Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2018, 11:08   #264
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
W obszernej kajucie pani kapitan (w końcu to kajuta kapitańska, więc była duża, z własną nawet łazienką), panował spory bałagan… widać było, iż mieszkała tu kobieta, i to taka, która zbytnio sprzątaniem się nie przejmowała. Sama właścicielka owego przybytku rozbrajająco odrobinkę wyszczerzyła ząbki i wzruszyła ramionami na wystrój, po czym to tu, to tam, kopnęła coś pod jeden czy inny mebel, albo i strąciła z nich, by wylądowały za, i zniknęły z pola widzenia.

- No co? - Powiedziała żartem kobieta, ściągając swoją kurtkę, którą przerzuciła przez jakieś krzesło - Rozgośćcie się... - Wskazała dłonią kanapę ze stojącym przy niej niewielkim stolikiem, sama wyciągając procenty z jednej z licznych szafek i szafeczek.

Poczęstowała ich fioletowym drinkiem, mającym w sobie odrobinę bąbelków. Pachniało to… mokrą ziemią(!), ale smakowało dobrze na wiśnie.


- To teraz możemy sobie porozmawiać na luzie… zdrówko! - Ethelene(Leena) golnęła sobie zdrowo, uśmiechnęła się przesłodko, po czym zaczęła wpatrywać w Jimmiego jak w obrazek.
- No dobra co jest grane? - Jimmi zapytał bez ogródek. Werbunek przez sex już jeden przeżył więc działania pani kapitan przywołały wspomnienia. Łatwo nie było, ale przeżył. - Macie dziurawą balię, ale ktoś to łata co widać. Ciężko uwierzyć, że moja autopromocja osiągnęła tak zajebisty skutek. Co można zyskać, co można stracić moje panie? - laski mu się podobały, ale jakoś tak ciężko mu było uwierzyć, że lecą na niego.

Pilotka usiadła wygodnie na jednym z krańców kanapy, zostawiając dużo miejsca zarówno z drugiej strony jak i po środku… a Jimmi usiadł całkiem po prawej stronie kanapy.
- Zdrowie - przyłączyła się do toastu i upiwszy nieco trunku, zamyśliła przez chwilę. Sama całkiem niedawno wpadła w alkoholową pułapkę i gdyby nie ratunek z rąk Ziddiana, mogłoby się to koszmarnie skończyć. Domyślała się więc co mogło chodzić mu po głowie, gdyż choć jako mężczyzna miał oczywiście mniej powodów do obaw, to jednak dużo łatwiej go było zwabić w sidła.
- Nie przejmuj się Tommi, sami swoi - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Jedno “m” za dużo mała - zwrócił uwagę pilotce - Co to? - zapytał wąchając, smakując trunek niczym wytrawny sommelier.
Becky sama nie wiedziała co piją i posyłając Leenie odpowiednie spojrzenie przyłączyła się do zadanego pytania.
- Płyn do chłodnic z dodatkiem likieru. Jak nie wypijesz więcej niż 2 szklanice dziennie to powinieneś nie oślepnąć - Wyjaśniła kapitan, po czym wypiła swoją porcję do końca, a następnie wielce niewinnie i teatralnie zamrugała ślipkami.
Blondynka okazała swoje rozbawienie delikatnie się uśmiechając.
- Ja bym to jeszcze przez chleb przefiltrował, było by bardziej przezroczyste. Płyn chłodniczy nawet niezły, choć chyba lekko przechodzony - rzucił z uśmiechem Tomi.
- Chleb się skończył na rozpuszczalniku - Leena(Ethelene) dolała sobie ponownie procentów, po czym zwróciła do Celeste(Becky) - Wyjaśnij proszę naszemu słodkiemu gościowi, co miałaś na myśli mówiąc iż sami swoi - Kobieta uśmiechnęła się na końcu odrobinkę tajemniczo. A pilotka kiwnęła jej głową.
- Widzisz, ja tak z przyzwyczajenia nazywam cię Tommi, bo tak cię nazywaliśmy te pięć lat temu, gdy razem lataliśmy z flotą Chrome Werewolf - powiedziała z uśmiechem Becky i zastanowiła się przez chwilę, marszcząc delikatnie brwii. - Tak pięć lat temu - zreflektowała się. - Czas leci, ale poznałam cię. Byłeś inżynierem na Hyperionie... A co potem robiłeś, że wylądowałeś na tym zadupiu?

- Nie byłem inżynierem, ale byłam tam. Miałem wtedy szkolenie na głowie u McBrida - odparł Tomi - A potem szukałem wrażeń. A ty co tu robisz?
- McBrid to ten z blizną nad prawym okiem. Jego też pamiętam - powiedziała spokojnie Celeste/Becky. Ukryła swoje zaskoczenie, spowodowane tym że rozmówca nie dociekał z kim tak naprawdę rozmawia.
- A ja jestem tu pilotem tego statku... I szukam anteny do komunikacji międzygwiezdnej - blondynka odpowiedziała z uśmiechem.
- Antenę znalazłyście, a co więcej potrzebujecie? Pani kapitan coś o hucznej imprezie wspominała.
- Czyli antenę zamówiłeś i za chwilę powinna być dostarczona na Fenixa? - Powiedziała wywołana w rozmowie, a nie czekając na odpowiedź…
- Huczna impreza? - Zdziwiła się kapitan, po czym przesiadła z fotela na boczne oparcie kanapy, lokując się blisko Tomiego - A co, chciałbyś poimprezować? - Uśmiechnęła się wyjątkowo słodko, odrobinę pochylając w kierunku mężczyzny.
- Zamówienie jest w systemie i zostanie zrealizowane… jak tylko ktoś z góry zatwierdzi - powiedział Tomi patrząc jednocześnie w twarz pani kapitan jak i na piersi widniejące na wysokości jego twarzy. Takie cuda tylko z Black EyeTM. Kolejny print screen powędrował do katalogu. - To dobra taktyka by zmienić temat. Gdybym nie miał przed oczami notatek to by zadziałała. Impreza, chętnie ale teraz nawiązuję do szybkiego wyjazdu.
- Szybki odlot, owszem, ale jest on właśnie związany z anteną...nie mógłbyś jakoś przyspieszyć jej opuszczenia magazynu i dotarcia tu na statek? - Kapitan znów uśmiechnęła się zajebiście słodziutko, zakładając przy tym kosmyk włosów za ucho… a po chwili zsunęła się z bocznego oparcia kanapy, lądując tyłkiem na prawym biodrze Tomiego.
 
Mike jest offline