Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2018, 20:45   #79
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Rycerz tym razem przebrał się. Najpierw zdjął cale ubranie do nagości, później narzucił na siebie szlafrok. Szczerze mówiąc trochę mu jeszcze stał, szczególnie patrząc na podnieconą trójkę pieszczących się dziewcząt, jednak potrafił opanować się na tyle, żeby narzucić na siebie przyniesiony strój oraz ruszyć do rysownika. Właściwie chciał ruszyć, ale jeszcze czekał, co ma zrobić ze swoimi rzeczami oraz gdzie jest wspomniany rysownik. Florence wyprowadziła ich na korytarz. Anna najwyraźniej chciała towarzyszyć przy tym całym rysowaniu.
- Nie bądź na mnie zły. Wyglądaliście tak cudownie w tej dorożce, że po prostu nie mogłam się oprzeć. - Mała wampirzyca radośnie podskakiwała obok niego. - Tak dawno nie raczyłam tym żadnego śmiertelnika, już zapomniałam że są tak wrażliwi.
Przez chwilę nie odpowiadał.
- Nie jestem zły. Nie umiem być zły na tych, których bardzo lubię, ale z Charlottą będziesz się musiała sama dogadać, kiedy wreszcie oprzytomnieje.
- Cóż… może uda mi się jakoś przekupić. - Anna uśmiechnęła się szeroko.

Florence zatrzymała się przed jednymi z drzwi.
- To tutaj. Pytanie. Czy wchodzimy, czy chciałbyś się najpierw czymś zająć? - Starsza wskazała podbródkiem na wciąż uniesioną męskość wampira, wyraźnie odznaczającą się pod niezbyt grubym materiałem szlafroka.
- Jakby rzec, zająć się chętnie, ale po prostu to zazwyczaj po jakimś czasie samo opadało. Natomiast teraz, hm, pewnie przez te wszystkie myśli, które kotłują mi się po głowie oraz wirują na tyle rozmaitych sposobów, że chociaż się staram, jakoś samo wychodzi - przyznał bowiem faktycznie, wewnątrz myśli przeleciał już nie tylko ponownie Charlottę, ale też jej towarzyszki, Florence, Sylwię, Rebeccę oraz połowę dziewczyn z burdelu. Starał się opanować, ciało słuchało go jednak, poza tym męskim elementem, który robił co chciał pod wpływem wyuzdanych myśli. - Masz jakiś sposób? - bowiem faktycznie nie chciał tak pokazać się, mając wzwód, wezwanemu artyście. Jeszcze wysnułby kompletnie nieprawdziwe powody.
Florence zaśmiała się cicho.
- Zawsze mi się wydawało, że to wy mężczyźni macie setki pomysłów jak sobie z tym “problemem” poradzić. - Rozejrzała się wokół. Raz na jakiś czas wampir dostrzegał jakąś mijającą ich kobietę. Czy to dosyć skąpo ubraną pokojówkę, garderobianą czy też po prostu jedną z “dziewcząt” Florence. Problem był tylko taki, że przy wampirzycy wszystkie te śliczne osóbki wydawały się niemal przezroczyste. Miała na sobie prostą suknię z głęboko wyciętym dekoltem, który wskazywał na bardzo skromną, albo wręcz brak halki pod spodem. Kusiło sprawdzić czy starsza ma na sobie inne elementy bielizny. Niesamowite było jak łatwo jego myśli calkowicie skoncentrowały się na tej jednej kobiecie, a dokładnie wąskiej linii rozdzielającej jej pełne piersi, za wzrokiem podążyła wyobraźnia, a za nią i tak uniesiona męskość, która już niemal próbowała się wydostać spod szlafroka.
- Wobec tego, czy mogę prosić cię o twoją osobistą pomoc? - spytał zaciskając na chwilę wargi, jednak moment później próbował jakoś rozluźnić mięśnie, jednak akurat efekt wyszedł odwrotny. Seksualna aureola, którą emanowała Florence powodowała, iż faktycznie uniesiony penis wygląda jak spore wzgórze od przodu uwypuklające materiał. Oczywiście pamiętał, iż nie jest ona miłośniczką mężczyzn, jednak potrafiła czerpać także przyjemność podczas heteroseksualnych zabaw. Patrząc jednak na nią, on miał obecnie ochotę zacałować ją, wypieścić swoim języczkiem ów słodki kwiat, potem zaś spenetrować dosłownie wszędzie.

Starsza delikatnie rozchyliła wargi, zastanawiając się nad czymś. Niestety odruch ten sprawił, że wampir bardzo nabrał ochoty by wsunąć pewną część ciała wprost w te usta.
- Hm… z przyjemnością pomogę. - Florence usiadła na stojącej w korytarzu kanapie. Wampir zauważył że pod materiałem sukni, delikatnie rozchyliła nogi, wyraźnie go zapraszając. - Anno dołączyłabyś do naszego gościa w pokoju, by nazbyt się nie niecierpliwił.
- Oczywiście. - Mała wampirzyca weszła do pokoju, pozostawiając Torreadorów na korytarzu.

Błysnął spojrzeniem
- Dziękuję – powiedział grzecznie prawie oraz nie czekał, aż Malkavianka wyjdzie. Choć spodziewał się, iż raczej tak się stanie, jakby nie było, to miejsce należało do Toreadorki. Chociaż kto wie, jego dziewczęca przyjaciółka miała charakter urwisa. Mogła wyjść, ale niby przypadkiem pozostawić drzwi otwarte. Wspomniana myśl przeleciała mu jednak przez mgnienie, zastąpiona szybko poprzez szkarłatnie namiętną otchłań. Florence kiedyś wspomniała, że ze wszystkich uczuć najbardziej lubi namiętność. Teraz mógł to ofiarować jej. Nic więcej, jednak wcale niemało. Pragnął jej w tamtym momencie niczym pijak ostatniej butelki whisky. Chciał się nią właśnie upić, wręcz oszaleć oraz sprawić, żeby czuła się pijana wraz z nim wspólnym seksem.

Cichutka podłoga korytarza okazała się najlepszym miejscem dla szlafroka, który zsunął się z wampira odsłaniając całe jego ciało. Wraz ze sterczącym do przodu, niczym twardy drąg, napiętym penisem. Wręcz niemal bolał, tak bardzo prężył się oraz spinał purpurową główkę. Usiadł przy niej. Obok. Pochylając się oraz całując niesłychanie kształtne, miękkie wargi, które także umiały odpowiadać pocałunkami. Obejmował ją dłońmi, przyciągał do siebie, zaś ich języczki splotły się wewnątrz ust, tworząc wspaniały erotyczny taniec. Ale tylko przez chwilkę, bowiem później jego twarz zeszła na jej policzek, lekko pochylony, potem na szyję. Gdyby była Charlottą, pewnie ugryzłby ją tam. Ale nie była, całował więc ją, pieścił nawet nie zastanawiając się, czy jego zęby wyszły, czy nie oraz czy leciutko zaznaczają się na alabastrowej skórze. Potem wystarczyło zsunąć jedynie ramiączka jej seksownego stroju, by odsłonić niesamowicie kształtne piersi. Właściwie nic dziwnego, że jakiś Toreador zdecydował się ją kiedyś przemienić. Florence stanowiła sama dzieło sztuki wręcz. Oczywiście jej cycuszki także. Malarze oraz rzeźbiarze zabijaliby się o to, żeby móc tworzyć jej niesamowite akty. Pieścił je już nie pierwszy raz i starał się pamiętać, co najbardziej lubiła. Pocałunki pnące się ku rosnącym malinom, zasysanie lub lekkie przygryzanie nawet sutków. Nic nie było jej obce. Podczas gdy jedną pierś pieściły coraz gwałtowniej jego usta, drugą obejmowała niesamowicie zręczna dłoń ponadtysiącletniego wampira.

Jednak to była jedynie przygrywka. Konieczna, lecz wyłącznie początkowa. Kiedy stojące twardo sutki zostały opuszczone, zaś usta jego skierowały się ku intymnemu miejscu, które dla niego rozchyliła. Nie był pewny czy to jego działania czy też widoki z sypialni sprawiły, że starsza była rozpalona. Widział jednak jak mokra jest, czuł jak ochoczo wychodzą jego ustom naprzeciw jej biodra. Jej drżące ciało zachęcało do pieszczot.
- Myślałam że mieliśmy zająć się tobą a nie mną. - W jej rozpalonym głosie dało się wyczuć lekkie rozbawienie.
- To na początek - powiedział w przerwie pomiędzy pocałunkami obsypującymi jej wilgotny pączek. Och oczywiście chciał ją też zwyczajnie posiąść wiele razy, jednak dobry początek gwarantował jeszcze lepszą kontynuację … faktycznie jednak jego męskość coraz bardziej niecierpliwiła się. Wargami chwytał jej płateczki, pociągał je nieco, całował, języczkiem zaś penetrował słodki wąwozik, spijając z niego kolejne kropelki wilgoci.

