Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2018, 22:46   #825
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Pomiędzy Schlierenzauerem a Wellingerem wywiązała się ostra rywalizacja. Przez długą chwilę obaj zawzięcie licytowali, jednak skończyło się na tym, że podzielili pozostały po Freitagu ładunek na dwie części i obaj zaproponowali tą samą cenę - dwadzieścia osiem złotych koron i pięć szylingów za dziesięciogalonową baryłkę.

Gdy interesy dobiegły końca, a Lothar z zadowoleniem schował za pazuchę kwity opiewające na tysiąc czterysta trzydzieści dwie korony i dwanaście szylingów, w końcu mógł zaciągnąć informacji o sytuacji w mieście. Już podczas pertraktacji nad ceną wina dowiedział się co nieco, a teraz obraz sytuacji w Grissenwaldzie rozjaśnił się. Problemem były zamieszkujące część podgrodzia krasnoludy, które wyniosły się z wyeksploatowanej kopalni, której nazwa była Lotharowi znana - Czarne Szczyty. Krasnoludy sprzedały kopalnię szlachciance z Nuln, Frau Herzen, a potem zaczęły ją oskarżać o omamienie ich czarną magią, zniewolenie umysłów i wymuszenie niskiej ceny. Khazadzi uważali, że nulneńska arystokratka wiedziała o złocie, którego oni w kopalni nie znaleźli i oszukała ich. Zgorzkniałe po porażce krasnoludy pogrążyły się w piciu i rozpamiętywaniu swoich nieszczęść, a wiadomo co taka mieszanka robi z brodaczami... Lothar dowiedział się też, że ostatnimi czasy krasnolkudy zrobiły się agresywniejsze i zaczęły napadać na leżące w okolicach miasta gospodarstwa, rabując je. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że znów miały pieniądze na picie i hulanki...


Tymczasem w gospodzie Berni, Wolfgang i Axel zmagali się z problemem, jaki w czasie rozmowy poznał von Essing. Krasnoludy nie wyglądały na chętnych do wycofania się nawet wówczas gdy Mayer poderwał się z ławy i zamierzył ciężką kolbą garłacza. Gorbi mruknął coś tylko o dziadowskich ludzkich pukawkach, po czym wyciągnął zza paska toporek. Sytuacja się zaogniała.

Wiatry magii były wyjątkowo niemrawe i mag miał sporo szczęścia, że udało mu się poprawnie je spleść w pożądany efekt. Pałka wyleciała ze zgrabiałych dłoni krasnoluda, a jego mina była wręcz bezcenna. Bernhardt parsknął śmiechem, równocześnie ciskając w khazada kuflem po piwie. Naczynie, niczym kometa ciągnąc za sobą warkocz z resztek piany wyrżnęło krasnoluda wprost w nochal. Brodacz zawył i chwycił się za twarz.

Axel korzystając z przewagi wysokości jaką miał nad Gorbim, rąbnął go w czoło. Krasnolud zdołał się zasłonić siekierką i kolba omsknęła się tylko po czubku jego głowy. Sam uderzył w wyciągnięte ręce Axela. Nie był jednak mistrzem walki pod wpływem alkoholu, chybił i pod wpływem siły zamachu wykręcił piękny półpiruet, wystawiając się do zwiadowcy tyłem.

Tłumek bywalców gospody już zbierał się w półkole, pokrzykując i dopingując ludzi. Trzeci krasnolud tymczasem, zamiast w obliczu przewagi wroga podać tyły, ryknął jak ranny buhaj, pochylił głowę i starał się ubóść Bernhardta. Zingger machnął płaszczem jak płachtą, wykonał wykrok w tył i przepuścił pędzącego khazada, który nie zatrzymał się i wyrżnął głową w ścianę, tak że wiszące ponad nim poroże zachybotało się na haku i spadło wprost na jego głowę, odbierając krasnoludowi zmysły. Rozległy się oklaski i słowa uznania.
 
xeper jest offline