Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2018, 15:15   #147
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna
Skarbnik spojrzał na Ciebie znad okularów i westchnął. Hah, już czułaś, że Twój urok osobisty, pomimo spowicia go ciężką kotarą smrodu, znowu zadziałał. Jednak te nicponie leciały na cycate elfki.
- Przykro mi, elfko, ale mam rozkaz króla, podpisany papier, towar wydany, a wokół nazbyt dużo świadków, w tym inspektora z Wydziału Walki z Korupcją Artefaktyczną. Jeszcze jakby chodziło o ten pas, co jest szmelcem nie artefaktem, to można by było reklamować i od ręki bym załatwił. Ale ten miecz to kawał skurwysyńskiej magii wspartej dwutygodniowym urobkiem w kopalni żelastwa. – Zrobił pauzę, pogładził się po brodzie i rzekł po chwili. – Ale mam na stanie wózeczek, taki mały, ale wariata. Jakby wrzucić na niego miecz to spokojnie można przejść tak z kilometr po płaskim terenie do momentu aż człek nie padnie na ryj z wyczerpania i arytmią. Odnowiony, odświeżony i odpicowany. Puszczę za 5 dekli, seniorita.

Po tych słowach dał znak pomagierowi, aby przytachał wózek. No tak, typowy cyngwajs złomiarza, wykonany z drewna, zero metalu, więc jest niewykrywalny na bramkach bezpieczeństwa w szkołach podstawowych na wiejskich oraz miejskich przedmieściach. Jedno kółko idzie lekko w kwadraturę, ale nie wygląda jakby miał wyrwać użytkownikowi ręce lub, co gorsza, je opieprzyć do gołej kości.

Wybór należy do Ciebie…

Co do trofeum, to tak, zdobyłaś jedno – „Z deszczu w gówno”. Zabójcą jesteś, ale własnej inteligencji. W sumie to też nieźle brzmi – „Zabij swój musggg”.

Do tego zauważyłaś, że elf po chwili zniknął odprowadzany przez jednego ze strażników. PORWALI PARTRIDGE’A?!


Zbysiu
Ten pasek jest za-je-bis-ty. Robi potężne „ssssss---ttttsssszzzuuu” przy chlastnięciu w powietrzu niczym rasowy bat dozorcy niewolników. Dźwięk był identyczny jak dochodzący z piętra Twego domu rodzinnego, gdy tata lub wujek, lub dziadek od strony taty, lub ciocia od strony mamy, lub listonosz od strony dziadka, lub pluton żołnierzy od strony listonosza, lub mama od strony taty, lub ktokolwiek inny zabierał mamę do pokoju zabaw, do którego Ty nie miałeś wstępu, gdy byłeś mały. Jak byłeś doroślejszy, też nie miałeś tam wstępu. I do dnia dzisiejszego nie wiesz w co tam grano, ponieważ seks był Ci tak obcy, jak mózg był obcy Lucynie.
Opanowałeś się. Byłeś w końcu magiem, a mag to spokój duszy, czystość umysłu i gaci na zmianę, perfekcjonizm i wywyższanie się swoimi umiejętnościami. Spojrzałeś na elfkę. Też była magiem…

Kurwa…zawsze musi być pod górkę z urzeczywistnianiem idei? Dobra, z tego wynika, że albo jesteś osłem, który uważa, że bycie magiem to automatyczne przypisanie do wyższej kasty, albo tak jest w rzeczywistości. Tylko z kim o tym pogadać? Wielu magów ginie codziennie, ponieważ mają niską odporność na ciosy mieczem przez łeb. Nikt już ich nawet nie chowa, bo tylu grabarzy nie ma na świecie, aby ogarnąć przemiału trupów liczonych w zetatonach. Może sam kiedyś do tego dojdziesz.

Tymczasem chętnie byś się umył, a cycata towarzyszka wymyśliła sobie, że zacznie reklamować sprzęt. O, jak się obsmarkałeś na widok wózka do wożenia tego żelastwa. Wizja Lucyny ciągającej ten cały szmelc za sobą wprawiła Cię w durny nastrój jak po nawdychaniu się gruboziarnistej mąki.

I nagle ta myśl – a jak dziewucha wymyśli sobie, że ją coś boli i żebyś Ty, lub Partridge to targali? Ojesu, słabo Ci się zrobiło. Nie ma takiego wała na Zbysia! Zbysiu może i jest magiem, ale ma swój rozum! Krótki jak kuśka krasnoluda, ale sprawny, jak krasnoluda!

A Partridge zaczął się bawić nowym plecakiem, mając chyba wszystko w dupie. Facet serio ma coś z tymi taboretami i zydlami. Po chwili ruszył, chyba po kąpiel, a Ty zostałeś w niebezpiecznej sytuacji, której głównymi aktorami byliście Ty, Lucyna, jej pomysły i ten wkurwiający dzwoniący pompon na jej czapce. Serio, jej trzeba chłopa albo i kilkunastu w kilku seriach po kilka razy...