Uwielbiał pieszczoty ustami niemal tak, jak klasyczny seks. Wreszcie skupił się już tylko na tym jednym, najwrażliwszym punkcie jej szpareczki próbując doprowadzić ją do orgazmu, by wtedy, kiedy już będzie na samym szczycie podnieść się, unieść jej słodkie nóżki oraz wrazić swój męski miecz w jej kobiecą pochwę. Florence była zupełnie inną kochanka niż Charlie. O ile jego narzeczona była wulkanem emocji i wszystko co robiła było szczere, spontaniczne i zawsze namiętne w ten najprostszy, uroczy sposób. Przy niej Florence była niczym rzeźba, wyidealizowany obraz, który stworzono by dawał i odbierał przyjemność. Wampir miał wrażenie, że z każdym jego dotykiem wampirzyca przyjmuje jeszcze bardziej wysmakowaną i ponętną pozę. Kusiła każdym najmniejszym ruchem ciała. Rozchylonymi wargami, dłońmi którymi delikatnie dotykała własnych piersi, spojrzeniem ukrytym pod długimi rzęsami. Nawet gdy doszła, przypominała raczej przepiękny posąg, którym ktoś postanowił uwiecznić właśnie ten moment. Jej dłonie zacisnęły się na krągłych piersiach, podczas gdy z ust wyrwało się słodkie jęknięcie. Dlatego własnie zdecydowanie bardziej podobał mu się seks z ponętną Charlottą, jednak oczywiście nie oznaczało to jakichś negatywnych emocji tutaj. Wręcz przeciwnie, było namiętne, gorące, choć trochę bez owej dodającej specjalnej przyprawy naturalności. Jednak obecnie, poddany jeszcze fragmentom mocy Malkavianki, specjalnie nie zagłębiał się analizując szczegóły wzajemnych relacji, tylko namiętnie kochał. Krople wystrzelone przez niego odwiedziły jej łono uderzając najwrażliwsze, skryte części ciała. Uderzał ją, pchał dopóki całkowicie nie opróżnił swojej męskości, wypełniając jej słodkie łono.

Dyszał ciężko przez chwilę, ciągle trzymając jej nóżki ku górze, na swoich barkach. Oraz nie wychodził z niej ani na moment. Pochylił się jeszcze na chwilkę, żeby złożyć na jej usta pocałunek, po czym odsunął się troszkę.
- Pragnę cię wypełnić wszędzie - wyszeptał unosząc Toreadorkę oraz ustawiając tyłem do siebie, albo przynajmniej próbując.
- Jesteś bardzo zachłannym mężczyzną. - Wampirzyca poddała się jego działaniom, opierając się dłońmi o sofę i wypinając w jego stronę krągłe pośladki.
- Jestem zachłanny - przyznał - oraz mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza - wpatrywał się w jej wypiętą pupę. - Mrr … - wyrwał mu się naturalny pomruk, kiedy pochylił się całując je najpierw powoli, później coraz namiętniej zaiste. Jego języczek pracował tym razem przy tylnym otworku pieszcząc go oraz nawilżając. Był podniecający na tyle, że nie potrafił już poczekać ani chwili, lecz uniósł się, rozciągnął dłońmi jej pośladki oraz szybkim ruchem wszedł w jej pupę. Florence jęknęła, a jej plecy wygięły się w piękny łuk. Jej ciało przyjęło go, zaciskając się na atakującej je męskości. Jednak akurat nawilżone miejsce musiało ustąpić przed pchnięciem do samego końca, do tego, aż męskie biodra dotarły do jej pośladków. Chwileczkę pozostał tam, żeby mogła poczuć ową głębię. Później poruszył się do tyłu, prawie wychodząc, ponownie wszedł. Bardzo mocno oraz szybko, zaś później jeszcze szybciej uruchamiając Akcelerację oraz przyspieszając ruchy. Użycie dyscypliny okazało się być dosyć męczące, jednak wszystko zadziałało jak zwykle. Wampirzyca musiała zaprzeć się mocno obiema dłońmi by przyjąć tak energicznego kochanka. Nawet jej stoicyzm zniknął zagłuszony przez odgłosy rozkoszy, jęki Florence, zabarwione jej słodkim głosem i mlasknięcia gdy ciało zderzało się z ciałem. Wreszcie kolejny wystrzał, tym razem głęboko wewnątrz tylnej dziurki przeszył przestrzeń wpadając na ścianki ciała Toreadorki. Poruszał się wewnątrz niej jednak jeszcze chwilę jęcząc, pełen rozgorączkowania, aż wszystko wyleciało wreszcie, zaś męskość powoli zaczęła opadać. Dłonie jego jednak przesuwały się ciągle po jej pośladkach tworząc dodatkowy zestaw podniecających bodźców, biodra poruszały się dotąd, aż pomniejszony penis sam powoli wypadł.

Rycerz zwalił się na kanapę obok Florence.
- Wspaniale - objął ją póki sama także nie zejdzie ze szczytu podniety. Liczył na to, że za chwilę zajmie się jeszcze jego penisem. Stanowczo wierzył, iż Florence jest także mistrzynią oralnego seksu. Przytulał jednak Toreadorkę teraz mocno obejmując.Florence pocałowała go delikatnie, podczas gdy jej dłonie zaczęły się przesuwać po torsie wampira.
- Słyszałam, że chcesz mnie wypełnić wszędzie. - Uśmiechnęła się. - Czy wobec tego masz jeszcze jakieś życzenia?
- Prawdą jest. Wobec tego - ułożył się jak wcześniej ona - czy zechcesz go wziąć swoimi pięknymi ustami? - spytał iskrzącym głosem.
Wampirzyca zsunęła się na ziemię i przyklęknęła przed nim.
- Będę chciała coś w zamian, wiesz? - Delikatnie kąsnęła jego udo tuż przy unoszącej się pomału męskości.
- Na przykład co? - wspomniał drżącym głosem pełnym nieukrywanej żądzy Gaheris. Jednak był na tyle inteligentny oraz jakimś niewytłumaczalnym sposobem panujący nad sobą, żeby nie dać się kompletnie oszwabić.
Florence przesunęła swoim języczkiem od podstawy jego penisa do samego czubka, od czego ten momentalnie zesztywniał.
- Namówisz Charlie by zajęła się mna tak jak ja tobą.
- Ależ Florence, mogę zrobić coś sam, ale Charlie … widzisz, Charlie chyba nie będę namawiał, ach, cudownie, wydaje mi się bowiem, iż ona sama bardzo lubi takie zabawy, jak te wcześniejsze. Ponadto coś mi się wydaje, że jeśli nakarmię ją krwią, to będzie miała niekłamaną ochotę natychmiast. Widziaaaaałaś przed chwilą jej pragnienieeeeeee, cooo, ach, wspaniale, nie przestawaj, sięęęęęęęę działo - jęczał pieszczony przez nią, ale na pewno Charlotta nie była dla niego towarem handlowym. Natomiast właściwie po reakcji dziewczyny “spędzilibyśmy u Florence znacznie więcej czasu” z dziś wieczora mógł wnioskować, iż nie miała nic przeciwko odwiedzinom tutaj oraz ostrzejszym zabawom. Wręcz przeciwnie, dlatego bardzo chętnie zajmie się Florence nie jako jakąkolwiek zapłatę. Dziewczynie będzie zwyczajnie miło sprawiać przyjemność Toreadorce oraz odbierać przyjemność od arcypięknej londyńskiej wampirzycy.

Florence oderwała usta od jego męskości i spojrzała na niego poważnie.
- Cóż ja chcę taką zapłatę. - Ucałowała jeszcze jego czubek i odsunęła się. - Idziemy?
- Wobec tego chodźmy
- powiedział głosem przypominającym dyszący parowóz. Gdyby może nie był rycerzem … jednak żaden rycerz nie płaci swoją damą, choć czuł masaaaaaakrę podniecenia oraz miał ochotę przeklinać.
 
Aiko jest offline