Kobieta skolonila wam lekko glowa po czym powiedziala.
- Opisac wam moge, a nawet jezeli takie bedzie wasze zyczenie zaprowadze was na trakt biegnacy przez ten las do Camelotu.
Jako iz kazdy chcial juz ruszyc sie z tego miejsca przytakneliscie i juz po chwili cala gromada + kociak byliscie w drodze. Merilin szla cicho od czasu do czasu glaszczac niemowle, ktore zasnelo w tobolku. Droga mimo i zmudna to jednak okazala sie dla was dosc ciekawa, a to za sprawa kociaka ktory co rusz wspinal sie na drzewa i piszczal aby do wyciagnal lub tez pojawial sie nagle pod nogami. Jednak w koncu dotarliscie na miejsce. Trakt byl szeroki i nie dalo sie ukryc iz czesto uzywany. Kobieta sklonila sie wam z szacunkiem.
- Teraz juz musze was zostawic. Wybaczcie mi iz nie moge wam bardziej pomoc lecz musze chronic to zycie. Gdy juz dotrzecie w poblize Camelotu, dostrzezecie jaskinie u jego stop. Nie jest ciezko do niej wejsc i nie jest specjalnie chroniona. Podazajcie nia caly czas prosto, a gdy dostrzezecie male zrodelko skreccie w lewo i podazajcie az do konca korytarza. Tam znajdziecie przejscie do zamku.
Powiedziawszy to czympredzej sie oddalila. Kociak lezacy do tej pory na karku Posv'a rowniesz gdzies sie ulotnil co mezczyzna przyjach z ulga mogac nareszcie rozmasowac sobie zesztywniale miesnie. Wlasnie w chwili gdy sie do tego zabieral uslyszeliscie glosny okrzyk bolu, a w chwile pozniej kolejny, tym razem brzmialo w nim skrajne przerazenie. O dziwo dzwieki te nie dochodzily ze strony w ktora udala sie kobieta, a bardziej od na lewo w kierunku Camelotu. Nie brzmialy rowniesz jak wydawane przez dorosla istote.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |