- Słuchaj, ja chciałam o czymś porozmawiać... -
- Eeee…. ooook? - zapytał Doc ostrożnie nie bardzo wiedząc, co też Darakanka wymyśliła.Jej zachowanie wróżyło kłopoty.
-
Denerwujesz się? - Spytała z bezczelnym uśmieszkiem, spoglądając mężczyźnie prosto w oczy.
- Jaaaa?…. Nieeeee….- skłamał szybko Bullit.
-
No bo nie masz w sumie powodu… chyba... - Vis pokręciła się na Bullicie przez chwilę, co wcale nie pomagało w trakcie tej rozmowy.
- Achaaa… To miło. To o czym chcesz… pogadać?- zapytał Doc bynajmniej nie uspokojony jej słowami.
Zanim jednak dziewczyna coś powiedziała, pocałowała Doca w usta. Tak zwyczajowo, nie za krótko i nie za długo, ot solidny buziak.
- Oj, nie kuś… bo cię złapię.- pogroził żartobliwie Bullit i dla żartu próbował rzeczywiście ją złapać. Ale tak jakoś… niemrawo..
-
Złapałeś już dawno - Uśmiechnęła się -
Tylko... - Jakoś tak nie chciała dokończyć, lekko przygryzając wargę.
- Taaak?- zadumał się Dave drapiąc po czuprynie i nie mając pojęcia o co chodzi Darakance.
-
Chyba się robię… no tego, gruba - Palnęła nagle dziewczyna, i poprowadziła dłoń Bullita na swój brzuszek.
-Acha… ooochooo…- Docowi coś zaświtało i odsunął dłoń jak oparzony. Uniósł ją do czoła dodając. -
No to pięknie.
Przecież oboje byli marnym materiałem na rodziców.
-
Czyli też uważasz, że jem za dużo słodyczy? - Vis zrobiła przesadnie smutną minkę.
- No… niee… Raczej ostatnio nie było okazji, do spalenia przez ciebie kalorii.- rzekł z uśmiechem Dave.
-
Więc trzeba to nadrobić - Przejechała pacem kokieteryjnie po torsie Dave’a, tylko odrobinę przesuwając go po jego ciele w dół. Z uśmiechem, ponownie go pocałowała, tym razem jednak już dłużej i namiętniej.
- Mmmm…- ciężko było coś mówić z ustami zaciśniętymi do jej ust. Więc mężczyzna szybko się poddał pocałunkowi, całkowicie zapominając swoich niepokojach.
-
To chodźmy pod prysznic - Mruknęła w końcu Vis.
- Chodźmy.- stwierdził Doc, bo czyż mógł jej odmówić?
***
Potem przyszedł czas na obowiązki. Trzeba było ogarnąć laboratorium. Od czasu do czasu wypadało w nim posprzątać. Następnie było zagłębianie się w “lekturę” zapisaną w plikach komputera, a dotyczących klonowania tkanek. Wyglądało to skomplikowanie… a przecież przy tak zaawansowanej technologii te sprawy powinny być zepchnięte na komputery, a nie na troglodytów obsługujących je.
Przeglądając kolejne bloki “mundrego” tekstu przemądrzałych profesorów Bulli ćmił skręta własnej roboty. Potem znowu był powrót do inwentaryzacji leków i sprzętu. Nudna rutyna, ale konieczna do odfajkowania. Następnie zaś wycieczka w poszukiwaniu miejscowych okazji, by ocenić zawartość aptek okiem “fachowca”.
Na miejscu okazało się, że nie jest tak źle. Były lecznicze nanity po cenie o pięćdziesiąt kredytów niższej od tej rynkowej. I miejscowe ziołowe leki na kaca, wzmocnienie potencji i zapobiegające ciąży, choć ich skuteczność… była dyskusyjna. Doc wszak nie wiedział na jakich rasach stosowano te leki.
***
Następnie “ochroniarz” skierował swe kroki w kierunku zachodniego magazynu. Zamierzał odnaleźć Gootaga’a i poznać jego ofertę towarowo informacyjną.
Dotarł szerokim korytarzem do olbrzymiej bramy, a potem skierował się do śluzy personalnej uśmiechając szeroko. Tak bardzo że jego uśmiech przypominał banana.
