Gerhart czuł się coraz gorzej, przynajmniej jeśli chodziło o ogólnie pojęty humor.
Zdrowie mu nie dopisywało, łupy były kiepskie, a śmierć kompanów i zniknięcie niziołka dodatkowo robiły swoje.
- Ja tam się do noszenia czegokolwiek nie przyłożę - powiedział. - Wezmę parę rzeczy na grzbiet i się okaże, że to mnie będziecie musieli nieść.
Tego, że mogli go po prostu zostawić, wolał nie sugerować.
- Można wziąć najbardziej wartościowe rzeczy - dodał - a resztę trzeba zostawić.