Awanturnicy rozdzielili się i w dwóch grupach obeszli drzewa i grobowiec, tak żeby otoczyć nadal nieznanych oponentów. Niezauważone dotarcie na miejsce nie było zbyt trudne, gdyż przeciwnicy zupełnie nie zwaracali uwagi na to, co dzieje się dookoła, a nawet swoimi śmiechami i wykrzykiwaniami ułatwiali bohaterom zadanie.
Było ich pięciu. Wszyscy ubrani w błękitno-karminowe szaty przynależne kapłanom Asury. Ich twarze skrywały głębokie, wyszywane cekinami w okultystyczne symbole kaptury. Scenę oświetlały dwie nieosłonięte lampy. Ich światło wydobywało z mroku świeżo rozkopany dół i pryzmę ziemi, w którą wbite były łopaty. Wyjęte z grobu ubrudzone ziemią ciało, w porozrywanych całunach spoczywało na popękanej kamiennej płycie. Obok niego, wijąc się i wyrywając leżała dziewczyna, z rozczochranymi włosami i obnażonym biustem. Dwóch kapłanów usiłowało utrzymać zakneblowaną ofiarę. Trzeci, z pomocą sztyletu o falistym ostrzu rżnął klatkę piersiową trupa, a pozostałych dwóch wymachiwało rękami i nieskładnie skandowało jakąś litanię w niezrozumiałym dla nikogo języku.
Ten ze sztyletem w końcu uporał się ze swoim przeraźliwym zadaniem i wygrzebał z piersi martwego kawał rozkładającej się tkanki. - Habala! Habal! Juku! Krishna! - zawył do społu z dwuosobowym chórkiem. Potem zaniósł się śmiechem i zaczął wodzić cuchnącymi resztkami serca nad dziewczyną. Ta znieruchomiała ze strachu i wpatrywała się szeroko rozwartymi oczami w to co nad nią wyczyniali jej oprawcy.