Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2018, 13:15   #54
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Alicja chciała go zatrzymać, lecz sama była jeszcze niekompletnie ubrana, toteż teraz nabrała szybkości w tym procederze, by Klara nie zastała jej w negliżu. Bo choć służąca widziała ją już nago przy zmianie bandaży, to przecież wypadało zadbać o swoją “opinię”.
- Jesteś zadowolona? - zapytała natomiast cicho, niepewna czy Kotka była z nimi przez ten cały czas. Odpowiedziała jej zupełna cisza. Żadna firanka się nie uśmiechnęła, żaden wieszak nie dostał ogona. Kocica albo się dalej chowała, albo... po prostu jej nie było. Może to, co nastąpiło pomiędzy Alicją i Kapelusznikiem było ich intymną tajemnicą? Kobieta odzyskała ostatni element swojej garderoby i trochę poskromiła niesforne kosmyki włosów, gdy usłyszała z korytarza damski głos.
- Kąpiel się już szykuje!
Klara najwyraźniej nie planowała nachodzić jej w sypialni. Czy to dlatego, że domyślała się co się stało? Czy tak zwyczajnie zostawiała jej trochę prywatności? Kapelusznik nie wracał, więc panna Liddell udała się do łazienki.


Jak można się było spodziewać po Szalonym Kapeluszniku, pokój łaziebny w jego domu to nie była po prostu wanna. To była pstrokata feeria kolorów i kształtów! Kamienna posadzka, podwieszony żyrandol i mozaiki na ścianach. Istna komnata muzealna. Wanna, nad którą unosiła się już cieplutka chmurka pary, stała przy zasłoniętym białymi firanami oknie.
Alicja musiała przyznać, że wyglądało to zachęcająco, toteż nie tracąc czasu znów wyskoczyła z ciuszków, tym razem po to, by zanurzyć się w wodzie. Uczucie było przyjemne i relaksujące. Ciepło szybko rozchodziło się po jej ciele, pot zmywał się z ciała. Po chwili jednak poczuła, że trochę… przecieka. Nasienie Szalonego z niej wypływało.
Spojrzała przestraszona tym odkryciem. Conieco wszak słyszała i... czy mogła zajść w ciążę? Jęknęła ze strachu, po czym palcami spróbowała pomóc opuścić sokom mężczyzny jej ciało. I właśnie będąc w takiej pozycji, z rozstawionymi nogami, usłyszała charakterystyczny, koci głos.
- Co ty tam robisz? - Cheshire miała w zwyczaju pojawiać się w niespodziewanych sytuacjach.
Wystraszona Alicja chlapnęła wodą na około, chowając szybko dłonie pod wodę, ale po bokach ud.
- Nic! Nic, nic. Zupeeełnie nic - zapewniała gorączkowo.
Kocica odruchowo uskoczyła przed opryskaniem, ale w ostateczności to właśnie ciekawość zabijała koty. Zaczęła się podkradać do wanny.
- Już chyba ci się nie nudzi, co? - zapytała Alicja, cofając się na drugą stronę wanny. Kusicielka oparła się dłońmi o brzeg.
- Ani trochę - potwierdziła. - Wczoraj było baaardzo ciekawie - spojrzała na wodę i zatrzepotała wąsikami. - Co to, to białe w wodzie? - zapytała na pozór niewinnie wskazując na unoszące się dowody miłości.
- Dobrze wiesz. - Dziewczyna speszyła się. - Pomożesz mi teraz?
Nie odpowiedziała. Zamiast tego zrobiła wielkie oczy. Przyjrzała się uważnie Alicji, a potem resztkom spermy. I jeszcze przez chwilę Alicji.
- Zrobiłaś to? - pisnęła. - Kiedy, z kim?
- Myślałam, że wiesz wszystko o wszystkich tutaj. - Teraz dla odmiany to blondynka droczyła się z Kotką - Ja pierwsza spytałam.
Ta zmarszczyła nosek, ale udzieliła odpowiedzi.
- Pomogę ci. Zorganizowałaś dla mnie wczoraj przedstawienie. Chcesz posłuchać co widziałam? - spytała, rozochocona własnymi wspomnieniami.
- Zamieniam się w słuch - Odparła Alicja, zadowolona, że Kotka straciła zainteresowanie jej przeżyciami.
