|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-02-2018, 11:56 | #61 |
Reputacja: 1 | Ze zbrojowni Strigan Hraban wziął sobie łuk i z 8 strzał, oraz miksturę przeczyszczającą. Najpotężniejszą broń. Podobno jak wszystko idzie dobrze, to człek po prostu nie wie wszystkiego. Widząc jak trzech łowców mija ich kryjówkę Berwin zwrócił się szeptem do towarzyszy: - Teraz musimy wyśledzić, gdzie się zatrzymają na nocleg. Nie chwaląc się jestem najlepszy w skradaniu. Pójdę za nimi pierwszy. Odczekajcie chwilę i idźcie za mną traktem. Wyśledzę, gdzie się zatrzymają i wrócę do Was. Musimy być cierpliwi. Zaatakujemy kiedy zasną. Weźmiemy ich żywcem, no chyba że sprawy pójdą źle. Chwilę się zastanowił coś rozważając: - To łowcy nagród i możliwe, że są lepsi niż sądzimy. Jeśli mnie złapią od razu atakujcie. Mamy przewagę liczebną i musimy ją wykorzystać. No i nie rozdzielajcie się, bo Was wyłapią. Mogą się spodziewać ataku od strony obozu, ale od tyłu powinniśmy ich zaskoczyć. Rozważał na głos różne możliwości. Z tego co słyszał o łowcach nagród, to działali raczej w miastach, to było ich naturalne środowisko. W dziczy powinien mieć przewagę. Jednak musiał być ostrożny, to nie było trzech chłopków roztropków. Berwin ukląkł i odmówił krótką modlitwę do Vereny prosząc ją o opiekę, jak to zwykle się czyni, gdy przyszłość jest niepewna. Pokrzepiony z przyzwyczajenia podskoczył, by sprawdzić, czy coś w ekwipunku nie pobrzękuje. Zagrzechotały strzały w kołczanie. Berwin zerwał trochę mchu i powtykał między strzały. Podskoczył znowu. Tym razem nic nie zakłóciło wieczornej ciszy. Pochylony, przyczajony, ostrożnie ruszył za łowcami. |
21-02-2018, 21:31 | #62 |
Reputacja: 1 | Pozostawiając trzech kompanów na zakamuflowanej leśnej ścieżce, Berwin wolno wyszedł na trakt. Jeźdźcy już zdążyli się oddalić, ale nie przeszedł więcej niż dwieście kroków, kiedy usłyszał ich przed sobą. Nie ujechali daleko. Zsiedli z koni, które zaprowadzili na skraj lasu. Dwóch łowców zajęło się ich rozkulbaczaniem i szykowaniem obozowiska. Trzeci poszedł dalej, skrajem lasu wzdłuż drogi. Nie minęły trzy pacierze, a obozowisko łowców nagród było gotowe. Między drzewami rozpalili mały ogienek. Obok do pni przymocowali płachty namiotów. Konie pasły się na skraju lasu. Jeden z łowców coś gotował, drugi polazł wgłąb lasu, pewnie za potrzebą. W tym czasie wrócił trzeci. Coś rozmawiali, ale Berwin był zbyt daleko, żeby dowiedzieć się o czym. Po posiłku, łowcy znów się rozdzielili. Jeden znów poszedł szpiegować stirgański tabor, który musiał zatrzymać się gdzieś z przodu; drugi położył się spać, a trzeci siadł przy dogasającym ogniu i zaczął strugać patyczek. |
22-02-2018, 13:42 | #63 |
Reputacja: 1 | Sytuacja nie była idealna, bo jeden z łowców poszedł do obozu Strigan, ale cóż było robić. Berwin zgodnie z umową wrócił do towarzyszy, by im zdać relację ze wszystkiego co widział. Zachęcając towarzyszy do działania zaczął się skradać z powrotem do obozowiska. Dwóch pozostałych łowców należało załatwić w miarę szybko i cicho. - Poczekajcie, aż załatwię strażnika. Czy mi się uda, czy nie rzućcie się na tego śpiącego. Powiedział wyciągając siekierkę zza pasa. Plan był prosty należało od tyłu podkraść się do ludowego rzeźbiarza i zdzielić go obuchem przez łeb, by nie zdążył pisnąć. |
22-02-2018, 14:59 | #64 |
Administrator Reputacja: 1 | Zabijanie łowców oznaczałoby pozbycie się kłopotów, być może na wieki, ale Stirganie też mieli rację - kłopoty przeniosłyby się na nich. Może faktycznie lepszy były szybki napad, ograbienie łowców nagród i pozostwienie ich żywych, lecz w samych gaciach? Co prawda zyskaliby śmiertelnych wrogów, lecz Wilhelmowi wielkiej to różnicy nie robiło, kto, jak i za co zechce go zabić. - Spróbujmy to załatwić bez rozlewu krwi - powiedział. - Jeśli się uda. Zabierzemy im wszystko prócz gaci, razem z końmi, i uciekniemy. Co prawda ze stirgańskiego arsenału zabrał tylko sztylet, ale dopóki mag mógł rzucać zaklęcia, tak długo był groźny. Miał zamiar uśpić jednego z łowców - gdyby się udało. - Przydałoby się włożyć jakieś maski - dodał - by nie zdołali nas rozpoznać. Przynajmniej nie będą pewni, kto ich załatwił. |
25-02-2018, 19:19 | #65 |
Reputacja: 1 | Elmer podrapał się po głowie i szepnął do Wilhelma, ale tak by i reszta kumpli go słyszała - A ten czar co nas profiesur uczył? Ten co na chwilę robi z człowieka śliniącego się głupca, może jego użyć, a wtedy Santiago i Berwin dopadną ich i zwiążą, trzeciego dorwie się później. Co wy na to? Akcja taka wymagała odrobiny szczęścia i zdecydowanych działań, mogła się jednak powieść. |
25-02-2018, 20:03 | #66 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelm nie bardzo wiedział, jakież to zaklęcie ma Elmer na myśli. - Mnie takiego czaru nie uczył - odpowiedział po chwili. - Spróbuję się podkraść i dodatkowo uśpić tego, który tak słodko śpi. A potem ty rzucisz na strażnika swój czar, a ja dodatkowo rzucę czar, który spowoduje, że wszystko mu będzie leciało z rąk. Może któryś z tych czarów zadziała. |
25-02-2018, 21:30 | #67 |
Reputacja: 1 | Z udostępnionej broni Santiago wybrał miecz i łuk z kilkoma strzałami w kołczanie. Nie było tego dużo, ale jak wszystko dobrze pójdzie, to dozbroją się na podążających za nimi łowcach nagród. Gdy Berwin zaczął skradać się w kierunku strażnika, de Ayolas dużo wolniej od towarzysza skierował się w stronę śpiącego. Biorąc przykład z poprzednika upewnił się, że elementy ekwipunku nie zdradzą go w ciemności niespodziewanym hałasem. Jak tylko Berwin zrobi swoje, to Estalijczyk poderwie się i w kilku susach dopadnie śpiącego, po czym zwyczajnie zdzieli go w łeb rękojeścią miecza. Następnie zwiąże i zaknebluje szubrawca i stanie na czatach poza obozowiskiem i światłem ogniska z łukiem gotowym do strzału.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
26-02-2018, 21:15 | #68 |
Reputacja: 1 | Wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie to, że siedzący przy ogniu łowca nagród okazał się być posiadaczem nad wyraz czułego słuchu. Nie wiadomo, czy usłyszał Berwina, czy podążających za nim trzech pozostałych awanturników. Dość, że zerwał się na równe nogi, precz cisnął patyczek i podniósł nadzwyczaj brzydko i zabójczo wyglądający nadziak, którym zakręcił młyńca. Równocześnie krzyknął, budząc z płytkiego snu swojego towarzysza. Drugi łowca był na nogach zanim ktokolwiek zdołał znaleźć się w jego pobliżu. Mimo, że jeszcze zaspany i pozbawiony zbroi, już trzymał w ręce szablę. - Kto? Kto idzie? - zakrzyknął ten przy ogniu, starając się przebić wzrokiem ciemności. |
27-02-2018, 08:37 | #69 |
Reputacja: 1 | - Puta madre... - Estalijczyk zaklął w myślach i zamarł, gdy wartownik podniósł alarm. Santiago sięgnął po łuk i nałożył strzałę na cięciwę. Nie naciągał łuku czekając na ruch towarzysza znajdującego się bliżej przeciwnika. Cały czas spoglądał na mężczyznę z szablą - Berwin skradał się do tego z nadziakiem, więc pewnie właśnie nim się zajmie. De Ayolas był gotowy oddać strzał, jak tylko zacznie się zamieszanie. Niespecjalnie przejmie się tym, jeśli trójka oprychów zginie - tamci z pewnością nie mieliby litości, gdyby sytuacja się odwróciła.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
27-02-2018, 09:14 | #70 |
Reputacja: 1 | Stare wissenlandzkie porzekadło mówi „tak ładnie żarła i zdechła”. Wszystko szło dobrze, ale jeden ciul okazał się być obdarzonym wrażliwym słuchem. Że też w młodości nie miał młodszego brata, który by mu piszczał do ucha, albo że też nie terminował w kuźni. Życie byłoby o wiele łatwiejsze. Rozsądny człowiek w tej sytuacji by blefował. Zakrzyknął do łowców, że są otoczeni przez przeważające siły wroga i zdani na ich łaskę, ale Berwin jako wierny wyznawca Vereny brzydził się kłamstwem. Ściągnął zatem z pleców łuk i nawet nie celując zbytnio posłał strzałę pod nogi tego z nadziakiem, po czym zawołał groźnie: - Rzucić broń i łapy do góry, albo wystrzelamy Was jak kaczki. – słowo się rzekło, jeśli zbiry zaatakują następną strzałę postara się posłać tak, by zabić napastnika. Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 27-02-2018 o 09:16. |