Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2018, 12:47   #62
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Onaga wyciągnął łuk gotowy do strzału, jednak Edrik wkroczył do walki z toporkiem w ręku ratując sytuację. Mokhrul opuścił łuk nie zdejmując jednak strzały z cięciwy Po chwili okazało się, że faktycznie zdechlak nie powstanie. Wtedy dopiero odetchnął głębiej.

- Ruszamy - dodał krótko ignorując, lub zapominając o niedawnych kobiecych krzykach. Półork był pragmatykiem przyzwyczajonym do okrutności tego świata i wiedział, że nie uda im się uratować krzyczącej kobiety. Nawet jeśli dotrą na miejsce, cokolwiek spowodowało krzyk już dawno skończy co zaczęło. Cały czas z łukiem w ręku ruszył dalej przez plażę prowadząc resztę w ustalonym kierunku.

Gdy doszli drużyna nie była zdolna do dalszego marszu plażą i nawet obietnice Kasandry na nic się nie zdały, Mokhrul starał się znaleźć najlepsze miejsce na postój, choć było to niesamowicie trudne. Cała plaża była praktycznie goła i odsłonięta, więc nie miał większego wyboru. Zatrzymali się tam gdzie stali nie robiąc wiele by utworzyć obozowisko. Półork zrzucił swój plecak i położył się na ciepłym jeszcze piasku patrząc na niebo. Ciemne, niemal czarne upstrzone niezliczoną ilością gwiazd, łączących się w konstelacje, lub samotnie świecących na nieboskłonie. Onaga nie miał zamiaru ruszać się jeszcze przez chwilę odpoczywając po całym dniu prowadzenia drużyny, szukaniu przejść i pilnowaniu by nie wpaść w pułapkę, teraz miał ochotę leżeć plackiem przez jakiś czas.
Nie dane mu było jednak zbytnio poleniuchować, bowiem z lasu dobiegł go bardzo niepokojący hałas.
W kilka chwil był na nogach z ekwipunkiem na plecach gotowy do ataku, lub ucieczki. Kucnął starając się nie wyróżniać za bardzo licząc, że potwór ich nie zauważy, ale Kasandra miała lepszy pomysł. Ona bardzo chciała być znaleziona, bowiem panicznie darła ryja.
- Tępa suka - syknął.
Druga opcja okazała się zdecydowanie korzystniejsza, tym bardziej, że bestia w kilku susach dorwała suczą kapłankę.
- W NOGI! - krzyknął nie patrząc czy reszta podąża, czy gapi się bezczynnie. Jak to mawiają, nie trzeba być najszybszym, wystarczy nie być najwolniejszym. Po chwili usłyszał jak kolejny nieszczęśnik idzie śladami kapłanki. Rzut oka przez ramię na znikające nogi mnicha powiedział mu nie mają zbyt wiele czasu.
- DO LASU! - krzyknął - Rozdzielić się i chować - tylko to przychodziło mu do głowy. Bardzo żałował, że skończył mu się mikstury ochrony przed nieumarłymi i pluł w brodę, że nie uzupełnił zapasu.

Biegnąc sięgnął wolną ręką do pasa i wydobył różdżkę. Nie używał jej jeszcze nie chcąc marnować ładunków, jeśli nie będzie to konieczne, ale przeżycie stawiał ponad marnowaniem ładunków, więc wolał być przygotowany.
 
psionik jest offline