Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2018, 00:06   #212
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Anna rozpoczęła opatrywanie od czerwonego brata. Wskazała mu wolne łóżko w infirmarzu.
- Jakbyś mógł odsłonić ranę, to bym ją opatrzyła. - Czekając aż Fyodor podwinie nogawkę, zaczęła przygotowywać opatrunki. Przy okazji rozejrzała się po pomieszczeniu. - Skąd wzięły się tutaj te dzieci i cyganka?
Rana na nodze Czerwonego Brata wyglądała wcale nie najgorzej, ale widać było, że jest głęboka i poszarpana. Musiała sprawiać okropny ból, ale Fyodor jakby go nie czuł. Tylko wyglądał… staro. Jakby ostatnie wydarzenia wyssały z niego energię i moc.
- Coś się wydarzyło gdy pognaliśmy przed taborem do Mogilna - powiedział powoli, jakby pogrążony w nostalgicznej apatii - Nie znam szczegółów. Wiem, że dzieci są opętane. Może kobieta także.
Anna przyklęknęła i zabrała się za opatrywanie nogi zakonnika. Jej dłonie poruszały się w wyuczony metodyczny sposób. Nie musiała się nawet zastanawiać nad tym co robi i cieszyła się, bo jej głowa miała wiele innych spraw do przemyślenia.
- Czy byłbyś w stanie im pomóc?
- Tak - “Piotr mnie nauczył” miał ochotę dodać. Także coś o “idiotce”, a nawet “głupiej suce” cisnęło mu się na usta, ale ugryzł się w język. Jego brak poszanowania do śmierci pomagał mu być skutecznym narzędziem bożym i wielu inkwizytorów nawet doceniało tę cechę u niego, ale podejrzewał, że Anna jej nie podziela - Potrafię przeprowadzać egzorcyzmy. Dziś je jeszcze uwolnimy, jeśli tylko cyganie nam w tym nie przeszkodzą - odpowiedział rozmasowując pół-odruchowo obolałą szczękę po ciosie Simonicy.
- Porozmawiam z Simonicą by jednak pozwolił nam się nimi zająć. Ta kobieta wymaga dodatkowo pomocy lekarza. - Zakonnica ostrożnie zacisnęła opatrunek na nodze Fyodora. - Coś ci się stało? - Wskazała na podbródek mężczyzny. - Jakby co mogę ci zrobić okład z rumianku.
- Szczur. Duży szczur. Nie znam się na ziołach. Jak możesz to po prostu chciałbym aby zakażenie się nie wdało. Prawdopodobnie szyć by się przydało.
- To porażka… - jęknął Fyodor ciężko opierając łokcie na kolanach i chowając twarz w dłoniach, nagle wydał się tak bezbronny jak nie wydawało się to nigdy możliwe w przypadku tego człowieka.
- Siedem wieków wiedzy w popiele… Martwy inkwizytor… Martwy Piotr… Ponieśliśmy tu porażkę wszędzie gdzie się dało - Czerwony Brat zastygł jeszcze na kilka chwil, zbierając siły by się otrząsnąć z tej chwili słabości, ale gdy opuścił dłonie i wyprostował plecy znów widać w nim było inkwizytora… młot boży. Był narzędziem Boga. Narzędzia nie użalają się nad sobą.
Anna przyglądała się załamaniu brata z lekkim zaskoczeniem. Powoli zakończyła wykonywanie opatrunku.
- Szyć nie będzie trzeba, tylko nie zdejmuj bandaży. Okład proponowałam na brodę, co by nie było siniaka po tamtym uderzeniu. - Zakonnica pokazała jeszcze raz na podbródek. - Jeśli chodzi zaś o to co się stało… nie nam oceniać czy była to porażka czy nie. Taka była najwyraźniej wola Pana.
Fyodor zacisnął szczękę by powstrzymać się od dalszej tyrady. Za winną uważał Michal. Pośrednio on, bo nie udało mu się jej poskromić. Ale starał się i jedno i drugie odczucie stłumić w sobie, bo jedyni mogły dalej przeszkadzać.
- Jak z tym głupcem będziesz rozmawiać nie mów o tym, że to ja będę przeprowadzał egzorcyzmy. Mów o nas jako o całości. “Inkwizycja przeprowadzi egzorcyzmy”. Jakby się opierał wesprzyj się poczyciem winy. “Pozwolisz własnej dumie i urazie skazać te dzieci na śmierć, a ich dusze na błąkanie się po świecie aż po dzień Sądu Ostatecznego?” Tak mu powiedz jeśli będzie trzeba, bo taki właśnie los je czeka jeśli ich nie uwolnimy.
- Tak planowałam uczynić. - Anna uśmiechnęła się słabo. - Nie powinieneś jednak bracie nazywć go głupcem. Michal była mu bliska, a wszyscy gniewamy się i smucimy gdy tracimy bliskich. To znak, że jesteśmy ludźmi. Wierzę, że zależy mu na dobru tych dzieci tak jak i nam.
 
Arvelus jest offline