Może handel winem nie był tak ciekawy jak zwiedzanie ścieków pod Bogenhafen, ale za to warunki było o niebo lepsze. Lothar nie żałował wydanych pieniędzy. Miał tylko nadzieję, że kiedy on handluje i rozpytuje kupców, reszta nie wpadnie w jakąś kabałę. Tymczasem dziwił się, że nikt nie powiedział mu nic o wydarzeniach w mieście, ale przynajmniej wysłuchano tego co on mówił i już wkrótce spotkał się z trzema innymi kupcami. Niemal połowę ładunku opchnął niemal od ręki Richardowi Freitagowi, który zaproponował najlepszą cenę, został więc przyjęty jako pierwszy, a targowanie się przebiegało w miłej i pełnej zrozumienia atmosferze, a pozostałą dwójkę nie informując o tym ile zapłacił Freitag, poprosił o przemyślenie oferty, dodając, że towaru nie starczy dla obu.