A to co się działo też nie wyglądało zbyt ciekawie. Niemcy nie strzelali ale po chwili wyraźnie dało się rozróżnić ze dwie grupki. Jeden co chyba dowodził rozmawiał z tymi dwoma rannymi pewnie wypytując co się stało. Ze dwóch stało gdzieś na rogach wzdłużnego korytarza trochę zerkając na tą trójkę a trochę gdzieś tam dalej co mogło być schodami gdzie zostawiła chłopaków. Ale niemieccy marynarze dość szybko się ogarnęli. Ten co dowodził zaczął dyrygować i wyglądało na to, że chyba chcą iść na zewnątrz. Czyli prosto w stronę drzwi za którymi stała agentka. Więc otworzyła te drzwi a potem ogień do nadchodzących marynarzy w ciemnoniebieskich mundurach.

Niemcy byli z początku kompletnie zaskoczeni. Brytyjski ołów złapał ich w krótkim i odkrytym korytarzu. Nie mieli za czym się skryć. Mogli rozpaczliwie próbować odwrócić się by zniknąć za rogiem albo równie odpowiedzieć ogniem. Odpowiedzieli ogniem. Stężenie ołowiu z obydwu stron które były zaledwie w odległości paru kroków od siebie było mordercze. Ołów śmigał przez te kilka kroków powietrza, rykoszetował z wizgiem od ścian, i sufitu, krzesał iskry na trafionych drzwiach, nicował ciała które zostawiały krwawie rozbryzgi na ubraniach i tym korytarzu. Webley przeciw Lugerowi*. Odwaga przeciw odwadze. Strach przeciw strachowi. Luger był wspartym karabinem. Każdy karabin miał nieporównywalnie większy zasięg i siłę ognia nad każdym pistoletem. Ale na tak krótkie dystanse liczyła się głównie szybkostrzelność. Pistolet mógł oddać kilka szybkich strzałów nim karabinier strzelił i przeryglował zamek by znów unieść swoją broń i strzelić. Dlatego główną siłę obydwu stron stanowili rewolwerowcy. Francuzka agentka z jednej strony i niemiecki oficer z drugiej.

Trafiła. Widziała i słyszała jak któryś z marynarzy krzyknął po trafieniu i jak nim szarpnęło ale wszystko działo się zbyt szybko by ktoś, zdążył zrobić coś więcej. Ją też prawie trafili. Pociski rozbijały się o drzwi, framugę, jeden czy dwa śmignęły tak blisko niej, że nie tylko usłyszała ale i poczuła podmuch powietrza a trafione odłamki drzwi i farby obsypały jej olejak. I zaraz było po wszystkim gdy zamknęła za sobą drzwi. Ale oni byli tuż za nią i już wiedzieli, że tam jest.

- Hands up! - na zalewanej śniegiem i wysoką falą galeryjce dostrzegła ze dwie sylwetki. Miała do nich z kilkanaście kroków, może trochę więcej. Celowali do niej z karabinów. Sądząc po brązie barwy i “kapeluszach” Brodiego pewnie byli to jacyś Brytyjczycy. Ale widząc obce, żółte barwy sylwetki oddalonej o te kilkanaście czy więcej metrów brali ją pewnie za niemieckiego marynarza.


*Luger - niemiecki pistolet jeszcze sprzed I WŚ: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pistolet_P08_Parabellum



mł.ag Gulbrand; poziom V; galeryjka



- Otoczyli go. Musiał się poddać. Bosmanmat Barnes sir. Myślę, że teraz przyjdą po nas sir. - trafiony marynarz starał się brzmieć z typowo brytyjskim spokojem ale jednak Norweg wyczuwał, że jest w kiepskim stanie. Zresztą gdy zbadał jego ubranie od razu zostawiło ono na jego dłonie krwawe zacieki. Marynarz był poważnie ranny. Sądząc z krwawych przestrzelin na ubraniu musiał oberwać z kilka razy. Pewnie z pistoletów bo tylu postrzałów z karabinów to pewnie by nie przeżył. Niemniej agent Spectry miał tu przy sobie ciężko rannego marynarza z eskorty i nikogo więcej. Znaczy z Brytyjczyków. Bo Niemców i to zaledwie o parę kroków dalej trochę pewnie było.

- Tam był jeszcze jeden panie kapitanie! - z wnętrza mostka doszło do Norwega niemiecki głos. Pewnie coś pokazywał ale ze swojego miejsca agent nie wiedział co lub kogo.

- Sprawdź co z nim! Gdzie jest maszyna? Co z nią? - ostry niemiecki głos odpowiedział krótko. Wydawał się zdenerwowany ale panował nad tym zdenerwowaniem.

- Posłałem ludzi by się jej pozbyli panie kapitanie! - zameldował ktoś inny.

- I pozbyli się? - zapytał kapitana.

- Jeszcze nie wrócili panie kapitanie. - głos przyznał z lekkim zmieszaniem.

- Tu nikogo nie ma panie kapitanie! - krzyknął ten sam głos co na początku mówił, że kogos widział. Jego Norweg słyszał już także i od rogu zza jakiego przyszli z rannym marynarzem. Zupełnie jakby ten ktoś wygladał albo już był na galeryjce.

- Sprawdźcie co z maszyną! Nie może wpaść w ręce wroga! - zakomenderował ostro kapitan.

- Tak jest panie kapitanie! - odkrzyknął znowu ten zza rogu i pewnie ruszył sprawdzić co z tą maszyną. Jeśli ruszył by za ten róg to lada chwila powinien pojawić się na widoku norweskiego agenta Spectry i rannego brytyjskiego marynarza. Sam Edward mógł jeszcze spróbować czmychnąć za przeciwny róg ale nie był pewny czy ciężko ranny Gordon da radę powtórzyć ten manewr zanim Niemiec pokazałby się na dziobowej galeryjce na jakiej teraz byli.

- Gdzie są posiłki!? Kazałem je wezwać na mostek! - krzyknął ponaglająco kapitan zajmując się pewnie kolejną sprawą.

- Coś musiało ich zatrzymać panie kapitanie bo jeszcze ich nie ma. - zameldował niepewnie ktoś inny.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 27-02-2018, 11:34   #38
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Musiał się przez chwilę zastanowić co robić, z jednej strony mógł sam ruszyć, lecz to wiązało się z brakiem wsparcia, z drugiej strony jawiła się perspektywa pozostania na miejscu. Obie sytuacje zdawały się być bardzo niekorzystnymi dla norweskiego agenta.

- Gordon, słuchaj mnie uważnie - zaczął Edvard - Musimy zostać w tym miejscu, w naszym kierunku najprawdopodobniej idą Niemcy. Musisz być gotowy na ewentualną strzelaninę, ale na razie masz wytrzymać,
rozumiesz? Przybliżmy się do ścianki, niech zobaczą nas w ostatnim momencie.
Później będziemy się zastanawiać dalej.


Sam przygotował się na ewentualną strzelaninę, mocniej ścisnął maszynę i czekał, a z zza rogu wyłoni się niemiecki oddział.
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline  
Stary 28-02-2018, 21:02   #39
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Czemu akurat teraz? Czemu dopiero teraz?! Widok swoich przyniósł ulgę ale też niepokój. Gabrielle doskonale pamiętała jak była obecnie ubrana. Do tego pozostawała sprawa tych w środku. Powoli uniosła dłonie do góry, nie wypuszczała jednak broni licząc na to, że nie zauważą klamki w tej zawieji. Jeszcze bardziej liczyła na to, że ją rozpoznają.

- It’s me! Gabrielle. - Krzyknęła starając się przekrzyczeć wiatr. Istniał cień szansy, że żołnierze ją rozpoznają, chyba wszyscy zwrócili na nią uwagę w kantynie. Miała nadzieję, że chociaż nie zaczną do niej strzelać.

Spięta czekała kto będzie pierwszy niemcy czy swoi. Gotowa była zaatakować wręcz i wpaść do środka gdy tylko drzwi się otworzą. Chyba lepiej było wystawić się na niemców niż na ostrzał krzyżowy… Chyba.
 
