Ciemność była sojusznikiem tych, którzy zamierzali uciekać. Chować się i zakradać niepostrzeżenie, lub najzwyczajniej wykonać taktyczny odwrót, nazywany potocznie daniem dyla. Teddy nie miała najmniejszego zamiaru ani się chować, ani spieprzać na jaśniejsze tereny, gdzie prąd, elektryczne życie i widmowe macki Alex, sunące siecią czujników w tych częściach Acherona, które jeszcze nie wzięły i nie umarły.
- Chyba zdechło - nawigator raz jeszcze popatrzyła na dryfujący w próżni węgielek, a on popatrzył się na nią z równą uwag… nie! NIE! Stop!
- Na pewno zdechło - poprawiła się i odetchnęła dla uspokojenia. Głęboko, powoli. Paranoja niechętnie, ale odpuściła. Czaiła się zaraz za plecami Pryi, jednak na razie dawała jej działać. Myśleć, planować…
- Abe kurwa weź się pospiesz, ile można się z tym jebać? Nie płacą ci za godzinę, sprężaj się - wyburczała do symulującego pracę załoganta, posyłając mu kwaśne spojrzenie przez ramię.
Znów zapadła ciemność, a wraz z nią obudziły się żyjące w kątach strachy, pobudzane ciągłym falowanie i drganiem masy dryfującego w próżni syfu.
- Macie wolny lighstick? Ciemno jak w dupie - spytała towarzystwa, świecąc swoją latarką po korytarzu. Tam musiało coś być. Kolejny dziwny i toksyczny frędzel. Albo Rohan i jego cybernogi.
Albo indoktrynowany Tichy, który udawał że jest Tichym, choć tak naprawdę już dawno go podmienili i teraz tylko realizował plan zagłady całej załogi korwety… tej ludzkiej, która wciąż tam gdzieś się kręciła, unikając…
Z opresji wybawiła Teddy ich informatyk, a raczej jej butla. Zamerdała światełkami kontrolek z żółci na pomarańcz, co oznaczało włączenie ostatniej części tlenu. Dwie godziny i pół zapasu.
- Nie ruszaj się stąd - Hermkens powiedziała bardzo spokojnym i bardzo poważnym głosem, gapiąc się na Verę przez mrok zaśmieconej ładowni - Nie rozdzielamy się, pilnuj żeby nic na nas nie wyskoczyło. Zostały ci prawie trzy godziny. Abe skończy. Tamci skończą i odprowadzimy cię do śluzy. A teraz czekamy. Pilnujemy. - machnęła lufą miotacza na martwy węgielek - Tego może być więcej. Te, jajogłowe! - otworzyła kanał ze sługusem androidów i nawiedzoną fanką robali, z nadzieją że złapią przynajmniej część przekazu:
- Zajebaliśmy jedno takie dziwne gówno, nawet nieźle się jara. Uważajcie tam na siebie, nie wiadomo czy nie rozlazły się i ile ich jest. Może jeden, a może są jak przewiny Rohana. Mnożą się kiedy myśli że nikt nie patrzy - w eterze zapanowała wymowna cisza.