21-02-2018, 06:55
|
#30 |
Konto usunięte | Varandel zwolnił cięciwę, lecz tym razem jego dłoń musiała zadrżeć, gdyż strzała przeleciała tuż nad głową orka przy koksowniku. Więcej szczęścia miał Thersos - wypuszczone z niego pociski dosięgły orka, w którego celował elf i choć wróg zdążył wypuścić strzałę, ta minęła Eruda o kilkanaście centymetrów. Ork przy koksowniku leżał martwy, a na jego dwóch braci spadły przyzwane przez Bromira niebiańskie sowy, które skutecznie wypłoszyły obu przeciwników zza osłony, atakując pazurami i dziobami, dzięki czemu kolejne strzały Varandela, Draugdina i bełty Rynn dopadły ich, posyłając w wieczne ciemności. Walka dobiegła końca.
Upewniając się, że most linowy wytrzyma wasz ciężar, ruszyliście gęsiego na drugą stronę. Choć liny trzeszczały, a deski w kilku miejscach zdawały się pękać, to udało wam się przejść bezpiecznie na półkę skalną po przeciwnej stronie. Minęliście truchła orków i podeszliście do masywnych, dwuskrzydłowych wrót. Drack i Erud naparli na nie, zagrały mięśnie krasnoludów i po chwili przejście stało otworem. Komora, do której weszliście, stanowiła naturalną jaskinię z pieczołowicie wygładzonymi ścianami i podłogą. Kamienie połyskiwały wilgocią, a w mrok prowadziły przynajmniej cztery wyjścia. W ciemnościach najdalszego przejścia po prawej stronie żarzyły się czerwone węgle, a bliższego otworu po tej stronie strzegły drewniane kraty. Pomieszczenie pełne było futrzanych okryć orków, ich łupów, stanowiących w głównej mierze resztki jedzenia i śmieci.
Krótko po tym, jak pojawiliście się w jaskini, od strony zakratowanego pomieszczenia usłyszeliście jakiś hałas i szybko unieśliście broń, przygotowani do kolejnego ataku. Tym razem jednak to nie był wróg, a dwójka brudnych, wymęczonych ludzi, którzy dopadli do kraty, wyciągając w waszą stronę ręce przez niewielkie otwory. - Pomóżcie nam, prosimy! Oni nas zabiją, gdy tylko wrócą! - Łkała uwięziona kobieta. - Nasze rodziny nie zapłaciły okupu, nasz los jest przesądzony! - Nie chcemy tutaj umierać, dzięki niech będą Yolandzie, że nadszedł ratunek!- Krzyknął wyraźnie pobudzony mężczyzna.
Zbliżyliście się do kraty, którą tworzył rząd uciętych pni młodych drzewek. Drzwi wieńczyła żelazna, nieco skorodowana kłódka, a ludzie w prowizorycznej celi wciąż błagali was o pomoc. |
| |