Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2018, 13:53   #49
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Wyjście z umbry poszło dużo szybciej. Choć wylądowali w cieniu Pałacu Kultury i Nauki. W penumbrze był to ogromny słup burzowych chmur, który okalały co jakiś czas dziwne wyładowania atmosferyczne. Żenia chciała o to zapytać Czarnego, jednak ten uciął to jednym krótkim “Później”.

W końcu oboje zmaterializowali się na jakimś podziemnym parkingu w centrum. Czarny wrócił do ludzkiej postaci. Nad Warszawą wzeszło już słońce. Szaman zdawał się wyczuć niepokój dziewczyny.
- Po tamtej stronie lustra czas płynie różnie. W penumbrze, tym najbliższym świecie biegnie tak samo jak tutaj, ale głębiej już nie można mieć takiej pewności. Widać kieszonkowy wymiar dziadka miał zakrzywienie w tym zakresie.
Wziął głęboki oddech.
- Teraz musimy spotkać się ze Szramą. Ona zna drogę do Handlarza Wspomnień. Poza tym ja muszę wzmocnić moją więź z duchami.

- Mhm - mruknęła Żenia - To co? Wracamy do mieszkania czy spadamy z miasta? - brunetka dreptała obok Czarnego. Zdawał się być zmęczony. - Może chcesz się przespać nim ruszymy?

- Nie. Spadamy z miasta. Na spanie przyjdzie czas - odpowiedział zdecydowanym głosem. Niestety do ich samochodu było dość daleko. Wzięli taksówke, żeby nie ryzykować kontaktu z miejskim monitoringiem montowanym w autobusach, tramwajach i metrze.*

Z resztką zimnej pizzy między zębami, Żenia sprawdziła na szybko wydarzenia ostatnich godzin.
- Szkoda tego tysiaka - rzuciła spojrzeniem na Szamana zerkając znad telefonu. - Szrama… Czarny Szrama coś wspomniała o zabijaniu mnie. Co z tym totemem. Mam jeszcze coś robić?

Zagadywała siebie i ciszę.

- Pieniądze nie są problemem. Nigdy nie były - chwilę się zasępił, po czym dodał - no, teraz w zasadzie mogą być problemem. Ale nie ma co się martwić.


***


Przed wyjazdem Czarny postanowił zrobić im jeszcze herbatę. Podał kubek Żenii i usiadł.
- Tak, wiem o Szramie. Ją bardzo mocno martwi twoje powinowactwo do Żmija. Wszyscy to czujemy w naszych zwierzęcych postaciach. Tylko wiesz, Szrama jest lupusem. Urodziła się wilkiem, a forma ludzka jest dla niej wyuczona. Myśli w dużo prostszy sposób niż ty czy ja. Nie widzi szarości. Świat dla niej jest czarny, albo biały.
Szaman odchylił się w krześle.
- Sądzi, że duchy wiedzą skąd masz ten zapach. Dlatego w jej ocenie jeżeli jakiś totem zdecyduje się wziąć ciebie w opiekę, to znaczy, że twój “zapach” - wykonał gest cudzysłowiu palcami obu dłoni - nie ma znaczenia. Dla niej to test zaufania. Teraz jesteś dla niej czarna. Gdy duch weźmie cię pod skrzydła staniesz się biała. Dla mnie jesteś szara. Ale mogłabyś być szara pod opieką Kojota. - Po tej nietypowej jak na siebie tyradzie upił kilka łyków herbaty.

- Myślałam, że oboje jesteśmy czarni, Czarny - brunetka rzuciła żartem choć bez uśmiechu. - Co do Kojota… to ma być mocna wataha a nie kółko różańcowe osób poharatanych. Jak sobie to wyobrażasz? Ty i ja ledwo skrobiemy pazurem echo zaufania. Ja, Burak w jednej paczce? O Zapalniczce nie wspomnę. Poza tym Tuchola straciła kogoś przeze mnie.

- Jesteś bystra. Przydałby mi się kontrapunkt dla Zapalniczki i Buraka. Zaar też zdaje się cię lubić. Kojot też cię polubił. Strata Grzecha nie jest twoją winą. Wiedział na co się pisze. Śmierć w walce z wrogiem to honor. Musimy jeszcze odprawić rytuał ku jego pamięci. W czasie wojny zawsze jest z tym problem - Czarny patrzył gdzieś w róg pokoju. Przypomnienie o stracie sojusznika skutecznie zatarło jakiekolwiek pozytywne emocje wywołane namiastką dowcipu.
- Sądzisz, że Kruk przyjmie cię z większą chęcią niż Kojot?

- Nie wiem, Czarny - Żenia przesunęła dłońmi wzdłuż włosów zagarniając je za uszy - im więcej się dowiaduję, tym mniej wiem.
Usiadła by zaraz na nowo wstać.

- Masz kogoś kto by szkolił w walce? - spytała zupełnie od czapy - Pentex tworzy swoich żołnierzy. Czemu nie zrobić podobnie? Najemnicy? Zaplecze liczbowe.

- I co? Chcesz, żebyśmy rekrutowali zwykłych ludzi? W czym sobie zasłużyli, żeby ponieść śmierć? Krewniacy? Zapytaj Zaara o Dies Ultimae. Tam bawili się w szkolenie krewniaków. Ale to marnowanie potencjału. W walce każdy z nas jest wart więcej niż dziesięciu ludzi. Krewniak, który może pomóc w narodzinach kolejnych wilkołaków jest zbyt cenny, żeby posyłać go z karabinem przeciw komandosom - Gdy Czarny to mówił, Żenia już czuła, że nie wyzbył się przedmiotowego traktowania krewniaków. Takich, jakim podobno ona była do niedawna i zirytowana założyła ramię na ramię:

- Ile masz dzieci? - spytała z przekąsem, zjeżona.- Rozumiem, że do niedawna nie tylko piłeś ale aktywnie produkowałeś następne pokolenia garou? - sarknęła, czując rosnące napięcie.

- Wybacz - zmieszał się. - To też powód dla którego Kojot cię chce u nas. Chce nam przypomnieć, że krewniacy nie są tylko naszymi narzędziami. Choć mamy ich najwięcej ze wszystkich watah w Polsce, to nie potrafimy ich wykorzystać dla naszej przewagi. Ty za to potrafisz nam to przypomnieć na każdym kroku - patrzył w jej oczy i zaciskał szczękę.

- Ale jeżeli każesz ich poświęcić w walce, to nie dopuszczę do tego - tym razem przemawiał jak alfa. Dając dobitnie do zrozumienia, że choć szanuje jej opinie, to będą to jedynie opinie i to od niego będzie zależeć co z nimi zrobi. Zaznaczał przy tym spojrzeniem, że to on jest Alfą.

- Nie chcę nikogo nigdzie posyłać - Żenia wytrzymała spojrzenie starszego mężczyzny, przez chwilę, by już wkrótce je odwrócić. Nie chciała go prowokować ani wyzywać. Miała wrażenie, że oboje tańczą wkoło siebie na palcach.

- Użyć ich zdolności, powiązać, wypromować w rządzie, bankach, mediach, wpływowych organizacjach. Ludzi zgromadzić - oparła dłonie o stół - zamarkować rosnącą armię. Byłeś w wojsku. Wiesz jak zrobić sabotaż. Poszukać wpływów lub kontaktów w niszach nie nadzorowanych przez Pentex. Skoro już mają przewagę - przyglądała się Szponowi Cieni - utwierdzać ich w przekonaniu. Przygotować coup de grace. To nie stanie się jutro. Ale w trzy watahy tego nie ogarniemy choćbyś mnie popielił wzrokiem.

- Mamy ludzi w rządzie. W mediach. W bankach. Ba, mamy ludzi w firmach medycznych konkurujących z firmami Pentexu. Budowaliśmy to wiele lat. W trzy watahy? Cóż, Białowieża wolałaby wszystkich zatłuc. Tuchola… no jak zapewne zauważyłaś są przesubtelni. Widzę ich jako zarządzających grupą maklerów giełdowych. Sabotaże przygotowuje się z przyczajenia. Gdy zaczniemy naszymi ludźmi szachować Pentex, oni uderzą i nas zdmuchną. Nie wystawia się takich wpływów na świecznik dlatego, że przegraliśmy jedną bitwę. Powinniśmy się przyczaić i otworzyć caern. Za kilka tygodni rozpracować ich źródła finansowania. Poszukać wtyczek. Wyeliminować twojego brata.

Czarny spuścił wzrok na szklankę z herbatą.
- W ogóle chciałem cię wykorzystać do gry na dwa fronty - dodał

- Mhm też nie mówię o działaniu teraz. Ale… - w ostateczności jednak machnęła dłonią. Najwyraźniej Czarny &co. mieli wszystko pod kontrolą.

Zdusiła rosnącą ironię:

- Nie widzę opcji działania na dwa fronty - przypomniała sobie słowa Marka. - Zabiją mnie szczególnie po tych akcjach.

- Myślałam o powrocie na Ukrainę. - ujawniła tlącą się w niej myśl.

