Tak jak się spodziewał, sytuacja rozegrała się dość szybko i nawet nie miał za bardzo czego obserwować. Mag oraz leszy czekali, na to żeby się do nich zbliżyć. Isakowi od razu zapachniało to pułapką, mieli ogromną przewagę i oddawanie inicjatywy w takim wypadku nie było roztropne. A nie podejrzewałby kogoś kto potrafi ciskać kulami ognia czy choćby polimorfującego się potwora o nieroztropność.
Według Isaka tutaj było trzeba czekać na ich atak, ewentualnie na powrót zwiadowcy który w takim wypadku mógł zaatakować od tyłu. Isak nie miał zamiaru podchodzić bliżej. Będąc z jednej strony osłonięty przez drzewo, przełożył stopę przez strzemię kuszy i naciągnął cięciwę. Umieścił kolejny bełt w rynience, przyklęknął by przycelować i nacelował w maga. Póki jego towarzysze się z nimi nie zwarli w bezpośredniej walce, posłał pocisk tak by nie zranić towarzyszy. Wymierzył w sam środek sylwetki magusa. Jeżeli ten by w końcu zrobił im grzeczność i skonał, rozprawienie się pozostałymi byłoby formalnością. Jedynie leszy mógł tu ich wszystkich posłać do grobu, ale srebrny sztylet Isaka czekał by też skąpać się w posoce. Najlepiej w posoce leszego.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |