Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2018, 22:37   #160
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Ciemność była sojusznikiem tych, którzy zamierzali uciekać. Chować się i zakradać niepostrzeżenie, lub najzwyczajniej wykonać taktyczny odwrót, nazywany potocznie daniem dyla. Teddy nie miała najmniejszego zamiaru ani się chować, ani spieprzać na jaśniejsze tereny, gdzie prąd, elektryczne życie i widmowe macki Alex, sunące siecią czujników w tych częściach Acherona, które jeszcze nie wzięły i nie umarły.

- Chyba zdechło - nawigator raz jeszcze popatrzyła na dryfujący w próżni węgielek, a on popatrzył się na nią z równą uwag… nie! NIE! Stop!

- Na pewno zdechło - poprawiła się i odetchnęła dla uspokojenia. Głęboko, powoli. Paranoja niechętnie, ale odpuściła. Czaiła się zaraz za plecami Pryi, jednak na razie dawała jej działać. Myśleć, planować…
- Abe kurwa weź się pospiesz, ile można się z tym jebać? Nie płacą ci za godzinę, sprężaj się - wyburczała do symulującego pracę załoganta, posyłając mu kwaśne spojrzenie przez ramię.

Znów zapadła ciemność, a wraz z nią obudziły się żyjące w kątach strachy, pobudzane ciągłym falowanie i drganiem masy dryfującego w próżni syfu.
- Macie wolny lighstick? Ciemno jak w dupie - spytała towarzystwa, świecąc swoją latarką po korytarzu. Tam musiało coś być. Kolejny dziwny i toksyczny frędzel. Albo Rohan i jego cybernogi.
Albo indoktrynowany Tichy, który udawał że jest Tichym, choć tak naprawdę już dawno go podmienili i teraz tylko realizował plan zagłady całej załogi korwety… tej ludzkiej, która wciąż tam gdzieś się kręciła, unikając…

Z opresji wybawiła Teddy ich informatyk, a raczej jej butla. Zamerdała światełkami kontrolek z żółci na pomarańcz, co oznaczało włączenie ostatniej części tlenu. Dwie godziny i pół zapasu.
- Nie ruszaj się stąd - Hermkens powiedziała bardzo spokojnym i bardzo poważnym głosem, gapiąc się na Verę przez mrok zaśmieconej ładowni - Nie rozdzielamy się, pilnuj żeby nic na nas nie wyskoczyło. Zostały ci prawie trzy godziny. Abe skończy. Tamci skończą i odprowadzimy cię do śluzy. A teraz czekamy. Pilnujemy. - machnęła lufą miotacza na martwy węgielek - Tego może być więcej. Te, jajogłowe! - otworzyła kanał ze sługusem androidów i nawiedzoną fanką robali, z nadzieją że złapią przynajmniej część przekazu:
- Zajebaliśmy jedno takie dziwne gówno, nawet nieźle się jara. Uważajcie tam na siebie, nie wiadomo czy nie rozlazły się i ile ich jest. Może jeden, a może są jak przewiny Rohana. Mnożą się kiedy myśli że nikt nie patrzy - w eterze zapanowała wymowna cisza.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline