Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2018, 07:42   #21
Carnal Grief
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Erud zdążył tylko usłyszeć, jak jeden z orków mówił coś o "pierdolonym Ulfe, który kazał im tu stać", a potem na znak Rynn posypały się strzały i bełty. Z takiej odległości ciężko było spudłować, więc wypuszczone pociski odnalazły swych odbiorców. Strzała Varandela wbiła się centralnie w szyję ustawionego z tyłu orka, odrzucając go w tył. Thersos trafił drugiego w lewe ramię, ale za chwilę poprawił Draugdin, trafiając w korpus i wyłączając go z walki. Bromir i Myszołów również nie mieli problemów z ustrzeleniem swojego przeciwnika - pocisk niziołka zdzielił orka w łeb, a krasnolud dokończył dzieła, trafiając go w pierś. Ostatnim zajęła się Rynn, faszerując go kilkoma bełtami ze swojej kuszy, zatem pomoc Dracka nie była potrzebna w tej sytuacji.

Upewniając się, że żaden z nich już się nie rusza, podeszliście bliżej ciał i przeszukaliście je. Oprócz broni, która była raczej kiepskiej jakości, nie znaleźliście nic ciekawego, dlatego kontynuowaliście podróż oznaczoną na mapie ścieżką. Zbocze wiło się ku górze i dopiero po kilku minutach znaleźliście się na szerszej półce skalnej, gdzie wciąż zalegały jeszcze niewielkie połacie śniegu. Powietrze tutaj było wyraźnie chłodniejsze, wiał mocny wiatr i nieco ciężej też się oddychało, choć na krasnoludach te warunki zdawały się nie robić najmniejszego wrażenia.


W końcu waszym oczom ukazało się wejście do Khundrukaru. Do finezyjnie wykonanych drewnianych drzwi zwieńczonych misterną pieczęcią wiodło kilka schodków, po których wiły się korzenie rosnącego obok prastarego drzewa. Naprzeciw, na niewielkim kwadratowym filarze siedziała wyrzeźbiona postać zakapturzonego krasnoluda trzymająca odpaloną pochodnię. Wrota były masywne i wysokie - kiedyś zapewne magicznie zamykane, teraz były uchylone, a wysoko nad nimi widniały po dwa wąskie otwory strzelnicze. Pomijając wyjący tutaj wiatr, było cicho i spokojnie, choć mieliście dziwne przeświadczenie, że jesteście obserwowani.

Nie czekając, ruszyliście przez uchylone wrota, gdzie panowała zupełna ciemność, dlatego Rynn była zmuszona odpalić swoją latarnię, by ona i Draugdin byli w stanie cokolwiek zobaczyć. Sala, w której się znaleźliście, była ogromna. Staliście na wąskiej półce skalnej, spoglądając w głęboką, mroczną przepaść, która ciągnęła się w poprzek pomieszczenia, uniemożliwiając przejście na drugą stronę. Jej krawędzie łączył niebezpiecznie wyglądający, postrzępiony, wąski most linowy, po którym można było iść tylko gęsiego. Z dołu dobiegał was huk wartko płynącej wody. Półkę skalną po przeciwnej stronie oświetlał jeden koksownik, w którego świetle ujrzeliście trzech kolejnych orków w skórzniach, pilnujących wielkich, kamiennych wrót. Mrucząc coś do siebie, chwycili za strzały i łuki, biorąc was na cel.

 

Ostatnio edytowane przez Carnal Grief : 19-02-2018 o 07:54. Powód: drobne poprawki.
Carnal Grief jest offline