Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2007, 00:00   #7
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Archibald Roderyk de Valsoy h. Pęk Strzał

- Boli dupa? – z lekka zapytał de Valsoy. Giermek spojrzał na niego zaskoczony:
- Trochę pobolewa panie, długa jazda. Może odpocząć czas… - bąknął nieśmiało.
- Pamiętasz dwudziesty trzeci rok? To marzec był, roztopy przyszły. Też było ciężko, od miesięcy tropiliśmy Piekielną Watahę, pamiętasz Dederichu?
- Byliśmy młodsi panie.
- I co z tego. Honor i duch – nie ciało i siła! – Uderzył pięścią w napierśnik. Dedrich czym prędzej skinął głową. Nie chciał zirytować swego pana.
Archibald wzruszył ramionami, podjechał do ciał i zszedł z konia, głośno przy tym stęknąwszy. Tak, dupa dokuczała. Hemoroidy łupały żywym ogniem, a w krzyżu łamało. Potarł dłonią plecy i kucnął. Uważnie przyglądał się ciałom. Nagim, odartym z odzienia, o twarzach, na których stężał wyraz przerażenia. Wyciągnął rękę i zamknął oczy martwej, dziesięcioletniej dziewczynce. Poczuł jak pod powiekami zbierają mu się łzy. Może dobrze mu prawił komendant „Miecza”? Może jest za stary i zdatny jeno do przesiadywania przy piecu. Przyjrzał się dokładniej śladom. Liczne, kilka, może kilkanaście osób. Raczej to drugie. Wstał i przeciągnął się aż strzeliły mu kości. Chrząknął, by pozbyć się przykrej guli w gardle, która nie pozwalała mu mówić.
- Dederich na koń, prowadzisz. Coś tam chyba jeszcze z czytania tropów pamiętasz? Pilnuj tropu, może dorwiemy tych, którzy… - rzucił raz jeszcze okiem na ciała. – Którzy to zrobili, a wtedy… Po drodze sprawdzimy ten powóz przy ruinach.
Dederich skinął głową i zacisnął pięści. To był dobry chłop, stary, lecz dobry. Archibald nie żałował ni dnia z czterdziestu wspólnie spędzonych lat.
- A wy… - zwrócił się do obu ciur, Osta i Radosta. – Po moich obu stronach, blisko. Może czeka nas bitka, nie będziecie musieli siebie okładać.
Ost i Radost, blisko sześćdziesięcioletni bliźniacy mruknęli z zadowoleniem. Im też nie podobało się to, co tu ktoś zrobił.


Minęli ciała i ruszyli w stronę powozu i zmurszałych ze starości ruin, pozostałości po jednej z kamiennych stanic budowanych przez pradziada obecnego hrabiego. O ile Archibald dobrze pamiętał w podobnych ruinach wytropił ongiś obrzydliwego stukacza. Gnom niski był, lecz szeroki jak szafa z Geutrin. I twardy jak skała, a walka w niskiej piwnicy nie należała do miłych i przyjemnych.
Nagle poczuł się bardzo staro. W końcu miał siedemdziesiąt lat.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline