Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2018, 17:34   #25
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Ocelia udała się do kawiarni, a gdy Victor wbiegł do środka, jego krzyk zagłuszył harmider panujący w kawiarni. Kobieta rzuciła okiem za siebie, ktoś ją wciąż ścigał. Przedzierająca się w pośpiechu przez kawiarnie Ocelia budziła zainteresowanie wielu gości. Jej uroda i rozsiewana aura tajemniczej damy w opałach kierowała spojrzeniami gości raz od niej, a raz w kierunku z którego przybyła.

Strażnicy spojrzeli na Victora i ruszyli ku niemu, jednak nie poświecili mu zbytniej uwagi, bo ta spoczęła na strzelaninie na podwórku i rzucaniem samochodami przez Richarda. Victor dziękując w duchu za zamieszanie za sobą ruszył po zapachu za kobietą. Wchodząc w ślad za nią do lokalu napotkał cichą i gęstą atmosferę. Różni eleganccy mężczyźni w garniturach spoglądali gniewnie w jego kierunku. W ich spojrzeniach panowało ostrzeżenie, wręcz cicha groźba spuszczenia wpierdolu przy okazaniu pierwszego śladu jakiekolwiek nietaktu wobec ściganej kobiety. Victor musiał zwolnić do zwykłego kroku spacerowego udając, że się rozgląda po menu lokalu przy ladzie, powoli przesuwał się naprzód ku wyjściu na taras.

Ocelia zbiegała po tarasie lokalu do jego ogródka piwnego, na trawie siedziały pary na kocach cieszące się piknikiem na słońcu. Odbywał się tu jakiś drobny festyn charytatywny. Ludzie kupowali losy i delektowali się zimnym alkoholem. Dalej zaczynała się większa polana, a nią drzewa małego parku. Dziewczyna zaryzykowała kolejne spojrzenie za plecy, w progu przejścia pojawił mężczyzna, który już przedtem coś za nią krzyczał.

Victor w końcu przeszedł przez salę pełną wrogich spojrzeń i nawiązał na sekundę kontakt wzrokowy z dziewczyną , która ponownie przyśpieszyła kroku. Była jakoś z 50 metrów przed nim.

Michał rzucił granat pod nogi żołnierza mając nadzieję, że rzucił odpowiednią częścią wyposażenia. Francuz skierował lufę broni na chłopaka, ale pochwioli postanowił odskoczyć od rzuconego obiektu, który chwilę później wybuchł rozrzucając pianę o wyglądzie glutów z nosa. Piana szybko pochłonęła odskakującego żołnierza i jego towarzyszy. Elastyczna substancja pokryła ich ciała uniemożliwiając poruszanie się.

Richard w tym czasie ciężko stąpając podbiegł do kolejnego samochodu i rzucił nim w wstającego na ulicy robota. Rzucony samochód uderzył bakiem w oko i wybuchł rozrywając mu kawałek głowy. Maszyna upadła na świeżo zaparkowany transport wojskowy, który pod wpływem zgniecenia również wybuchł. Żołnierze na zewnątrz upadli na ziemie, zakrywając głowy przed strzelającymi odłamkami blachy i elektroniki.
Richard podbiegł do Wolverina, który kończył nastawiać uszkodzony bark. Waliło od niego przypalonym mięsem.
- A ty co żeś tak nagle przypakował? – Próbował zażartować, stawiając niezgrabne kroki.
Richard złapał go za barki i pchając do przodu pobiegli do Michała.

Ben rozejrzał się po przeciwnikach, byli obezwładnieni, więc zaoszczędził sobie wysiłku, a im bólu. Po kilku chwilach rzucił glutem w górę, w kierunku Sentinela, który zniżał lot. Maź oblepiła nogi robota, zaduszając silniki odrzutowe w nogach. Robotem zarzuciło w powietrzu, a jedna z nóg eksplodowała posyłając go w bok budynku. Cegły i dachówki zasypały częściowo korpus robota.

- Stać mutanci! - Z powietrza nad głowami drużyny dobiegł głos trzeciego robota, który celował w nich z obu dłoni. Nagle dźwięk laserów przeciął powietrze. Działka z Blackbirda wystrzeliły topiąc plecy i głowę robota. Jego cielsko runęło na pozostałe samochody na placu. Odrzutowiec zatoczył koło nad waszymi głowami i poleciał w kierunku planowego miejsca zbiórki. Richard doczłapał się z Loganem do reszty chłopaków. Jego wielkie mięsiste łapy wyglądały jakby ktoś spuścił z nich powietrze. Powoli wracały do swoich zwykłych, dużych rozmiarów.

Nagle pojawiła się również rozmazana sylwetka Bena, która nieustannie wirowała. Niewidzialność przestawała działać.
- Do budynku! – Logan rzucił polecenie i czwórka mutantów pobiegła na schody ambasady, gdzie dwójka spanikowanych strażników łapała za paralizatory.
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 18-02-2018 o 17:37.
Ranghar jest offline