Wieści zdobyte od przesłuchiwanego potwierdziły przypuszczenia Gustawa. Miejscowi. Może nie wszyscy, ale jakaś część by uchronić skórę kolaborowała z wrogiem. Do tego ci przeklęci "gerylasi". Baron się zastanawiał długo po zakończeniu przesłuchania.
- Jaki tamten?! Gadaj jak wyglądał. Coś charakterystycznego? Miejscowy czy przyjezdny i z bogatych czy biednych. Przypomnij sobie chłopcze.- Podpowiadał człowiekowi by coś jeszcze sobie przypomniał.
- Jak mieliście przekazywać informacje. Jedną drogę już znam. Jakie są inne?- Starał dopytać się złapanego.
- Diuk. Zajmiecie się znalezieniem tych ludzi.- Mówił Karlowi gdy szli do fortu.
- Ci gerylasi to partyzanci. Teraz mi przyszło do głowy. Miej baczenie na grupki takich ludzi i przekaż to pozostałym.- Kończył Baron.
***
Baron dotarł do fortu. Zaczął wydawać rozkazy i okazało się, że złoto już przekazane a posłowie przyszli z propozycją.
- Powiedzcie Panu Brockowi, że jestem zainteresowany żywnością jak i proponowanym wyposażeniem. Katapulta jeśli też jest na sprzedaż też mnie interesuje. W końcu chyba Pan Brock nie chce się z nią do Pfeildorfu tłuc. Może macie także jeńców? Zawadzać będą wam a byśmy wymienili i wykupili ich.- Baron miał plan. Chciał ogołocić z tego co się da siły Brocka. Bełty, broń w Meissen się przydadzą a oni podczas kampanii będą musieli zużyć swoje zapasy. Poza tym po obronie miasta trzeba odbudować tabory i zapasy dla Czwartej.
- Utarguj za to wszystko rozsądne ceny.- Zwrócił się do
Berta.
- Dasz radę jeszcze raz wyczarować złoto dla Brocka? Muszę iść do Komendanta załatwić co trzeba by zdobyć fundusze na to od rajców i niego. Ile byście dali radę wyczarować?- Zapytał
Loftusa obserwującego jak ludzie Broka ładują na wóz skrzynię.
***
Gustaw zjawił się u Komendanta z szybkością błyskawicy. Sapiąc przedstawił propozycję Brocka i swój plan o zdobyciu żywności i broni, co miało rozbroić częściowo najemników.
Gdy skończył wyszedł by iść do swojej komnaty. Napić się i chwilę odpocząć. Spotkał go jakiś dzieciak i powiedział, że Dowódca Obrony Detlef czeka o południu u siebie. Baron zdziwił się na stwierdzenie "U siebie". Sierżant klepnął młodzika i ruszył do Detlefa.
~ Jak ten pokurcz śmie negować moje rozkazy. Wstrzymywać porządne inicjatywy jego podwładnych?~ Przez zaciśnięte zęby syczał sierżant.
Gdy doszedł do swojej kwatery młody zerwał się z krzesła i wyciągnął jak struna salutując.
- Melduję, że Dowódca Obrony młodszy sierżant Detlef zajął Pańską komnatę Panie Sierżancie.- Zameldował z przestrachem Kadet. Baron zatrzymał się i zaczął robić się purpurowy.
- Wygolę mu tą brodatą gębę!- Ryknął i odwrócił się od młodego. Wziął trzy głębokie oddechy i odwrócił się do żołnierza.
- Pan dowódca obrony dowodzi obroną a nie Czwartą. Dowódcą nadal jestem ja i niech zajmie sobie Pan Dowódca obrony inną komnatę przeznaczoną dla dowódców oddziałów tu stacjonujących.- Zwrócił się spokojnie lecz ciągnę czerwony na twarzy Gustaw.
- Ty żołnierzy nadal jesteście moim adiutantem i niech sobie szanowny Dowódca Obrony znajdzie innego.- Uśmiechnął się lekko a brew mu drżała.
- Gdzie jest teraz?- Zapytał.
- Dowódca obrony wyruszył na miasto Panie sierżancie.- Odpowiedział młody.
- W takim razie weźcie kogoś i niech przywróci z Tobą porządek. Jak wrócę mam mieć swoją komnatę a zebranie, które zarządził Detlef zróbcie w nowej jego siedzibie lub w jednym z wolnych miejsc w koszarach.- Zasalutował młodemu dając znać, że skończył i obrócił się na pięcie by zając się sprawami handlowymi z Brockiem.
Gustaw zamierzał jeszcze odwiedzić biorąc kilku żołnierzy miejscowych rzemieślników. Płatnerzy, kowali itd. Zamierzał przez czas jaki mu pozostał zdobyć od nich broń i uzbrojenie dla obrońców. Proponując weksle i zwrot sprzętu.
Baron zamierza dopilnować wymiany i o południu stawić się przed Detlefem w kwaterze by z nim wcześniej porozmawiać.