Gerhart wyszedł z kurhanu z humorem zdecydowanie marnym.
Nie dość, że w walce z przeklętymi rycerzami Chaosu stracili kompanów, to jeszcze zysk z tej całej awantury był, delikatnie mówiąc, kiepski. Wszak prócz paru drobiazgów zdobyli tylko wątpliwą satysfakcję płynącą z zabicia dwóch chaośników, za których - wbrew słowom Emmericha - nie dostaną ani grosza nagrody. Podobnie jak i za pierścień, którego Gerhart raczej by się nie pozbył, chyba że za worek złota.
- Albrechcie - zwrócił się do kompana - zechcesz mnie podleczyć? Nie do końca doszedłem do siebie po tej walce. Potem pomogę ci przy pogrzebie - dodał.