- Ukraina nie jest dobrym pomysłem. Chciałbym, żebyś to co ci teraz powiem zachowała dla siebie. Zapalniczka ani Tomek nie muszą o niczym wiedzieć. Tak samo chłopaki z Tucholi, czy ekipa Szramy. Usiądź proszę - powiedział spokojnym głosem. Dziewczyna posłuchała. Po pierwsze była ciekawa po takim wstępie. Po drugie chciała przyzwyczaić Czarnego do chwil posłuszeństwa.

- Trupojad to człowiek, który z własnej woli pije krew wampira. Dzięki temu zyskuje siłę, szybkość, wytrzymałość. Może się regenerować równie szybko jak my. Nie starzeje się. Trupojady mówią o sobie ghule. Co w zasadzie znaczy ni mniej ni więcej niż Trupojad. W każdym razie trupojady są w stu procentach posłuszne swoim panom. Cesarz Putin jest trupojadem.
Czarny obserwował z uwagą reakcje Żenii.

- Na wschodzie nie ma garou? - dziewczyna przyjęła informację spokojnie, nie do końca rozumiejąc wszystkie implikacje.
- Kierowany przez wampira Putin zaatakował Ukrainę, żeby wytępić naszych braci. I robi to całkiem sprawnie. Podobno na czele łowców wilkołaków siedzi kilkusetletnia wampirzyca tatarskiego pochodzenia. Wyłapują ich i wybijają. Tak jak krewniaków. Jest to akcja na masową skalę, którą niezwykle łatwo ukryć w czasie wojennej zawieruchy.

Żeńka pokiwała głową.
- Noooo…. to trzeba ubić Putina. - stwierdziła tonem Iwana gdy pytał o Handlarza Wspomnień i siorbnęła stygnącej herbaty. Uśmiechnęła się do Czarnego. - To by naruszyło chyba status quo?
- Myślisz, że to jest do zrobienia? - zapytał poważnym tonem szaman.

- Mysle, ze do tego możnaby wykorzystać istniejące kontakty i zebrać informacje. Na pewno jest okopany po dziurki od nosa. Trzeba zrobić zwiad. Dużo było prób zamachów? Może można byłoby wykorzystać to że śmierdzę lub dojścia mojego brata? Mysle, ze jest to ostatnia rzecz jakiejs się po nas spodziewają...
- Wspominałaś, że nie widzisz opcji gry na dwa fronty. Czy to Putin tak Cię rozochocił? - na twarzy Czarnego wykwitł uśmiech.

- Granie nie byłoby moje, tylko Marka. Można zaproponować współpracę lub wmanerwować by nie mógł odmówić. On jest doświadczony, mógłby robić za lidera z planu B. Wmanewrować upubliczniając nas na przykład. Mogłabym się z nim spotkać, któreś z Was mogłoby porobić zdjęcia, gdy gramy zgraną rodzinkę. Coś w ten deseń. Ale tego wszystkiego jest dużo i potrzeba nam ludzi by ogarnąć wszystkie wątki i sznurki. W pojedynkę nic nie zrobimy i nie ogarniemy na raz wszystkiego. Dlatego mówię o najemnikach. Dlatego mówię o krewniakach. Ty nie jesteś w stanie być w każdym miejscu o każdej porze. Ani ja. A jeśli mamy faktycznie dopiąć odbudowy garou we wschodniej Europie to Ty będziesz musiał ogarniać część strategiczną. Od taktyki konieczny jest ktoś inny. A od wykonania jeszcze ktoś inny. Ta wataha z gór to co? Rozsądni jacyś?

- Marek jest Tancerzem Czarnej Spirali. To nie są źli chłopcy, którzy kradną cukierki. To wcielone potwory. On nie przejmie się żadnym szantażem. Jest wybrańcem Żmija, co tam policja. Co tam ścigające go ABW. Nie można go kontrolować. Nie można zaszantażować. To co zrobił Zaar jedynie odcięło go od części zasobów. Myślisz, że przestanie cię ścigać i zajmie się ucieczką? Nie. Oni tak nie działają.

Żenia nic nie odpowiedziała. Ironią zdawało się jej to, że Czarne Spirale zaklasyfikowane zostały jako ‘wcielone potwory’. Garou w świetle tej klasyfikacji były puchatymi kuleczkami do tulenia i głaskania czy jak?

Wstał od stołu umyć szklankę po wypitej herbacie.
- Co do górali, to w dużej mierze Srebrne Kły. Jak nasz Tomek. Mają troszkę nabazgrane na punkcie honoru. Ich totem nie ułatwia im życia. Nie rozmawiałem z nimi od czterech lat. Mieli jakiś problem z innymi zmiennokształtnymi. I jak to wyznawcy Sokoła nie pohańbili się prośbą o pomoc.

- Niemogęsiędoczekać - wymamrotała Bondar na bezdechu siorbiąc resztki herbaty.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 20-02-2018 o 13:55.
corax jest offline