- Tutejsza służąca ma wielką słabość do lokaja Królików - szepnęła. Nie wiadomo czemu, nie sprawiała bowiem wrażenia kogoś, kto boi się podsłuchania. - Wczoraj, kiedy pozbierali zastawę i odnieśli ją do kuchni, udało im się zostać sam na sam. Maczałaś w tym swoje paluszki, prawda?
Alicja mimowolnie uśmiechnęła się.
- No... może troszkę. - Przyznała. Teraz, gdy Kotka zajęła się opowieściami, zaczęła się znów myć... omijając jednak intymne strefy.
- Mrrr… Zatem jak przystało na grzeczną służbę poukładali naczynia w zlewie. Nie spieszyło im się jednak wcale z przygotowaniem świeżych. Jaszczur zaszedł służącą od tyłu i polizał ją po uchu tym swoim długim językiem. Nie opierała się ani trochę. Od razu jęknęła. Zaczął ją obłapiać: piersi, brzuch, uda. I wciąż ani słowa protestu - opowiadała.
- To chyba dobrze, że im się podobało, prawda?
- Niewątpliwie. Nawet mi się podobało, a przecież tylko podglądałam - zaśmiała się. - Ten ozór owijał się wokół jednego uszka, potem drugiego. W końcu kobieta miała dość tego dręczenia i odwróciła się gwałtownie. Pocałowała go. I to jak! Jej języczek i jego jęzor splatały się jak w zapasach - Kotka przysiadła sobie wygodnie na kamiennym otoczeniu wanny, przewracając przy tym wazonik z kwiatami.


- No dobrze... to wszystko? - Alicja spojrzała na nią niepewnie.
- Nie - zaprzeczyła ze śmiechem. - Od tego się tak naprawdę zaczęło. Służąca nie oczekiwała przytulanek. A może bała się, że nie mają wiele czasu? Tak czy inaczej, usiadła na stole i podwinęła suknię. Wiedziałaś, że nie nosiła bielizny? Jaszczur opadł na kolana i od razu wwiercił się językiem w jej myszkę - zamruczała. Na delikatnym futerku na jej łonie zaczęła pojawiać się wilgoć. A może to było tylko złudzenie wywołane przez parującą wodę? - Och, ależ on jest długi. Chyba niektórzy mężczyźni mają mniej między nogami. I do tego taki giętki.
Dziewczyna odwróciła wzrok, skrępowana tym co widziała i słyszała.
- No dobrze, chyba więcej szczegółów nie muszę znać…
- Nie? A przecież podobało ci się, kiedy opowiadałam ci o Księżnej i Księciu - przypomniała. - O nich też mogłabym ci szepnąć po wczoraj.
- Zrobili to? - zapytała Alicja, nagle zapominając o swojej poprzedniej deklaracji.
- To chcesz posłuchać historii, czy nie? - teraz to Kotka się droczyła.
Blondynka prychnęła na to wytknięcie jej niekonsekwencji, ale skinęła twierdząco głową.
- Pod koniec przyjęcia widziałam jak podniecona była Księżna. Nie wiem tylko dlaczego, bo oglądałam wtedy oralne zapasy służących. Może ty wiesz co się stało? - spytała szczerze zainteresowana.
Alicja przełknęła ślinę i odruchowo głębiej schowała się pod wodę tak, że ta sięgała jej szyi.
- Ja... powiedziałam Księżnej, że może... może jej siostrzeniec chce czegoś więcej niż pieszczot…
- Naprawdę? Czyli to przez ciebie - takie uśmiechy, jakim Cheshire obdarzyła Alicję, były zwyczajowo zachowywane na świętowanie połknięcia kanarka. - Ledwie mogła się wtedy opanować. Wiesz już, że bardzo ją podnieca kuszenie siostrzeńca, ale tamtego wieczoru była nadzwyczaj bezpośrednia. Nie wytrzymała już w połowie drogi powozem. Opadła na kolana i rozwiązała troczki spodni Księcia. Nawet nie czekała aż zrobi się sztywny, od razu wzięła go do ust - opisywała obrazowo, badając reakcję blondwłosej.
Dziewczyna przygryzła dolną wargę, czując, że ją te opowieści rozpalają, jednak wiedząc, że jest obserwowana, starała się nic nie robić.
- Doprowadziła go na skraj rozkoszy i kiedy szeptem błagał ją, by nie przestawała, to z premedytacją właśnie to zrobiła. Przestała. Zostawiając go twardego i wilgotnego. Usiadła sobie z powrotem jakby nigdy nic. Gdybyś go mogła wtedy zobaczyć. Cały drżał z podniecenia. Nie rozumiał co się działo. A Księżna surowo zabroniła mu skończyć samemu - zachichotała.
- I co dalej? - Alicja dała się ponieść opowieści i zapominając o własnym wstydzie podpłynęła bliżej kotki, wychylając się do połowy piersi z wody.
- Dojechali do posiadłości. Książę musiał zapiąć spodnie i chodził jakby połknął kij. Księżna nakazała przygotować kolację… ach, zapomniałam. Kucharka jechała na koźle. W każdym razie nie opuszczała siostrzeńca na chwilę, aby sobie nie ulżył. Wzięła go ze sobą do swoich pokojów i przebierała się na jego oczach. I wcale nie szybko. Powoli, zmysłowo. Dawała mu przedstawienie - będąc tak blisko Kocicy, panna Liddell nie mogła mieć już żadnych wątpliwości. Sprośna mówczyni była podniecona własną historią. - Potem zeszli do jadalni. Biedny Książę ledwo już mógł przebierać nogami. Dziwiłam się, że nie wybuchły mu spodnie. I znowu, jakby nigdy nic, Księżna po prostu zaczęła jeść kolację. Potem popiła winem. A na koniec podeszła do siostrzeńca, podkasała suknię i rozkazała mu “liż mnie” - Cheshire ostatnie słowa wyszeptała.
Dziewczyna przełknęła ślinę i podświadomie zacisnęła mocniej uda, czując, że z jej ciałem dzieje się coś podobnego, co z ciałem Kotki.
- Przyłożył się do zadania. Wiesz, że to lubi. Jego język co prawda się nie rozdwaja, jak u jaszczurki, ale nadrabiał entuzjazmem. Jego ciotka doszła z krzykiem. Nie, żeby się przejmowała opinią służby, ale chyba słyszeli ją nawet sąsiedzi. Książę miał nadzieję na nagrodę, ale zamiast tego dostał tylko kolejną porcję tortur. Kazała mu ściągnąć spodnie i zawołała pokojówkę. Wręczyła jej zabrudzone ubranie, pozwalając oglądać jego nabrzmiały pal. Wszystko już w nim wtedy buzowało - Kocica przesunęła palcem po swym łonie i zamruczała przeciągle.
Trudno było udawać dziewczynie, że tego nie widzi, jednak za bardzo chciała poznać dalszą część opowieści, by okazać swoje oburzenie.
- On się na to godził tak... bez protestu? - zapytała zachrypniętym lekko głosem.
- Protestował. Prosił. Błagał nawet, ale wciąż jest jej wychowankiem. To Księżna ma władzę w swym domu, nie on. To ona rozkazuje jemu, nie na odwrót. Zazwyczaj tego nie robi - przyznała. - Ale wczoraj zrobiła wyjątek. Może chciała, żeby oszalały się na nią rzucił i wziął ją na stole, wśród talerzy i przekąsek? Jak myślisz? - paluszek wciąż wodził po jej intymnym zakamarku.
Alicja odwróciła wzrok, jednak dłonią podświadomie dotknęła własnych piersi, których sutki nagle stały się bardzo sterczące.
- Co było dalej? - zapytała cicho, ignorując zaczepki Kotki.
- Było po kolacji, więc zawołała Kucharkę by wszystko sprzątnęła. I ona też mogła sobie obejrzeć Księcia. Chodziła od jadalni do kuchni trzy razy, ale za trzecim razem Księżna oblała się winem. Nie muszę dodawać, że celowo? - zawiesiła głos, ale zaraz kontynuowała. - Poprosiła więc Kucharkę, by pomogła jej zdjąć zabrudzone ubranie. Książę mógł tylko bezczynnie patrzeć, jak piękna Kucharka rozbiera jego ciotkę. Żeby jeszcze bardziej podgrzać atmosferę, choć po mojemu to już wtedy wrzało, Księżna obłapiała swoją służącą. Wkrótce została w samym gorseciku, tym samym, który widziałaś i odesłała służkę do kuchni. Zostali sami, obnażeni, w pustej jadalni - Cheshire zmrużyła oczy, chłonąc wizję ze swoich wspomnień. Zagłębiła w sobie jeden z palców.
Z ust blondynki wydobył się jęk. Zbyt sugestywnie sama ścisnęła swój sutek, więc szybko cofnęła dłonie.
