Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2018, 10:38   #173
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Na placu

Selunitka nie za bardzo znała się na prawie z Północy... szczerze mówiąc, uważała blade ludy za niejakich narwanych dzikusów, tak jak oni brali Południowców za leniwych i szalonych.
Stała więc w ciszy, zagubiona we własnych myślach. Bo czyż miała bronić złodziejaszków przed śmiercią? Zły uczynek powinien spotkać się z karą… ale czy owa kara była proporcjonalna do wyrządzonego czynu?

“A czort by to wszytko! Dlaczego nie podchodzą do sytuacji zdroworozsądkowo?” Pomyślała gniewnie ta, co sama dawała porywać się fali emocji, na przykład tak jak teraz.
“Gdzie jest Joris jak jest potrzebny… co ja mam teraz sama zrobić? Turmi zaginęła, Stimi umiera, a tutaj się torturują w biały dzień i grożą pożogą! NO GDZIE ON NA BOGÓW JEST W TAKIEJ CHWILI?!”
W końcu półelfka nie wytrzymała i podeszła do burmistrza.
- Uważam… uważam, że śmierć jest zbyt surową karą… tak nie wolno… zostali złapani, a przedmioty odzyskane. Zamiast ich wieszać, nie lepiej wychłostać i wyrzucić z wioski? Kto się zajmie pochówkiem? Ktoś groby będzie musiał wykopać, bo jak zostawimy ich na drzewach to zaraza murowana! I do tego te tortury… To są ludzie! Nawet jeśli łotry, przecie on zwierzęta lepiej traktuje od nas… a to on tu gościem. Trzeba coś z tym zrobić, zanim nas wszystkich nie skuje i nie sprzeda na targu niewolników, bo mu się ubzdura, że każdy na tej ziemi to jego własność.
- W sumie to za kradzieć ręce się ucina… Czy tam jedną rękę...
- niechętnie przyznał Wester. - Ale z kaleką większy problem niż z trupem. No i kto chłostać będzie? Pętla praktyczniejsza, raz dwa i po sprawie, a zaraza zaraz tam… w lesie wilcy zjedzą… - burmistrz wyraźnie nie rozumiał oporów kapłanki. - Ja bym się tam panisku nie sprzeciwiał. Widzisz, niby nas więcej ale on z dziesięciu wyszkolonych wojaków ma… a oni sami wiadomo co umieją? Magusy czy inne czaromioty… I jeszcze ani Jorisa, ani innych naszych… może im co zrobili? - nieoczekiwanie zatroskał się Wester.
- Ja ich nawet opatrzę, a później fora ze dwora niech idą precz, by nie psuli tutejszej społeczności… - Kapłanka starała się być nieugięta, choć nie za bardzo czuła się w roli obrońcy.
Ostatnim razem gdy trzeba było odbić Narsa z rąk Czerwonych… skończyło się śmiercią chłopca.

Na chwilę śniada twarz kobiety zastygła w delikatnym grymasie lęku pomieszanego z gniewem. Jedna zaraza już po lesie krążyła i nie potrzeba było przykładać ręki do kolejnej…
Wprawdzie Melune nie znała się na zwierzętach ani bestiach, a tym bardziej na ich chorobach, ale chyba tylko ślepy mógł nie zauważyć, że z ogrem, ktrórego powaliła Przeborka, działo się coś niedobrego… wyglądał jakby gnił za życia, ale tyfus na północy? Może jaka ospa?
- Panie Westerze… jak to tak… bez pogrzebu… nie jesteśmy barbarzyńcy… a wilki czy niedźwiedzie jak są głodne to i niebezpieczne… brakowałoby tylko, by zaatakowały bawiące się dzieci lub podróżnych kupców.
Co do wymierzenia kary… chętni zawsze się znajdą, choćby ci okradzeni, jak nie chłosta, to obcięcie rąk i banicja raz na zawsze, ale by od razu mord..?
- Jaki tam zaraz mord, sluszna kara przecie… Nie dość, że złodziejstwo, to jeszcze w święto...
- odparł Wester, ale już bez wiekszego przekonania. Jak się kapłanka chciała babrać we krwi to jej sprawa, może jej bogini ma takie zachcianki. Kto wie co tam w blasku księżyca selunitki wyprawiały… - To tnijcie im łapy i fora ze dwora. - postanowił i krzyknął do trzymających złodzei phandalińczyków: - Hej! Panna Torikha zarządziła rżnięcie łap złodziejskich, to dajcie jej jakąś siekierę!
- Co..? - spytała głupkowato półelfka, przez chwilę analizując zasłyszane słowa.
- Jestem kapłanką na wszystkie świętości, a nie egzekutorką! - wypaliła głośno, czerwieniąc się strasznie na śniadej twarzy, ale orientując się, że jeśli teraz wykręci kota ogonem… to ludzie pewnikiem zginą.
“Pani moja najjaśniejsza… przyjmę każdy twój test…”
Wzniosła bezgłośną modlitwę, czując się całkowicie pokonaną w kwestii zachowania się “odpowiednio” w kwestii złoczyńców.
Trzeba się było odpowiednio przygotować… tylko jak się przygotować do roli kata?!
O czymś takim nawet nie rozmawiano w klasztorze. O czymś takim nawet się nie myślało…
- Karę wymierzą pokrzywdzeni. - W końcu wydusiła z siebie dziewczyna, dochodząc do tego, że nie byłaby w stanie okaleczać drugiej istoty, bez względu na to jakiego grzechu się dopuściła wobec bliźniego. Prawo, prawem… w zasadzie… w dupie ma prawo! Nie będzie nikomu siekierą po palcach trzaskać!
- Ja ich tylko opatrzę.

Ludzie spojrzeli po sobie z konsternacją; z tłumu wystąpiło jednak kilku mężczyzn gotowych wykonać kaźń. Chyba trochę dodawali sobie nawzajem odwagi, lecz cóż - nikt nie spodziewał się, że ciąć po łapach będzie niziołka Alderleafowa czy któryś z bardów…. choć jeden z przyjezdnych grajków miał taką minę jakby miał ochotę. Ktoś przytoczył pieniek, ktoś inny przyniósł siekierę. Złodziei zakneblowano, by nie darli się nieprzyzwoicie głośno. Kowal spojrzał na selunitkę.
- Panienka gotowa?
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline