|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-02-2018, 22:38 | #61 |
Administrator Reputacja: 1 | Truposz był bardziej odporny, niż się tego Thazar spodziewał. I mag nie ukrywał, przynajmniej przed sobą, że gdyby nie kompani, nieprędko by sobie dał z nim radę. Na szczęście nie był sam. * * * Odetchnął z ulgą, gdy kapłanka dała się wreszcie przekonać, że warto się zatrzymać nie na kilka minut, a na porządny odpoczynek. Z wytęsknieniem wypatrywanej cywilizacji jak nie było, tak nie było, a iść i iść bez końca nikt by nie dał rady. Najwyraźniej jednak bogowie krzywym okiem spoglądali na ocalałych rozbitków, bowiem odpoczynek zakończył się szybciej, niż ktokolwiek się tego spodziewał. I, niestety, okazało się, że Kasandra miała rację, protestując przeciwko temuż odpoczynkowi. Ale pewnie i ona nie spodziewała się, jakiż to potwór wylezie z lasu. Być może dinozombie nie potrafił pływać, ale nikt nie wpadł na pomysł, by w wodzie szukać schronienia. Thazar aż za dobrze pamiętał, jaki problem stanowił zombie-człowiek, więc ucieczka zdała mu się lepszym wyjściem, niż walka, której koniec mógł być tylko jeden... - Nie zatrzymujcie się - rzucił mag, gdy wbiegli między pierwsze drzewa. - On te drzewka połamie jak zapałki. Mógłby rzucić jakiś czar i spróbować spowolnić nieumarłego gada, ale w głębi ducha był pewien, że byłaby to tylko i wyłącznie strata czasu. |
17-02-2018, 12:47 | #62 |
Reputacja: 1 | Onaga wyciągnął łuk gotowy do strzału, jednak Edrik wkroczył do walki z toporkiem w ręku ratując sytuację. Mokhrul opuścił łuk nie zdejmując jednak strzały z cięciwy Po chwili okazało się, że faktycznie zdechlak nie powstanie. Wtedy dopiero odetchnął głębiej. - Ruszamy - dodał krótko ignorując, lub zapominając o niedawnych kobiecych krzykach. Półork był pragmatykiem przyzwyczajonym do okrutności tego świata i wiedział, że nie uda im się uratować krzyczącej kobiety. Nawet jeśli dotrą na miejsce, cokolwiek spowodowało krzyk już dawno skończy co zaczęło. Cały czas z łukiem w ręku ruszył dalej przez plażę prowadząc resztę w ustalonym kierunku. Gdy doszli drużyna nie była zdolna do dalszego marszu plażą i nawet obietnice Kasandry na nic się nie zdały, Mokhrul starał się znaleźć najlepsze miejsce na postój, choć było to niesamowicie trudne. Cała plaża była praktycznie goła i odsłonięta, więc nie miał większego wyboru. Zatrzymali się tam gdzie stali nie robiąc wiele by utworzyć obozowisko. Półork zrzucił swój plecak i położył się na ciepłym jeszcze piasku patrząc na niebo. Ciemne, niemal czarne upstrzone niezliczoną ilością gwiazd, łączących się w konstelacje, lub samotnie świecących na nieboskłonie. Onaga nie miał zamiaru ruszać się jeszcze przez chwilę odpoczywając po całym dniu prowadzenia drużyny, szukaniu przejść i pilnowaniu by nie wpaść w pułapkę, teraz miał ochotę leżeć plackiem przez jakiś czas. Nie dane mu było jednak zbytnio poleniuchować, bowiem z lasu dobiegł go bardzo niepokojący hałas. W kilka chwil był na nogach z ekwipunkiem na plecach gotowy do ataku, lub ucieczki. Kucnął starając się nie wyróżniać za bardzo licząc, że potwór ich nie zauważy, ale Kasandra miała lepszy pomysł. Ona bardzo chciała być znaleziona, bowiem panicznie darła ryja. - Tępa suka - syknął. Druga opcja okazała się zdecydowanie korzystniejsza, tym bardziej, że bestia w kilku susach dorwała suczą kapłankę. - W NOGI! - krzyknął nie patrząc czy reszta podąża, czy gapi się bezczynnie. Jak to mawiają, nie trzeba być najszybszym, wystarczy nie być najwolniejszym. Po chwili usłyszał jak kolejny nieszczęśnik idzie śladami kapłanki. Rzut oka przez ramię na znikające nogi mnicha powiedział mu nie mają zbyt wiele czasu. - DO LASU! - krzyknął - Rozdzielić się i chować - tylko to przychodziło mu do głowy. Bardzo żałował, że skończył mu się mikstury ochrony przed nieumarłymi i pluł w brodę, że nie uzupełnił zapasu. Biegnąc sięgnął wolną ręką do pasa i wydobył różdżkę. Nie używał jej jeszcze nie chcąc marnować ładunków, jeśli nie będzie to konieczne, ale przeżycie stawiał ponad marnowaniem ładunków, więc wolał być przygotowany. |
19-02-2018, 21:33 | #63 |
Reputacja: 1 | ch Zapomnienie, kochanka śmierci ucałowała kark umrzyka zimnym ostrzem topora, by zrazu złożyć kolejne pocałunki na czerepie. Po czułościach z tegoż nie pozostało wiele, a śmierdząca chmura, która się zeń uniosła skutecznie skłoniła wszystkich do jak najszybszego ruszenia w dalszą drogę. Sam Edrik postąpił kilka kroków naprzód i ruszył po wytarciu ostrza w gęstwinę. Ostatnią rzeczą, którą chciał mieć za pasem był śmierdzący zgnilizną topór mogący dodatkowo stanowić źródło zatrucia trupim jadem. Okoliczne tereny były i tez tego wystarczająco nieprzyjazne. |
20-02-2018, 09:06 | #64 |
Reputacja: 1 | No żesz jasna cholera! Z jednego bagna w drugie. Nie dość, że gorąc, wilgoć, smród i komary, to jeszcze kolejny potwór! Tajga zaklęła głośno i rzuciła się do biegu, mamrocząc po drodze czar wzmacniający jej zdolności... no cóż, ucieczkowe. Przez sekundę zastanawiała się gdzie ruszyć; w końcu pobiegła za półorkiem. Mogła wybrać najwolniejszego z grupy, który stanowiłby kolejną przekąskę, ale zdolności Mokhrula dawały większe szanse na przeżycie. Ostatnio edytowane przez Sayane : 20-02-2018 o 09:23. |
20-02-2018, 18:27 | #65 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Biegła. Biegła tak szybko jak tylko umiała, raz tylko odwracając się do tyłu. I to Jasmal wystarczyło. Najpierw pożarta przez potwora Kasandra, a teraz ten łysy Mnich, czy kim on tam był. Wielki potwór z kolei miał ochotę na następną przekąskę i następną. Czy w biegu można się posikać ze strachu? Ano można... Byle do drzew, tych grubych, nie tam żadne małe szczapy, w gęstwinę, która była ich wrogiem, lecz w tej chwili jedyną szansą ratunku. Ale czy aby na pewno? Nie chciała tak ginąć, nie w ten sposób. Pożarta przez jakieś durne, nieumarłe bydlę w dżunglach Chult, nie tak, nie teraz. W jej głowie kołatała masa myśli, dotycząca również dalszego działania. Czy powinna przywołać magią mgłę, stawiając taką zasłonę przez potworem? Był zbyt duży, zbyt rozpędzony, po prostu by przez nią przebiegł, z głową powyżej oparów. Albo go oślepić? Wyglądał na mocnego, mógł się oprzeć jej magii, a wtedy będzie kolejną jego przekąską. Albo na chwilę skupić uwagę bestii na czymś innym, albo... na kimś innym?? - Ty głupia cipo! - Zbeształa nagle samą siebie, i gdyby nie biegła, to jeszcze by się strzeliła w pysk. Sięgnęła dłonią po fiolkę...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
21-02-2018, 04:32 | #66 |
Reputacja: 1 | Ale mieli przerąbane! Nikt nie raczył się z tym czegoś zrobić, a wystarczyło wykazać się pomysłowością. Pierwsze, co przyszło Annie do głowy było szalone, ale w tamtej chwili wydawało się jednocześnie całkiem logiczne. Nie zastanawiając się dalej i czy za kilka minut nadal będzie wydawało się takie sprytne, Peck zaczęła wdrażać plan w życie. |
21-02-2018, 10:35 | #67 |
Reputacja: 1 | Plan Anny był w terii doskonały i przy okazji niesamowicie heroiczny. Ściągając na siebie uwagę zombizaura kobieta miała zamiar odciągnąć go od reszty by dać im czas ukryć się w leśnej gęstwinie. Anna mogła przypłacić to ryzyko własnym życiem, ale jakiś impuls nakazał jej zrezygnować z myślenia o tym na rzecz szybszego biegu. Więc biegła ile sił w nogach dali jej bogowie. Biegła dmuchając w swój gwizdek oddalając się od grupy. Chyba w końcu się udało a dinozaur odpuścił Edrikowi i całej reszcie, która go wyprzedziła w czasie ucieczki. Ożywiona bestia pędziła jak oszalała łamiąc kolejne drzewa na swej drodze. Potwór nie czuł zmęczenia, nie dyszał i nie sapał, ale raz po raz zawył tak potężnie, że niosło się echem po całej dżungli. Anna nie widziała już od kilku dobrych chwil żadnego z towarzyszy a to oznaczało, że plan się powiódł, lecz teraz trzeba było zgubić potwora. Ten nie odpuszczał i nie spuszczał uciekającej ofiary z oczu. Annie zaczynało powoli brakować sił w nogach, a w głowie pojawiło się zwątpienie, czy dobrze postąpiła realizując heroiczny plan? ~***~ Gwizdek Anny było słychać już coraz słabiej, aż w końcu ucichł na amen. Ożywiony dinozaur również zniknął im z oczu, jeszcze raz po raz oznajmiając swoją obecność w okolicy grzmiącym wyciem. Kompani mogli odetchnąć z uglą i zastanowić się co dalej. Anny nigdzie nie było widać. Dziewczę wzięło na barki ogromne ryzyko by dać więcej szans pozostałym, lecz teraz trzeba było jej szukać, a to już nie było proste zadanie. Na szczęście niebo na horyzoncie powoli szarzało, a pierwsze promienie słońca zaczynały przebijać się między drzewami. -Na wszystkich bogów. Zeżarł ich... Normalnie ich zeżarł, połknął w całości.- Boro nie potrafił się uspokoić. Strach tak nim zawładnął, że konieczne było trzaśnięcie go w twarz, żeby zaczął znów trzeźwo myśleć. Kompani musieli podjąć decyzję, co dalej z Anną, ale nim to się stało ciężko dysząca Jasmal zainteresowała się czymś, czego nie podejrzewała tutaj zobaczyć. Pod stopami poczuła chodnik. Początkowo myślała, że był to zwykły kamień, lecz obok leżał kolejny idealnie dopasowany. A obok jeszcze jeden i następny. Kobieta odsunęła gęstą paproć i leśne poszycie butem. Chodnik wił się niczym wąż gdzieś w głąb lasu. ~***~ Mikstura niewidzialności smakowała paskudnie. Jak z resztą większość alchemicznych wytworów. Ta jednak wybitnie potrafiła uratować życie, jak teraz Annie. Zdezorientowany dinozaur kręcił się jeszcze chwilę wokół szukając trupio białymi oczami za swoją ofiarą. W końcu odszedł na południe jeszcze wyjąc kilka razy. Udało się. Plan Anny kosztował ją wiele wysiłku i jakże cenną miksturę, ale udało się uratować życie pozostałych. Teraz trzeba było tylko odnaleźć drogę powrotną. Anna już miała się zbierać gdy seria krótkich dźwięków nieopodal zwróciła uwagę kobiety. Anna odwróciła wzrok w tamtym kierunku, gdzie pękła sucha gałąź i wtedy ujrzała kolejnego potwora. Jaszczur wyższy od niej samej o głowę, o błękitnych łuskach i wyprostowanej sylwetce wyłonił się z pomiędzy zwisających z drzewa pnączy a gęstych krzaków. Stwór miał na ramionach i torsie skórzane elementy bardzo amatorsko wykonanej zbroi, zaś jego gadzi łeb chroniła pożółkła czaszka jakiegoś innego gada. Stwór powoli zbliżył się do miejsca, gdzie stała ukryta za sprawą eliksiry Anna. Jego ogon spokojnie kołysał się na boki a nozdrza błyskawicznie pobierały powietrze. Wężowe oczy uważnie lustrowały najbliższą okolicę, lecz Anna była bezpieczna. Iluzja była w stanie oszukać stwora, który obwąchał grunt pod nogami i powolnym, ostrożnym krokiem ruszył przed siebie, gdzieś na zachód.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |
21-02-2018, 12:09 | #68 |
Administrator Reputacja: 1 | - Zamknij się, zanim nam coś ściągniesz na karki! - syknął Thazar. - A wtedy rzucimy ciebie na pożarcie! Gdy prośba ni groźba nie podziałały, walnął dłonią w policzek Boro, a potem drugi raz. - Mam nadzieję, że Annie nic się nie stało - zmienił temat na ważniejszy. - Ale nie zamierzam jej szukać i wam też odradzam takie działanie. Ten lasek jest trochę za duży i moglibyśmy się szukać przez pół życia. Fakt, że w tej dżungli wspomniane pół życia nie trwałoby zbyt długo, pominął milczeniem. - Uważam, że powinniśmy, po prostu, wrócić nad brzeg morza - dodał. - Jestem pewien, że Anna - jeśli żyje, dodał w myślach - wybierze takie samo rozwiązanie. - A to... - Spojrzał na chodnik odkryty przez Jasmal. - To powinniśmy ominąć szerokim łukiem. Chcecie się bawić w poszukiwaczy starych cywilizacji, czy po prostu spróbować ocalić swoje życie? - spytał, starając się przemówić pozostałym do rozsądku. |
21-02-2018, 19:03 | #69 |
Reputacja: 1 | Tajga prawie zapomniała o uciekaniu widząc - i słysząc - szalone zachowanie Anny. Osobiście nie miała nic przeciwko, choć w głowie jej się to nie mieściło. No nic, ważne, że zadziałało. - Plaża to dobra myśl. Po tej symfonii ryków żaden pirat nie zbliży się do tej okolicy; inne stworzenia pewnie też... przynajmniej te żywe - poparła pomysł maga. |
24-02-2018, 07:52 | #70 |
Reputacja: 1 | zyn Anny był tym czego absolutnie się nie spodziewał. Nagły przypływ heroizmu, czy głupoty? Raczej nie było sensu w roztrząsaniu tego, bowiem co by nie rzec to zawdzięczał jej to, że monstrum go nie dopadło, a co mogło się stać nad wyraz prędko, gdyż przez swój pancerz, którego nie miał chwili zmienić, odstawał od reszty kompanii pod względem szybkości biegu. Odruchowo złapał też jej tobołki rzucone w jego stronę. Nie było to wygodne, raz nawet ledwo się przez nie nie wywalił, lecz na całe szczęście inicjatywa Anny okazała się być skuteczna i jaszczur zainteresował się nią. |
| |