Ombrose, ułożyłeś wiersz, po przeczytaniu którego ciarki chodzą po plecach. To opowieść nie tylko o koszmarze, ale i o tym jak ludzka nikczemność [a może jedynie słabość?] potrafi ten koszmar dopełnić. Naprawdę, robi wrażenie.
Kelly, Twój wiersz natomiast to jasny promyk kpiarskiego uśmiechu.
To koszmar można by rzec oswojony i sprowadzony do poziomu szkodliwości dusiołka-pantoflarza. Mam wrażenie, że owa zdolność spojrzenia z przymrużeniem oka na każdy temat to Twój znak rozpoznawczy.
A jako że wypadaTwoja kolej,
Kelly, więc prosimy o słówka.