- Hej… jak leci?- zapytał magazyniera przez okienko.
-
No… jak co dzień, a co? - Odpowiedział zagadnięty mężczyzna.
- Szukam znajomego mojego znajomego. Gootag… Pracuje tu może, czy też pomyliłem magazyny? - zapytał Bullit sięgając do kieszeni i wyjmując skręta domowej roboty. Spojrzał na magazyniera i po chwili namysłu wyjął kolejnego w niemej propozycji podarku.
-
To ja… ale Ciebie to nie kojarzę - Magazynier potarł podbródek w zamyśleniu.
- Znajomy mi polecił ciebie. Kojarzysz może…- Bullit przerwał by zapalić swojego papieroska i schować tego, którym wzgardzono.-
... Tyberiusa Agudę. Bo on kojarzy ciebie.
-
Normalnie to tu nie wolno palić… jeszcze zaraz włączą się alarmy. A tak, Tyberiusa kojarzę. Chcesz coś kupić? - Mężczyzna potarł wymownie nos.
- To zależy… co możesz sprzedać.- mruknął cicho Bullit niechętnie gasząc swojego skręta. -
Na razie interesują mnie ogólnie informacje na temat tego co się tu dzieje. Chuloni bardzo rozbudowali to miejsce… i zrobiło się… sztywniejsze.
-
Wraz z rozwojem kolonii wymienili Administratorów, no i się zrobiło sztywniej - Magazynier położył obie dłonie na blacie okienka i wzrokiem wskazał własny nadgarstek. Na nim, na mini-compie, trwało jakieś odliczanie… 3, 2, 1…
-
Teraz możemy rozmawiać, choć jedynie na chwilę. Jesteśmy nagrywani i podsłuchiwani, uruchomiłem zakłócanie, ale potrwa ledwie 20 sekund, inaczej mogą zacząć coś podejrzewać. - Więc… chciałem się dowiedzieć, jakie usługi i jakie towary możesz zapewnić. I za jaką cenę. Ewentualnie, co ty byś chciał kupić.- Doc co prawda nie planował jakichś interesów, ale warto było się rozeznać w miejscowym rynku.
-
A co to, badanie rynku? Nie byłoby prościej, jakbyś powiedział, czego szukasz? A co do handlu wymiennego, nie wiem, chyba tak… zależy oczywiście co za co. -Medkity by się przydały, nany… chemikalia grzybobójcze, biocort.- zamyślił się Bullit drapiąc się po brodzie. Amunicja do Rail Gun też by się przydała. I granaty.[/i]
-
No spoko, spoko, dałoby się to i owo skołować, a co w zamian? - Gootag spojrzał na swój nadgarstek, chyba powoli kończył się czas.
- A co by cię interesowało. I ile?- zapytał Bullit.
-
Wszystkiego na łajbie, co to nią przylecieliście, pewnie nie masz… a masz może jakąś listę, to bym zerknął i może co wybrał? - Powiedział Magazynier, po czym znowu spojrzał na nadgarstek -
Zostało nam pięć sekund - Poinformował Bullita.
Bullit podał magazynierowi chip z zapisanym stanem ładowni.
-
Do przejrzenia w wolnej chwili. Nie wiem ile kapitan wyda na nasze oficjalne sprawunki w tej placówce, ale pewnie chętnie pozbędzie się i reszty zbędnego sprzętu.- stwierdził doktorek po chwili.
-
Dobra, to przejrzę i możesz przyjść tak za 2 godziny - Gootag wziął chip i schował do kieszeni, po czym zerknął na- i postukał palcem w mini-comp wykonując dłonią płaski ruch, coś jakby zaprzeczenie. Najwyraźniej skończył się czas…
-
... i ja wtedy do niej mówię, nie ze mną te numery mała! - Wypalił nagle nie w temacie, po czym zaśmiał się głośno, choć był to wyjątkowo sztuczny śmiech.
- Dobra, dobra… już się stąd zabieram. Nie trzeba mnie poganiać.- odparł na pożegnanie “nadąsanym” tonem Bullit i zaczął się oddalać.
Bullit planował pogadać z jeszcze z Leeną zarówno na temat medycyny, zarówno w kwestii oferty tutejszych, jak i Gootaga. Może warto z którejś z nich skorzystać?