Aiko jest offline  
Stary 01-03-2018, 23:23   #40
Konto usunięte
 
Loucipher's Avatar
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
John oparł czoło i lewą dłoń o zimną, metalową ścianę korytarza, w którym schronił się przed niemieckim ostrzałem. Prawa dłoń wciąż ściskała karabin, skierowany chwilowo lufą ku podłodze. Płuca oficera pracowały jak kowalskie miechy i dobrą chwilę zajęło, nim odzyskał normalny oddech.
- Nic mi nie jest! - odkrzyknął do zaczajonego w górze Curtisa, gdy tylko pozwoliły mu na to łomotanie serca i miarowa praca płuc.

Oficer ścisnął w rękach broń i zaczął intensywnie myśleć.

Krótki korytarz, w jakim się znalazł, prowadził najwyraźniej na zewnątrz, o czym świadczyły solidne sztormowe drzwi, jakimi się kończył. Wainwright jednak nie znał na tyle dobrze rozkładu statku, by wiedzieć, czy wyjście tymi drzwiami pozwoli mu ominąć grupę niemieckich marynarzy okupującą korytarz, czy może na przykład na ciasną galeryjkę obserwacyjną, z której jedyne wyjście prowadziłoby z powrotem do korytarza, być może prosto w zastawioną przez Niemców pułapkę. Poza tym wyjście korytarzem bocznym powodowało, że Curtis zostanie z tyłu, a Wainwrightowi nie uśmiechało się zostawiać marynarza sam na sam z przeważającymi liczebnie Niemcami. Poza tym we dwóch było raźniej.
Dalsza wędrówka głównym korytarzem oznaczałaby wystawienie się na ogień niemieckich karabinów - Wainwright miał już okazję się przekonać, że choć do tej pory ostrzał był niecelny, to dyscypliny prowadzenia ognia trudno byłoby Niemcom odmówić. Kriegsmarine nie zaniedbała niczego: wyszkolenie marynarzy stanowiących załogę rzekomo cywilnego statku, a w rzeczywistości uzbrojonego i obsadzonego przez marynarzy floty wojennej okrętu zaopatrzeniowego, dorównywało Królewskiej Piechocie Morskiej.
Pozostawał powrót na górę schodami, do czekającego wciąż na górze Curtisa. Ta opcja też się Wainwrightowi nie podobała - nie po to zaryzykował kulkę zbiegając po schodach, aby za chwilę ryzykować kolejną wracając na górę. Poza tym chcąc wbiec na schody musiał się odwrócić, a myśl o odwróceniu się plecami do mierzących w niego niemieckich Mauserów wydała mu się tym bardziej nieprawdopodobna.

Rozważywszy wszystkie za i przeciw, John podjął decyzję. Już otwierał usta, by krzyknąć do Curtisa, by dołączył do niego, gdy...

... w korytarzu zajmowanym przez Niemców wybuchła dzika strzelanina. Na słuch Johna strzelały co najmniej trzy sztuki broni. Wśród kakofonii wystrzałów John wyłowił dźwięk, którego nie dało się z niczym pomylić - odgłos szybko następujących po sobie wystrzałów z samopowtarzalnego pistoletu systemu Webleya.

Gabrielle! Musiała zajść Niemców od boku i otworzyć ogień. John wiedział, że musi działać, w przeciwnym razie Niemcy zwrócą przeciw Francuzce całą siłę ognia. Możliwych konsekwencji John wolał sobie nie wyobrażać.

- Curtis, do mnie!!! - ryknął co sił w płucach. - Atakujemy! Schodź na dół, osłaniam!
Brytyjczyk przyklęknął przy krawędzi korytarza, po czym wysunął za nią głowę i trzymany w ramionach karabin. Szybkim rzutem oka ustalił położenie dwóch niemieckich marynarzy pilnujących z obu stron przeciwnego wlotu korytarza, wziął na cel jednego z nich i nacisnął spust. Przeładował, po czym posłał drugi pocisk śladem pierwszego.
Przeładowawszy ponownie, oficer przeniósł ogień na drugiego Niemca. Huknęły kolejne dwa strzały oddzielone od siebie kliknięciami czterotaktowego zamka...
 
Loucipher jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172