- Może... po prostu powiedz czy to zrobili, czy nie? - zaproponowała, z trudem znosząc napięcie opowieści. Ale Kotka była już zbyt pochłonięta własnymi słowami, żeby przestać.
- Książę cały drżał, ale w szczególności drżał jego członek. Jakby dostał własnego rozumu. Chłopak zaciskał palce na blacie tak mocno, że zbielały mu knykcie. Zniknął gdzieś pewny siebie arystokrata. Był jak dyszące, zranione zwierzę i błagał ciotkę o spełnienie, o zakończenie tortur - bezwstydnie zaspokajała się na oczach Alicji, w namiastce napięcia jakie odczuwał Książę. - I wtedy Księżna wstała. Odsunęła krzesło i oparła się o stół. Przyzwała siostrzeńca jednym gestem palca i wypięła się, rozstawiając szeroko nogi. Oferowała mu się. Chłopak prawie ryknął, doskakując do niej - palec poruszał się coraz szybciej i szybciej, lśniąc od wydzielanych soków. - Złapał ciotkę jedną ręką za biodro, drugą chwycił swoją rozpaloną męskość... - zawiesiła teatralnie głos. - Nie wiem nawet czy zdążył główką dotknąć jej warg. Eksplodował po całym jej łonie i pośladkach. - Perwersyjna, kazirodcza opowieść zamiast zakończyć się fanfarą, zakończyła się niewypałem.
Wraz z jej zakończeniem Alicja uświadomiła sobie, że ona również dyszy. Szybko schowała się pod wodę i odwróciła wzrok od wierzgające jak w rui Kotki.
- Dzie... dziękuję za opowieść, ale teraz... już chciałabym wychodzić... - powiedziała niepewnym głosem.
- Tak? - Cheshire wysunęła ociekający od własnych soczków palec i opłukała go w wodzie z wanny. - Faktycznie, zaczyna stygnąć. Nie krępuj się - zupełnie nie zrozumiała sugestii, że Alicja chciałaby odrobiny prywatności.
Blondynka patrzyła na nią przez chwilę, po czym westchnęła i wstała z wanny. Od razu, gdy tylko mogła sięgnęła po ręcznik i owinęła się nim. I tak jednak czuła na sobie ciekawski wzrok Kocicy.
- Obiecałam powiedzieć ci o Dyludylach - przypomniała sobie. Jednocześnie zapomniała o pływającym w wannie nasieniu i porzuciła temat.- Nie mogli przybyć na przyjęcie, bo są w niebie.
Alicja spojrzała na nią zdziwiona, omal nie wypuszczając ręcznika.
- Jak to w niebie? Nie żyją? A co z mieczem?
- Czemu mieliby nie żyć? - zdziwiła się. - Żyją i są w królestwie niebieskim - odchyliła zasłonkę i wskazała chmury za oknem. - O, tam.
Blondynka zastygła w trakcie ubierania, a nieszczęsny ręcznik poddał się grawitacji, spadając na jej stopy. Cheshire nie omieszkała dokładnie się jej przyjrzeć.
- Ale... jak się tam znaleźli? I jak mogę odzyskać mój miecz?
- Zostali przez kogoś zaproszeni. Chyba przez jakąś tamtejszą szlachciankę - odpowiedziała Kotka. - Jeśli chcesz odzyskać miecz, to musisz tam jakoś polecieć. Innej drogi nie ma.
Alicja nie skomentowała tego, ubierając się i myśląc intensywnie nad tym, jak mogłaby dostać się do nieba. Znała tylko jednego skrzydlatego osobnika, czuła jednak zawstydzenie na myśl o proszeniu Gąsienicy o cokolwiek po tym jak ona i Kapelusznik...
- A może... może mogłabym zdobyć jakiś inny miecz? - zapytała Kotki.
- Tyle już zrobiłaś, żeby odzyskać swój i chcesz teraz zrezygnować?
Dziewczyna westchnęła. Kotka miała rację.
- W takim razie chyba muszę porozmawiać z Gąsienicą.
Cheshire przekręciła śmiesznie głowę.
- Nie będę cię zatrzymywać, przyjaciółko. Liczę, że nasze kolejne spotkanie też będzie ekscytujące.
Alicja mimowolnie westchnęła, ale nie dodała nic więcej, by Kotka nie przypomniała sobie o cieczy, która z niej wypłynęła w wannie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline