Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2018, 19:01   #14
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Po pierwszej salwie z zarośli wyskoczyły sylwetki skryte mgłą. Psowate monstra szczekając i ujadając ruszyły grupami na wozy.



Raileyn zobaczył grupę napastników po swojej lewej. Niezwłocznie wystrzelił w najbliższego z kuszy. Ręka mu zadrżała, a mięśnie zacisnęły się w nieprzyjemnym skurczu. Pomimo to bełt trafił w cel, przebijając zbroję pod żebrami przeciwnika. Raniony Gnoll gniewnie zawył zapamiętując sprawcę ataku.
Przeciwnicy atakujący z lewej związali się walką wręcz z żołnierzami z boku. Włócznie psowatych sięgnęły ku tarczą żołnierzy. Jednak trójka wojaków zdołała się skutecznie osłonić. Dwóch z żołnierzy zamachnęło się mieczami w odpowiedzi, ale ich przeciwnicy uchylili się.

Bartholomeus ruszył między wozy, w trakcie biegu wyskoczył przeciwnik z pobliskich krzaków. Mając już gotową procę wystrzelił w lekkiej panice w pierwszego przeciwnika wymieniającego ciosy z żołnierzem. Kamyk z procy przeciął kawałek szyi gnolla. Potwór ryknął wyszukując sprawcy ataku. Alchemik w tym czasie skrył się między dwoma wozami.

Randar spojrzał na wieprza, który wykrył z trzech napastników w głębszych krzakach po prawej. Nie ryzykując oberwania strzałą popędzili pod osłonę wozów. Druid użył pierścienia by przywołać sojusznika z lasu. Po kilku chwilach coś wściekle zaryczało w krzakach po prawej. Grupka trzech goblinów skrywających się w krzakach krzyknęła wystraszona. Jeden z nich zacharczał i urwał krzyk, gdy tajemnicze zwierze przegryzło jego gardło. Po kilku chwilach z krzaków naprzeciwko druida wyszła brązowa leopardzica, trzymająca w zębiskach wierzgającego goblina. Potężne szczęki wgryzły się mocniej w szyje rozdzielając głowę od reszty ciała. Po chwili zaczęła obgryzać głowę goblina. Zwierze wyglądało na wiekowe, było również niespotykanie duże jak na swój gatunek i bardzo dzikie. Randar może spróbować wydać polecenie zwierzęciu, aby zaatakowało inny cel (jeśli test się nie powiedzie może zostać zaatakowany przez zwierzę), może też zostawić zwierze w spokoju, wtedy będzie atakowało najbliższy cel. Pobliscy żołnierze spojrzeli na zwierze, brakuje im chwilowo odwagi by ją zaatakować.

Cień ruszył między wozy i spojrzał na zachód wyszukując zagrożenia. Nagle dostrzegł goblina wychylającego się z płonącą flaszką. Wypuścił bez wachania strzałę, która powędrowała w serce wroga, zwalając go z nóg. Opuszczona flaszka wybuchła w miejscu podpalając dogorywającego goblina i okolice wokół niego. Chwilę później dwie podobne flaszki powędrowały z pobliskich krzaków podpalając wóz, za którym skrywał się elf. Fala gorąca liznęła jego twarz, mężczyzna siedzący na tyle wozu stanął w płomieniach i z przeraźliwym krzykiem spadł z wozu, woźnica krzyknął i zaczął gasić płomienie płachtą materiału.

Sidhe podbiegła między dwa wozy przed sobą. Rzuciła zaklęcie na sowę, by spojrzeć jej oczami. Wpierw zobaczyła siebie patrząca w siebie, dziwne uczucie. Następnie ptak rozejrzał się po okolicy, jej oczy były wyraźnie zaspane i lekko podrażnione przez okazjonalne promienie słońca. Jednak udało się dostrzec sylwetki po lewej w krzakach. Jedna została trafiona przez elfa, dwie inne podpaliły butelki i rzuciły ja na wóz za wiedźmą. Rozbłysk ognia był oślepiający i spowodował wycofanie umysłu kobiety do własnego ciała. Punkt magii użyty na zaklęcie został zregenerowany jednorazowo przez szatę. Magia bywa trochę wymagająca, kobieta nie mogła rzucić drugiego zaklęcia tak szybko, ale na szczęście nikt bezpośrednio jeszcze jej nie zaatakował.

Po prawej od Sidhe wyskoczyła z krzaków grupa gnolli i nawiązała walkę z żołnierzami. Jeden żołnierz został ranny, ale szybko pozbierał się w sobie i ranił jednego z napastników.

Dwa gobliny po prawej wystraszone przez leopardzice odsunęły się trochę w dół i rzuciły płonącymi miksturami w wóz. Jedna trafiła w woźnice podpalając go i najbliższe otoczenie. Języki ognia chlapnęły nad głową Alchemika skrytego między wozami. Druga flaszka spadła za wagon podpalając drogę i strasząc następne konie.

Z krzaków po lewej od księżniczki wystrzeliły strzały. Jedna zabiła wcześniej rannego żołnierza, dwóch gwardzistów z lewej zostało także krytycznie ranionych. Po chwili z prawej wyskoczyła grupa gnolli raniąc żołnierza i dwóch gwardzistów z prawej. Jeden z gwardzistów zdołał zranić jednego przeciwnika. Księżniczka zbliżyła się konno do gnolla i zamachnęła szablą. Zebrała w sobie cały gniew i siłę tnąc z góry klatkę piersiową, aż do nogi. Przeciwnik zawył i osunął się na ziemię. Gracja i potęga ciosu mogłyby zawstydzić wielu żołnierzy, gdyby był czas podziwiać atak.

 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 23-02-2018 o 19:07.
Ranghar jest offline