Partridge
Ruszyłeś do łaźni, zostawiając tamtą dwójkę głąboweczków…yyy…gołąbeczków za plecami. Wcześniej potarmosiłeś się z plecakiem. Zajeżdzał g’chińskim magazynem i jakimiś substancjami o zdecydowanie lepkiej konsystencji, ale wydawał się solidnej, taniej, bezsensownej, nikomu niepotrzebnej roboty. Miał nawet solidne rzepy, aby przymontować go do pleców bez narzucania szelek na ramiona. Niezwykle przydatne rozwiązanie dla kogoś, kto ma rzepy na plecach kurtki (czyli nie Ciebie) oraz gdyby rzepy nie zostały oderwane od plecaka. Ale za to są galantne szeleczki, więc zapakowałeś krzesełko do plecaka, zapiąłeś (w sensie związałeś sznurem konopnym, bo ktoś upitolił klamry od zapięć) i narzuciłeś tobół na plecy. Lekki dynks, przynajmniej nie będzie Ci ciążyć jak Twoje życie.

Szedłeś chwilę do łaźni, wsłuchiwałeś się w odgłosy gwarnego otoczenia. Zasadniczo najwięcej usłyszałeś krasnoludzkich pierdów i bekania, więc postanowiłeś po prostu iść bez wytężania jakże niesprawnych narządów zmysłów. W tym czasie Bogdan przerobił kaczuszkę na kaczuszkę zaatakowaną przez kombajn rakietowy g’radzieckich Pokojowych Sił Uderzeniowych, ale nie rozstawał się z nią. Jakiż to piękny widok, gdy oprawca i ofiara tak się ze sobą zżywają.

Łaźnia. Strażnik otworzył przed Tobo wrota. Od razu poczułeś ciepłą wilgoć na twarzy, charakterystyczny zapach pary wydobywającej się spośród rozgrzanych kamieni polewanych wodą lub gorzałą. Zostałeś odprowadzony przez „ponętną” krasnoludzką kobitkę do prywatnego pokoju kąpielowego i tam nagle rozdziany przez inne „ponętne” krasnoludzkie kobitki. Nie wiesz po co chodzą w przeźroczystych szatach, gdy człowiek czy inny elf i tak nie chcą na nie patrzeć. A, no tak…jesteś w krasnoludzkiej siedzibie…

Wlazłeś szybko do wielkiej wanny, ciągle zakrywając przyrodzenie dłońmi. Zostałeś sam. Spojrzałeś na produkty do kąpieli. Pięknie pachnące mydła, szampony, żele, dobrze zaprawione parabenami i polepszaczami. I dobrze, bo tylko mocne substancje dadzą radę się wgryźć w ten cały syf na Twym (nie)boskim ciele. Ah, w końcu chwila relaksu i spokoju…Znaczy oby nie chwila, ale przynajmniej taka wieczność, choćby tyci tyci…

O nagle woda zaczęła bąbelkować. Poniuchałeś. Nieee, to nie Ty. To kto?! W wannie nikogo nie ma, Bogdan nie ma takiej pojemności jelit na zgromadzenie gazów. Hmm, tak czy siak bąble przyjemnie masują ciało.


Strażnicy Dolnej Sztolni
Ktoś mocno przypieprzył w główną bramę. Złojeni na mocno strażnicy wychylili łby przez blanki murów.
- A szecho tu, psy?! – Krzyknął jeden z nich gubiąc szyszak, który poleciał w dół na łeb jednego z wizytatorów.
- Milicja Obydemonowa. – Demon, odziany w niebieski mundur i biały hełm na łbie z koślawym napisem „MOD”, stał z łapskami założonymi pod boki. – Dostaliśmy wezwanie od mieszkańca kwatery poniżej, że zakłócacie mu spokój życia.
- A spieeetalaj!– Krasnoludy machnęły ręcyma, znikły z pola widzenia MOD, po czym udały się na dalsze bezstresowe chlanie.

Dowódca patrolu MOD spojrzał na partnera i wzruszył ramionami.
- Chuj tam, jadziem do naczelnika i mówimy, żeby przysłał oddział WT*. Mi za mało płaco, żeby się chrzanić z takimi sprawami, a tu trzeba wjazdu na bogatości.
- A potem co – zapytał drugi demon – na kebsa?
- A pytasz czy dzik sra w lesie?! Hueeee hueee hueee.
Obaj rubasznie się roześmiali i odeszli w mroczne czeluści. Tylko najpierw zaszli na kebsa, a potem do naczelnika. W sumie potem na kolejnego kebsa, bo na służbie byli już od dwóch godzin.

A naczelnik wydał rozkaz oddziałowi WT i poszedł na kebsa z ludziny na grubym z ostrym sosem.


-----------------------------------------
*Wpierdol Totalitarny
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 21-02-2018 o 18:22.
Bergan jest offline