Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2018, 21:28   #190
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Niemcy, Ramstein, 26 lipca 2017 roku, 17.02 czasu lokalnego

Po krótkiej rozmowie telefonicznej z Nadzorcą, Theo wsiadł w taksówkę i podał kierowcy miejsce gdzie umówione zostało spotkanie z Kalipso, która bardzo szybko doszła do wniosku, że nie ma ochoty takiego ładnego dnia spędzać w biurze po godzinach. Było już po piątej kiedy zajechał pod ogród botaniczny.

Pomimo wakacji, upały wyraźnie nie zachęcały mieszkańców okolic do spacerów, którzy zapewne woleli w tym momencie klimatyzowane hale marketów. Niewiele osób kręciło się na ścieżkach ogrodu, więc minął raptem grupkę nastolatków, jakiegoś dziadka przechadzającego się o lasce i mężczyznę z dzieckiem kopiących sobie piłkę na trawniku.
Theo szybko zrozumiał czemu kobieta wybrała właśnie to miejsce. Ogród w japońskim stylu miał całe mnóstwo stawów, wodnych kaskad i małych wodospadów. Miejsce bardzo wygodne dla powiernika żywiołu wody.

[media]http://www.ausflugsziele-deutschlands.de/wp-content/uploads/2010/06/Japanischer-Garten-Kaiserslautern.jpg[/media]

Kalipso spotkał przy jednym z takich oczek wodnych, siedzącą na kamieniu, w cieniu rozłożystych drzew. Blondynka dostrzegła go i uniosła rękę w geście by do niej podszedł. Ubrana była w zwiewną błękitną sukienkę do kolan, która szczelnie kryła jej kryształ.
Złoty zbliżył się do kobiety i ukłonił jej się uprzejmie.
- Niezwykle miło znowu panią widzieć. - Theo usiadł na ławeczce obok Kalipso. Nie odstawał od niej zbytnio strojem, miał na sobie prosty, letni garnitur, w modnym kilka sezonów temu kroju. Podejrzliwie rozejrzał się po otoczeniu i gdy uznał, że nikt ich nie podsłuchuje odezwał się ponownie.
- Badania Edgara to połowa powodu dla którego chciałem się z panią zobaczyć… Imię Weaver coś pani mówi?
Początkowe przyjazne nastawienie zniknęło z oblicza blondynki, która wyraźnie zdystansowała się gdy wspomniał, że ma jeszcze inną sprawę, o której wcześniej nie wspomniał przez telefon. Zmrużyła oczy, jakby chciała przejrzeć mężczyznę i skrzyżowała ręce przed sobą.
- Nie imię, a pseudonim. Należący do groźnego członka Mroku - odparła mu, badawczo mu się przyglądając i wyczekując co jeszcze ma do powiedzenia.
Theo pokiwał głową, zgadzając się z Eriką.
- I osoba która ostatnio narobiła problemów w Ameryce. Chyba znam jej tożsamość i powiem szczerze, nie chcę znowu przeciw niej stawać. Tym bardziej sam.
- Ma pan coś co to udowodni? - zapytała poważnym tonem, intensywnie myśląc nad tym co jej powiedział. - Jak pan w ogóle napotkał tą osobę?
- I tutaj jest problem, nie mam żadnych twardych dowodów. Najkrócej… Po śmierci Edgara nagle zgłosiła się do mnie Obdarzona, jego mecenas i zaoferowała mi pomoc z odzyskaniem dostępu do moich kont bankowych. Przespałem się z nią, przed walką i po walce w Springfield. Na jej ciele pojawiły się blizny odpowiadające ranom, które Weaver zebrała w czasie walki. Dodatkowo wykazuje się dość intymną wiedzą na temat mocy innych Obdarzonych, w tym tych którzy nie są zarejestrowani. - Theo przerwał by się namyślić - Dwójka z mocą regeneracji i czymś co sprawia że inni zaczynają go lubić. Odpowiada to jakiemuś poszukiwanemu członkowi Mroku?

Kalipso nabrała powietrza w płuca i powoli je wypuściła. To co jej powiedział wyraźnie ją poruszyło, choć o strachu nie było w tym momencie mowy. Za to wspomnienie o zażyłości jaką miał z podejrzaną wywołało nie małe zaskoczenie na twarzy Eriki, która zupełnie nie spodziewała się aż tak dogłębnego rachunku sumienia ze strony Theo.
- W przypadku kiedy zna pan dane tej osoby, samo podejrzenie jej o bycie Obdarzonym daje Nadzorcy prawo do wymuszenia okazania kryształu i przemiany w jego obecności, czy w obecności wyznaczonej przez niego osoby - w końcu, w tonie sugestii, wypowiedziała formułkę z praw i obowiązków nadzoru nad Obdarzonymi. - Jeśli ta osoba jest niezarejestrowanym Obdarzonym to natychmiastowo zostaje ona poddana karze pozbawienia wolności, jak również osoby, które taką osobę kryją… Jeśli pana przypuszczenia się potwierdzą... - zmarszczyła brwi. - Będzie to wymagało delikatnych przygotowań - westchnęła ciężko i wbiła spojrzenie w sadzawkę, wyraźnie już w myślach układając jakiś plan działania.

- Jest zarejestrowana i raczej się nie domyśla że ją rozgryzłem. - Złoty wypuścił z płuc całe powietrze. Przez chwilę bił się z myślami czy powiedzieć więcej. - Zażądała ode mnie żebym zabił żonę Evangelista, który rzekomo za dwa tygodnie będzie miał “robótkę”, ochraniać ma ją wspomniany przeze mnie Obdarzony. Ponoć chce żeby “cierpiał bo kiedyś ją skrzywdził” i powiem szczerze że to właśnie to mnie otrzeźwiło. Zresztą… Nie zabijam zwykłych ludzi. Czy moglibyśmy zasymulować że wydarzyło się to naprawdę? Wyciągnąłbym z niej więcej informacji, może imiona pozostałych Żywiołów? Wspomniana kobieta byłaby bezpieczna pod waszą opieką i zdobylibyście potężną kartę przetargową.
Kalipso miała coraz bardziej zmieszaną minę. Patrzyła na niego jak na cholernie trudne zadanie matematyczne, chyba zastanawiając się od czego zacząć.
- Czyli mecenas profesora, chce żeby pan zabił żonę powiernika ziemi... Żeby się zemścić - ton jakiego użyła w ostatnim zdaniu zdradzał, że akurat ta kwestia była dla niej najmniej dziwna. - Rozumiem, że Mrok mógłby... Hymmm, chcieć w jakiś sposób zyskać przewagę nad Światłem przez badania profesora - myślała na głos, aż w końcu wbiła spojrzenie w Theo. - Jakie są nazwiska tej kobiety którą podejrzewasz? Tego mężczyzny, na którym chce ona się mścić?
- Ceres Liggan, zarejestrowana Obdarzona, rzekomo jedynka, obywatelka Francji, niekarana, bez żadnych incydentów, ciemno bordowy kryształ, studenci Edgara potwierdzili, że się z nią spotykał prywatnie. Odrobiłem pracę domową. Evangelist... - Theo się lekko zmieszał, widać było, że nie chciał wymieniać dopiero co odkrytego żywiołu, czyżby miał na niego chrapkę? - Giovanni diVieri
Erika pokiwała ze zrozumieniem głową, ale po jej minie było widać, że nie kojarzyła wymienionych nazwisk.
- Jak często się pan z nią spotykał? - dopytała.
- Kilka razy. Ostatnio dzisiaj rano, oficjalnie jestem tutaj żeby wypowiedzieć pani współpracę.
Kalipso tym razem aż się uśmiechnęła na tą jego szczerość.
- A czyj był to pomysł by pan rozwiązał tą umowę? - dociekała z jakiegoś powodu. - Ah, w jakim wieku jest ta kobieta? - dodała, mocno zainteresowana tym faktem.
- Około czterdziestki, trochę ponad? I pomysł jest mój. Na kontach mam wystarczająco dużo żeby swobodnie tego typu badania sfinansować, a chciałem to wykorzystać jako wymówkę. Wykazała się… Niezwykle bogatymi zasobami. Choćby kupiłem sobie malutką chatkę, w Alpach, nie informując o tym absolutnie nikogo, a już tydzień później była na moim progu. Prawie się oplułem owsianką. - rzucił starając się lekko rozluźnić atmosferę - Nie wątpię że dowiedziałaby się tak czy inaczej że się z panią widziałem, a zdecydowanie nie chciałbym mieć znowu z nią do czynienia, to jest w formie zbroi. Albo z jej pieskiem.

Obdarzona wyglądała na rozbawioną gdy wspomniał o swoim zaskoczeniu, że domniemana Weaver go odnalazła w głuszy.
- No cóż taki wniosek łączyłby się z koniecznością zdania całości badań. Myślę że może na to zadziałać ochrona praw autorskich, bo po śmierci profesora należą one do Światła... Lub spłaciłby pan wszelkie poniesione na rzecz badań przez Światło koszty. Do tego zawsze Światło może nie zgodzić się na rozwiązanie umowy... - blondynka mrugnęła do niego okiem. - Bo rozumie pan... To by wyglądało podejrzanie gdyby pan tak łatwo to wszystko załatwił ze mną. MA jeśli wszystko się potwierdzi to zadbam by otrzymał pan zwrot pieniędzy w taki sposób by nikt się do tego nie przyczepił.

- Oczywiście. Proszę się przygotować na stos papierów z prawnym bełkotem na pani biurku. W zasadzie jestem chyba jego spadkobiercą, więc technicznie wszystko powinno należeć do mnie, a pieniądze… nie są już dla mnie problemem, naprawdę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to proszę to przekazać na jakiś cel charytatywny. - puścił jej oczko - Jak przy tym jesteśmy… Dużo więcej nie odkryliśmy. W jednej z komnat są ślady, najprawdopodobniej po broni jakiegoś Obdarzonego. Same komnaty sugerują że przy ich tworzeniu wykorzystano żywioł Ziemi, przynajmniej takie mam odczucie. We freskach na ścianach przewijają się motywy Tworzenia, z wyszczególnionymi tam żywiołami. Powietrze, Mróz, Woda, Ziemia, Ogień, Elektryczność, przypuszczam że dawniej były problemy z oddaniem grawitacji. Nieparzyste oddają same świątynie, Księżyca to naturalnie Mrok, a Słońca to Światło. Ah… I… Hmm… Wypada żeby pani wiedziała. - Theo jeszcze raz rozejrzał się po okolicy, chciał być absolutnie pewien że nikt tego nie usłyszy - Wiedzą o tym Biały, Smaug, Cheza i Swift. Moja podstawa to nie kontrola metabolizmu. To kontrola Czasu. Proszę o tym absolutnie nikomu nie mówić.

Erika przekrzywiła głowę po jego ostatniej wypowiedzi.
- Szczerość jest dla mnie bardzo ważną cechą. Chyba najważniejszą - skomentowała. - Hymm już wiem od czego zaczniemy... To delikatna sprawa, która nie może wyjść czy choćby dać nawet cienia szansy wycieku, więc... Proponuję jutro i kolejnego dnia odegrać scenki. Przyjdzie pan na rozmowę ze mną. Założymy, że po dzisiejszej miłej rozmowie zdecydowaliśmy szczegóły przekazać sobie w moim biurze. Wtedy powie mi pan o rezygnacji, rzuci papiery na moje biurko i zaczniemy szopkę. Pan będzie zdecydowany postawić na swoim, ja będę nieustępliwa w końcu mam wyrobioną już w tym temacie reputację - zaśmiała się lekko. -Spotkamy się jeszcze kolejnego dnia by zaognić konflikt. Później będzie mógł pan żalić się tej kobiecie na mnie i problemy jakie tworzę - mrugnęła do niego. - A dalej, na mojej głowie będzie życie żony Evangelista… Do jutra będę wiedzieć jak będziemy mogli utrzymywać bezpieczny kontakt - westchnęła.
- Oczywiście. - Złoty wstał z ławeczki - Cieszę się że znalazła pani dla mnie chwilę swojego czasu, do zobaczenia jutro. - ukłonił się uprzejmie.

Kalipso podobnie jak on wstała ze swojego miejsca i przeciągnęła się, wpatrując gdzieś w dal.
- Do zobaczenia jutro - odpowiedziała po raz ostatni przyglądając mu się. Widać było po jej twarzy zmartwienie, ale w końcu uśmiechnęła się do niego lekko. Nieznacznie skinęła głową na pożegnanie i niespiesznym krokiem wyszła z cienia, w którym ucięli sobie pogawędkę. Po chwili Nadzorczyni podeszła do mężczyzny grającego z małym chłopcem w piłkę. Blondynka objęła ramieniem owego mężczyznę, coś do niego powiedziała po czym cała trójka wspólnie ruszyła do wyjścia z ogrodu botanicznego.

Theo przekrzywił lekko głowę. Chłopca po namyśle poznał, musiał to być młodzieniec którego widział na wyświetlaczu telefonu Kalipso jeszcze w Grecji, natomiast mężczyzna… Prawdopodobnie ojciec, być może przybrany jeśli słowa Ceres były prawdziwe. Theo wzruszył ramionami, nie jemu było to teraz rozstrząsać. Obrócił się na pięcie i ruszył do pobliskiego hotelu.

***

Baza Światła w Ramstein była wyjątkowo nowoczesnym kompleksem, a sam gabinet Nadzorcy był duży i gustownie urządzony. Najbardziej uwagę przyciągało gigantyczne akwarium, którego filtry efektywnie zagłuszały wszystko co się działo w środku. Cóż, zazwyczaj. Teraz nawet one nie były wstanie całkowicie wytłumić kłótni która musiała się odbywać w środku. Podkomendni Kalipso rzucali niepewnie wzrokiem na zamknięte drzwi. Nikt nie wiedział co zrobić, czy wejść do środka, żeby podsłuchać o co tak naprawdę chodzi, czy może interweniować. W każdym razie mało kto pracował.
W końcu, po jakiś dwudziestu minutach ze środka wyszedł wyraźnie zdenerwowany i czerwony na twarzy Theo. Trzasnął za sobą drzwiami i podszedł bezpośrednio do automatu z wodą, ewidentnie przyciągając spojrzenia zgromadzonych. Wypił dwa kubki i ignorując ludzi dookoła niego ruszył do wyjścia. Nie przywitał się nawet z tymi pracownikami, których zdążył poznać w czasie swojego poprzedniego pobytu w Europie.

Już na zewnątrz odetchnął świeżym powietrzem. Scenka chyba się ładnie udała. Przyniósł dzisiaj blisko sto stron wydruków z różnych kodeksów prawa cywilnego oraz szybko naskrobanych podań i odwołań. Wszystko w gustownym, skórzanym neseserze dzięki któremu wyglądał “poważnie”. Nie wątpił, że plotki o kłótni Nadzorcy z jakimś mało komu znanym Obdarzonym już zaczynają krążyć po kompleksie, a niedługo dotrą do uszu Ceres. Wezwał taksówkę i po dwudziestu minutach znowu był w swoim hotelu.

***

Kolejny dzień wyglądał podobnie. Tym razem Theo przyszedł ze stertą papierów, przy której to co przyniósł wczoraj wyglądało jak zeszyt siedmiolatka. Jego pojawienie się wywołało lekkie poruszenie wśród pracowników, plotki musiały się szeroko roznieść, bo wszyscy albo pokazywali go sobie palcem, albo panicznie unikali kontaktu wzrokowego. W końcu kim musiała być osoba, która pozwalała sobie na ewidentne kłótnie z Nadzorcą? Z powiernikiem żywiołu? Goldar przemierzał bazę pewnym krokiem, zupełnie jakby był w domu. W końcu dotarł do gabinetu Nadzorcy, a sekretarka podniosła się na jego widok.
- Pani Kalipso przyjmie pana za godzinę. - w jej głosie można było wyczuć, że się martwi. Nie o powierniczkę Wody oczywiście.
- Świetnie. - rzucił krótko Theo, obrócił się na pięcie i usiadł w wygodnym skórzanym fotelu. Złoty westchnął lekko i zaczął kartkować przyniesione papiery. Zgodnie z zapowiedzią, po godzinie został poproszony przez miłą brunetkę do gabinetu Nadzorcy.

***

Jak i poprzedniego dnia, po wejściu do biura Nadzorcy Theo zasiadł na wygodnym fotelu petenckim, stojącym przy jej biurku. To co mogło go zdziwić to obecność przystojnego chłopaka, około 25 letniego, siedzącego w poczekalni na czerwonej kanapie, który z laptopem na kolanach jedynie na krótką chwilę skierował na Goldara spojrzenie i znów wrócił do klikania po klawiaturze.
Blondynka chwilę jeszcze pisała coś na laptopie, a gdy skończyła zamknęła go i odsunęła na bok, by nie zasłaniał jej widoku na interesanta.
- No no, moi oficerowie zrobili się nerwowi - stwierdziła z rozbawieniem Kalipso i oparła się wygodnie na swoim fotelu. - Dobrze nam idzie - dodała wyraźnie zadowolona. - Poproszę o pana telefon - oznajmiła i spojrzała na niego wyczekująco. -Chodzi mi o urządzenie, które używa pan do dzwonienia - dodała by nie było niedomówień.
Złoty rozłożył ręce przepraszająco.
- Cała elektronika została w hotelu.
- To będzie pan musiał z nim tu wrócić. Konieczne będzie zainstalowanie oprogramowania, które zapewni, że nikt nie wyłapie gdy wyśle pan informacje kiedy i gdzie zacznie się akcja - skrzywiła się.
- Jasne, podjadę jeszcze raz wieczorem z dodatkową stertą papierów - mrugnął porozumiewawczo - Więc… Na czym stoimy?

- Szczególnie z dowodem wpłaty brakujących 10 tysięcy euro - mrugnęła do niego Obdarzona dając mu oficjalny pretekst na tak częste wizyty w jej biurze. - Mam już potwierdzenie co do moich zasobów więc teraz pozostanie nam czekać na sygnał od pana. Nie chcę za mocno wchodzić w szczegóły, bo z pana strony musi to wyglądać naturalnie. W każdym razie akcja odbicia żony di Veriego odbędzie się równolegle z przejęciem powiernika żywiołu, dlatego nie spotkamy się na miejscu. Zapewniam jednak, że wyślę świetnie wyszkolonych Obdarzonych co do których mam pełne zaufanie. Musi się pan liczyć z tym, że może pan nie być jedynym mordercą nasłanym na nią, więc zalecam szczególną ostrożność
Theo pokiwał głową.
- Liczę się z ewentualnością że Ceres przyśle kogoś żeby po mnie posprzątał. Może Paskuda jeśli do siebie doszedł. Nawet dobrze by się złożyło, chciałbym przejąć jedną z jego mocy. - mężczyzna przerwał na moment wyraźnie się zastanawiał - Oczywiście zrobię wszystko co w mojej mocy by kobietę utrzymać przy życiu, ale jak przypuszczam oficjalne info pójdzie że zginęła? Dałoby mi to dość czasu żeby wycisnąć z Weaver nieco więcej informacji o Mroku.

- Kobieta musi przeżyć - ton jakim to powiedziała jednoznacznie zakładał, że nie ma innej możliwości. - Z tego co mówią moje raporty to całkiem dobrze idzie panu przywracanie do życia prosiąt... - zmrużyła oczy przyglądając mu się, jakby sugerowała mu coś. - Za informacje jakie pan przekazał mogę stwierdzić, że nikt nie zrobi panu problemów gdyby któryś z członków Mroku nie przeżył tej akcji. To zdecydowanie generuje mi mniej papierów - skomentowała. - Tak, po wszystkim kobietę i jej syna zabierzemy, oficjalnie dając informację, że zginęli podczas potyczek między niezarejestrowanymi Obdarzonymi. Przy okazji w telewizji puszczą mój apel by zgłaszać, gdy ktoś ma informacje o niezarejestrowanych - zastukała paznokciami o blat biurka. - To da panu czas na wyciągnięcie informacji od Weaver, zanim sami się nią zajmiemy
- Brzmi dobrze. I miło wiedzieć, że jestem na pani sercu tak bardzo, że pilnujecie, żeby nic mi się nie stało jak jestem samotny w Alpach. - sarknął. Wyraźnie było widać że jest poirytowany inwigilacją - Wskrzesić ją mogę, pytanie czy nie będzie miała deficytów intelektualnych. Jestem niemal pewien, że mi się uda, ale ciało trzeba by było natychmiast zapakować do chłodni, żeby zminimalizować zmiany organiczne w mózgu. I jak przy tym jesteśmy… Obdarzonych nie da się wskrzesić moją mocą. Jestem tego pewien. - skończył smutno.
- Powiedzmy że pana intencje z początku naszej znajomości, jeszcze za życia profesora, nie były jasne - skomentowała wzmiankę o jego chatce na odludziu. - Oby nie doszło do konieczności sprawdzania pana umiejętności wskrzeszających w praktyce - odparła Kalipso, z miną jakby sama nie wierzyła, że naprawdę biorą to pod uwagę. - Ma pan jeszcze jakieś pytania?
- Nie, wszystko jest jasne. - odparł krótko. - Do zobaczenia. - dodał i podniósł się z fotela.
 
Zaalaos jest offline