Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2018, 22:05   #52
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Czarny siedział z tyłu terenówki zorganizowanej przez Zaara. Obok niego Żenia. Jechali na spotkanie z Haradem. Nikogo z watahy Szramy nie udało się wciągnąć do samochodu.
- Mam pewien pomysł. Widzisz jest coś takiego jak osobiste totemy. Czasem, niektórzy z nas się decydują na coś takiego. Byłabyś częścią naszej watahy, ale miałabyś swojego własnego patrona. Tylko musielibyśmy poszukać ducha, który się tobą zajmie. I nie byłoby problemu z twoim skakaniem z kwiatka na kwiatek.

- Ja nie skaczę z kwiatka na kwiatek - obruszyła się Bondar w odpowiedzi.

- A jak się szuka takiego ducha? - dodała po chwili ciszy.
- Skacze się na drugą stronę lustra, prosi szamana od duchów, żeby zaprowadził w odpowiednie miejsce, potem prosi się go o odprawienie rytuały, pyta się ducha który przybędzie o to, czy weźmie takiego nieszczęśnika pod swoje skrzydła. Pewnie nie będzie chcieć, no to pyta się go o kogoś, kto być może by chciał - nie umknęło jej uwadze, że Czarny całkowicie zignorował jej początkowy protest.

- Czemu nieszczęśnika? - dociekała dziewczyna - Co w tym nieszczęśliwego?
Nie do końca rozumiała jaki problem jest w posiadaniu totemu solo. - Każdy musi mieć ducha opiekuna?

- No bo to jest szukanie opiekuna. Normalnie to totem znajduje swoje dzieci - odpowiedział spokojnie.

- No ale mnie nie znalazł. Sam mówiłeś, że nie należę do watahy. - Żenia zapatrzyła się na mijane widoki - A Czarny słuchaj… gadałam z chłopakami. - pochyliła się do Szamana - Możliwe, że Michał z Tobą pogada o połączeniu. To jakiś problem dla waszego totemu?

Czarny wzruszył ramionami
- Nie wiem. Muszę porozmawiać z Totemem. Michał mówił dlaczego miałby zdecydować się na taki krok? Teraz jest alfą. Utraci honor tracąc przywództwo.
- Nie samym honorem się żyje. - Żenia się skrzywiła - Poprosiłam ich by pomyśleli o dołączeniu do Ciebie. Są sami, nie chcę by im się coś stało przez to, że Grzesiek odszedł. A Tobie wojownicy się przydadza, nie? Dużo ich nie masz. Poza tym, caernu ktoś musi pilnować. Górale pilnują. To co? Poznań nie będzie?

- Słusznie - odpowiedział.

Podróżowali drogami kiepskiej nawierzchni przez kilkadziesiąt minut. Przez to auto jechało wolno. A może przez to, że za kierownicą był Zaar?
- Możemy o tym totemie pogadać już po spotkaniu z Handlarzem Wspomnieniami. A może będziesz wolała pogadać z Kojotem? Bo słyszę, że Krukowi wataha może uciec - Czarny w dziwny sposób żartował. Jego ton się nie zmienił. W zasadzie ciężko było wychwycić, że była to próba żartu.

Liczyła się próba a Żeńka coraz łatwiej wychwytywała niuanse nastrojów i wypowiedzi Alfy.

Teraz jednak próbowała rozkminić co Czarny tak naprawde próbuje zyskać ciągnąc ją do swojej watahy. Przyglądała się mu przez chwilę by w końcu skinąć głową.
- Ok. Pogadam z Kojotem. - ciekawa była reakcji poważnego dotąd Szamana od duchów.

Skinął głową. Nie kontynuowali tematu. W zasadzie wszystko wskazywało, że będą jechać w ciszy do samego Harada.

W końcu wyjechali z lasu, a Czarny powiedział:
- Nie mów przy nim za dużo.

- Będę trzymać twarz na kłódkę - obiecała solennie Żenia. Solennie na tę chwilę. Doszła do wniosku, że tak czy siak nikt nie spodziewa się milczącego ragabasha.

Zaar i Zapalniczka zaśmiali się słysząc deklarację dziewczyny. Lecz nim brunetka miała możliwość wyrażenia swojego obruszenia, ich auto zatrzymało się na skraju wioski.

Niewielkiej.
Trzy większe zabudowania. Dwa mniejsze.

W zasadzie mogłaby to być posiadłość jednej osoby, ale płoty między budynkami wyraźnie temu zaprzeczały. Spod jednej ze stodół wyjechał czarny Hummer. Zbliżył się do ich auta, po czym stanął bokiem jakieś pięćdziesiąt metrów od nich. Jak na komendę cała wataha poznańska opuściła wóz.

Bondar rozglądała się ciekawsko ukryta za Czarnym i Zaarem. Nie wiedziała dokładnie czego się spodziewać ale czarny Hummer ją zaintrygował. Trzymała gębę na kłódkę, zgodnie z obietnicą sprzed kilku minut.

Z Hummera wysiedli trzej mężczyźni. W pierwszej chwili można było ich wziąć za kolegów Gustawa i Michała. Z tym, że dużo lepiej ubranych. Stylowe dresy zastępowały eleganckie koszule i materiałowe spodnie. Trzej mężczyźni sprawiali tak dobre wrażenie, że Zaar i Czarny wyglądali przy nich na obdartusów.

Obie grupy szły w swoim kierunku. Dopiero gdy dzieliło ich tylko kilka metrów wszyscy gwałtownie się zatrzymali. Żenia przez chwilę rozkminiała czy mieli umówione jakieś tajne hasło albo znaki. “ Trzy, cztery, stop”... czy coś w tym stylu.

- Więc to prawda. Pyrami rządzi Ogórek - najwyższy z mężczyzn, o szczęce kwadratowej niczym bezpośredni spadkobierca Conana Barbarzyńcy, powiedział swoim niskim głosem, po czym splunął w sposób tak nieelegancki, że nawet jego połyskujące w słońcu skórzane buty nie były w stanie zatrzeć złego wrażenia.

- To prawda. A czy ty nie jesteś za stary na to wszystko, Harad? Wziąłbyś wreszcie zdał maturę, a nie się po lesie włóczysz - odpowiedział Czarny.

- Gdzie twój Omega? - zapytał elegant, podczas gdy jego towarzysze zaczęli się cicho śmiać.

- Myślałem, że to spotkanie Alf. Czyżby przez te cztery lata twój status spadł? - odpowiedział Czarny, a Harad postąpił krok do przodu warcząc groźnie.

Żenia cichutko westchnęła, podziwiając dyplomatyczne umiejętności obydwu liderów.

- Do rzeczy, Ogórek. Zaar mi powiedział, że chcesz Caern postawić w jakiejś pipidówie pod Poznaniem. Ja powiedziałem mu, że mam tu wojnę i się nie ruszę. No i co się zmieniło, że przychodzisz osobiście mnie prosić o pomoc? - Harad zdawał się uspokoić.

Czarny zaś nie negował faktów. Gdyby przyszedł z pomocą do Harada, ten z pewnością obruszyłby się bardziej niż za powitalne przytyki. Toteż wystąpił w charakterze proszącego.
- Bardzo zależy nam na tym Caernie. Potrzebujemy urosnąć w siłę, po tym co się stało w Poznaniu. Wiecie, że stoi za tym Pentex?

Trójka elegantów wyraźnie posmutniała. Żarty, żartami, ale byli kilka dni po tragedii.
- Szrama powiedziała mi, że macie problem z jedną watahą Spiral. Myślę, że mam pomysł jak się ich pozbyć. To pozwoliłoby Wam zmniejszyć ochronę tutaj i pomóc nam w Poznaniu.

Harad chwilę się zamyślił, po czym powiedział:
- W czerwcu minął rok odkąd mamy z nimi wojnę podjazdową. Jak niby chcecie rozwiązać problem w kilka dni, z którym my nie poradziliśmy sobie miesiącami?

Pytanie było podchwytliwe i właśnie w tym momencie Antoni Ogórek musiał wykazać się niezwykłym zmysłem dyplomatycznym. Bo jak tu odpowiedzieć na tak postawione pytanie i nie urazić gospodarza?

- Uciekniemy się do podstępu - powiedział spokojnie. W tych prostych słowach dało się wyczuć geniusz. Harad był honorowym wilkiem z honorowego rodu. Nie wypadało mu sięgać po tak trywialne metody jak podstęp.
- Ona - Czarny delikatnie sięgnął ręką do Żenii i przyciągnął, żeby stanęła tuż obok niego - bedzie kluczem. Będzie udawać jedną z nich i wprowadzi ich w pułapkę.

- Żenia? - powiedział spokojnie Harad, a Zaar i Zapalniczka wyraźnie zdębieli tak samo jak i sama dziewczyna. Tymczasem mężczyzna po prawej Harada sięgnął po broń, którą miał w kaburze na pasku za plecami i wycelował wprost w brunetkę. Ten ruch zaskoczył nawet Harada.

Czarny bez wahania stanął przed Żenią.
- Cóż, nie wiedziałem, że się znacie.

- Ona śmierdzi Żmijem. Tak jak Spirale, albo Zmory - powiedział ten trzymający broń.

To były znajome wody.
Żenia poczuła się nieco pewniej. Z drugiej strony kminiła, czy wpadała do górali po pomoc jak do Buraka?

- Ale nie jestem ani Spiralą ani zmorą. Jestem Córką Ognistej Wrony, potomkinią Iwana Wyhowskiego. Herbu Awdaniec, Ragabashem z rodu Władców Cienia. Szpon Cieni przeprowadził mój Rytuał Przejścia dwa dni temu. - starała się mówić pewnie wspominając sobie podkręcającego wąsa atamana. Zamknęła się raptownie przypominając sobie obietnicę. Łypnęła na Czarnego a potem na Harada.

- Rytuał przejścia, przodkowie, wszystko fajnie, ale od kiedy w zasadzie jesteś wilkołakiem? - wyraził zwątpienie Harad. I wtedy do akcji wszedł Zaar:
- Była naszym zaginionym szczenięciem. Nie wiedziała, że jest wilkołakiem. Pierwsza przemiana nastąpiła dopiero kilka tygodni temu.

Harad pokiwał głową. Wystąpienie brunetki poparte głosem plemiennego historyka stanowiło aż nadto dobre wyjaśnienie.

- A czemu śmierdzi Żmijem? - wtrącił ten z pistoletem. Teraz już coraz mniej pewnie celujący w stronę dziewczyny.

Żeńka wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Ale skoro jestem tu z watahą Czarnego, walczyłam u boku ich i watahy z Tucholi z Pentexem kilka dni temu, a duch fetyszu związał się ze mną, to chyba… tak trochę chyba … nie mogę być Spiralą, hm? Ten zapach to klucz do proponowanego przez poznańskiego Alfę podstępu. Chcesz dalej we mnie celować czy posłuchasz co proponuje by skopać tańczące tyłki? - Żenia przekrzywiła lekko głowę z uśmiechem.

Mężczyzna popatrzył pytająco na Harada. Ten położył mu dłoń na broni.
- Adam, nie wygłupiaj się. Przecież zdążysz się na nią rzucić jak się tu w jakiegoś stwora zmieni, nie?
Alfa watahy z gór spojrzał pytająco na Czarnego.

- Myślę, że w czasie jej ostatniej akcji Pentex podał jej jakieś badziewie. Jak tym ludziom we Francji w 2019. Staramy się to ustalić - powiedział z kamienną twarzą Alfa z Poznania. - W każdym razie działa to na naszą korzyść. Wezmą ją za jedną z nich.
Harad mruknął i kiwnął głową.
- Czyli ona dostaje się do Czarnych Spiral i załóżmy, że jej nie zabiją. Co dalej?

“Oż Ty w oscypki kopany Conaniewiczu…”
Nie ustalali szczegółów, a dziewczyna rzuciła pomysłem ot tak, od czapy. Mieli ustalić szczegóły razem z Haradem…
Umysł Żeńki ruszył z kopyta.

- Po pierwsze to mamy mało czasu więc trzeba się ogarnąć szybko. Moje imię i podobizna były publikowane w mediach. Myślę, że niekoniecznie widzieli ostatnie newsy skoro się szlajają w górach, ale ...no lepiej szybciej niż później. Wyznaczymy trasę, miejsce w które będę mogła ich ściągnąć. Ekipa Czarnego zastawi pułapkę na miejscu, wy będziecie “naganiać” i zamknięcie drogę odwrotu. Mnie wypuścicie w miejscu gdzie działali ostatnio. Ja ponawijam makaron na uszy by ich przekonać. Nawet mam jeden pomysł… - dodała zaciskając usta w kreskę.

Czy można wyobrazić sobie lepszy powód niż zemsta na plemieniu swojego gwałciciela?

- Chodźcie. Czytasz mapy? - powiedział Harad i ruszył w stronę swojego samochodu ku ponownemu zaskoczeniu dziewczyny.

Po chwili ze schowku wyciagnął mapę, która była jednolicie zielona. No może nie jednolicie, było tam kilka odcieni.
- To jest powierzchnia kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych. Jak cię znajdą, to nikogo z nas nie może być w pobliżu. Jesteśmy tutaj. Park ciągnie się na wschód, południe i północ od tego miejsca. Musiałabyś ruszyć stąd kilkanaście kilometrów na południe, potem odbić na wschód. Tam gdzieś są ich krewniacy. I oni. To stamtąd nas wyparli. Ale to obszar kilku kilometrów. Jeżeli teraz ruszysz, to do wieczora dotrzesz na miejsce. Nie dasz rady nagnać ich na nasze terytorium. Są na to zbyt czujni. Musimy zasadzkę ustalić gdzieś tutaj. - Wskazał palcem miejsce daleko na południe od miejsca gdzie byli.
- My spróbujemy przygotować w tamtej okolicy zasadzkę. Plus minus parę kilometrów. Tuchola nadal czci ptasiora? - Popatrzył na Czarnego, a ten skinął przytakująco głową.

- No to chłopaki cię wyśledzą i wrócą do nas z informacjami. My się tam wbijemy i zakamuflujemy na dwa, może trzy dni. Zdążysz ich naciągnąć? Czy tam nawinąć makaron? - zapytał Żenię, która wciąż ogarniała fakt, że nikt nie zakwestionował jej propozycji.

- Powinnam. Jeśli nie wyjdzie w ciągu doby to raczej nie wyjdzie nigdy. Potrzebuję taką mapę, plastikową butelkę. I jakąś lipną broń, bo mojej mi szkoda.

Spojrzała po sobie z namysłem klepiąc się po kieszeniach.
- Co jeszcze widujecie u niedzielnych turystów? - Żeńka spojrzała na Harada. I natychmiast dorzuciła:
- Zaar przypilnujesz moich gratów? - spytała mając na myśli jej nieodłączny plecak. - Nie chcę ich zabierać. - Jak daleko z tego miejsca do granicy?

Harad podał jej mapę i wyciągnął dłoń, która nasuwała skojarzenie ze szpadlem łopaty. Ten, nazwany wcześniej Adamem podał mu broń, którą wcześniej celował w Żenię. Broń bez słowa wylądowała na masce samochodu.
- Dołożymy wszelkich starań, żeby w ciągu doby się tam skitrać. Ale może być ciężko. - Spojrzał na nią od góry do dołu - Nie, nic więcej ci nie trzeba poza aparatem fotograficznym.
Dziewczyna prychnęła oddmuchując włosy.
- Butelka… to będzie problem. - dokończył wilkołak.
- Mam w samochodzie - wtrącił Zaar zabierając plecak. - Przyniosę.
- Zobacz - Harad sięgnął po mapę którą dopiero co podsunął Żenii - granice biegną tutaj i tu. Jeżeli pobiegniesz według naszych wytycznych, to w zasadzie przetniesz trzy razy granice. Zasadzka będzie już na Słowacji. Uważaj na straż graniczną. Mamy tam swoich ludzi. Nie chciałbym, żeby któryś zginął.

Bondar raz jeszcze pochyliła się nad mapą zapamiętując trasę i ogólne wskazówki.
- Jakiś znak mi dacie? Inny niż wycie wilka - spytała pochylając się i biorąc w dłoń nieco ziemi. Zwinęła mapę w rulonik, przesunęła brudną dłonią i skręciła. Rozłożyła papier na nowo oglądając mini dziełko zniszczenia. - albo dzwonek komórki Adaśka?- dorzuciła w ramach odcięcia się za wcześniejsze celowanie. Broń sprawdziła i schowała za pasek spodni.

- Będziesz wiedzieć. Najwyżej jeżeli zacznie się walka, to będziesz wiedzieć, że to my. My z Czarnym przygotujemy wszystko tam, na miejscu.
- Idę z nią - zaprotestował Alfa.
- Potrzebuję cię tutaj - zaprotestował kolejno Harad.
- To szczeniak, a my puszczamy ją do watahy Czarnych Spiral. Nie zostawię jej samej sobie.
- Niech totem ma na nią oko - podsunął oczywiste rozwiązanie Harad, a czarny zagryzł zęby.

Dziewczyna położyła mu dłoń na ramieniu.
- Chłopaki mnie namierzą. A ogarniesz tu, to dołączysz i Ty.

Czarny wziął ją pod rękę i odciągnął kilka kroków.
- Po pierwsze, to nie twoja decyzja. Po drugie…. Jeżeli tam zginiesz, to znajdę cię w zaświatach i nakopię do dupska tak, że pożałujesz, że się urodziłaś. Zrozumiano? - Patrzył jej prosto w oczy.


Wziął tym Żeńkę całkowicie z zaskoczenia.
W pierwszej chwili dziewczyna myślała, że będzie udzielał rad i poszła wiedziona ciekawością. Ale słowa przypomniały jej o całej pokichanej hierarchii i Litanii. Spuściła wzrok i przestąpiła z nogi na nogę. Trochę grała dla widowni, a trochę nie chciała robić siary Szamanowi. Mogła się z nim użerać na osobności, ale miał być szefem wilkołaków w Europie. Głupio by było podkopywać plan zanim jeszcze na dobre się zaczął.

Pokiwała głową:
- Tak, Alfo. - mruknęła pod nosem. Z lekkim fochem żeby nie było…

Czarny kiwnął głową i puścił ją.
- Czas ruszać. Pogadaj z nimi i spadaj. Spróbuję wszystko ustawić. W razie czego powiem Michałowi i Gustawowi, żeby cię wyciągnęli.

- Dobrze. - Żenia odebrała butelkę od Zaara w ostatnim odruchu oddając mu też komórkę - No to spadam - rzuciła radośnie cytując Czarnego. Z przekorą i specjalnie. - Trzymajcie kciuki.

Zgarnęła mapę i butelkę.
Odwróciła się na pięcie płynnym ruchem i ruszyła w las.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 24-02-2018 o 08:21.
corax jest offline