Wątek: Oko Obserwatora
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2007, 01:03   #40
corenick
 
corenick's Avatar
 
Reputacja: 1 corenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetnycorenick jest po prostu świetny
Elfka wyszla na zewnatrz zostawiajac po sobie dylemat; wybrac pomiedzy odpoczynkiem lub tez natychmiastowa podroza w nieznane. Popatrzyliscie po sobie wzrokiem, zawierajacym pytanie co dalej? Rozstrzygniecie tegoz problemu przyszlo tak nagle, iz niektorzy z was az podskoczyli.
- Mosci Panowie.- Lukas zagail rozmowe wodzac po waszej grupie wzrokiem zdradzajacym glebokie zmieszanie.- Syn moj wlasnie wrocil spod ratusza. Mowil ze Barnaba nie zyje i ze straznicy zbieraja sie by was pojmac. Mowil tez, iz wszyscy mysla iz wy zabiliscie naszego klucznika. Bardzo sie niepokoje co z nim i choc wiem ze to nie wy jestescie winni takowoz mysle ze dobrze zrobicie wynoszac sie z miasta, by nie zostac kozlami ofiarnymi szeryfa, ktory nie zauwaza wiecej niz czubek swego kinola ani tez glowy nie ma do myslenia.
Popatrzyliscie po sobie po raz kolejny, a wasze spojrzenia zdradzaly jedynie, wieksze niz dotychczas zmartwienie ale tez i strach o elfke, ktora po prostu wyszla...

Sariel przemierzala miasto w poszukiwaniu innej gospody. Ciche, ciemne domy, zatopione w snie otaczaly ja jakoby calun. Lekkie kroki nie zdradzaly jej obecnosci. Lekki, cichy krok rangerki byl bardzo naturalny. Doszla wlasnie do konca ulicy i rozejrzala sie dookola szukajac jakiegokolwiek znaku karczmy. Po prawej, w dali, zobaczyla wieze swiatyni, zbudowanej w centrum miasta, grupke mezczyzn zdazajacych w jej strone oraz, o Bogowie, oswietlone okna karczmy. Dziekujac zywiolom ruszyla w kierunku gospody, majac nadzieje na ominiecie grupy, ktora dosc szeroka tyrada, szla ulica. Niestety, jej obawy ziscily sie i, o zgrozo, pijana gromaga zagrodzila jej droge zaledwie pare metrow przed drzwiami karczmy.
- Hehehe...- tubalny brecht przywodcy gromady poniosl sie po cichych uliczkach.- Szukamy ciebie. Ciebie i twoich towarzyszy...
Splunal przez ramie
- Jestesmy straza, tutaj...- wysyczal- miejska- Dodal.- Jestes aresztowana, kaseczku, pod zarzutem zabicia zgreda... tfu... burmistrza...
Po tych slowach zblizyl sie do elfki, wyciagajac, przyrdzewialy juz, miecz przed siebie. To samo uczynila reszta chlopa, usmiechajac sie obrzydliwie.
 

Ostatnio edytowane przez corenick : 27-06-2007 o 01:05.
corenick jest offline