Zabijanie łowców oznaczałoby pozbycie się kłopotów, być może na wieki, ale Stirganie też mieli rację - kłopoty przeniosłyby się na nich. Może faktycznie lepszy były szybki napad, ograbienie łowców nagród i pozostwienie ich żywych, lecz w samych gaciach?
Co prawda zyskaliby śmiertelnych wrogów, lecz Wilhelmowi wielkiej to różnicy nie robiło, kto, jak i za co zechce go zabić.
- Spróbujmy to załatwić bez rozlewu krwi - powiedział. - Jeśli się uda. Zabierzemy im wszystko prócz gaci, razem z końmi, i uciekniemy.
Co prawda ze stirgańskiego arsenału zabrał tylko sztylet, ale dopóki mag mógł rzucać zaklęcia, tak długo był groźny.
Miał zamiar uśpić jednego z łowców - gdyby się udało.
- Przydałoby się włożyć jakieś maski - dodał - by nie zdołali nas rozpoznać. Przynajmniej nie będą pewni, kto ich załatwił.