Gdy zima skuła mrozem równiny i fiordy,
Nastał czas odpoczynku dla wikińskiej hordy.
Na brzeg wyciągnięto kadłuby drakkarów,
Więc by uniknąć nudy i drużynnych swarów,
Jarl Ragnar Einar Reden, zwany Długonogim,
Gości mnogich zaprosił w dworu swego progi.
Obficie lano piwo pieniste z pszenicy,
Dostatkiem było chleba, mięs i jajecznicy.
Naraz wstał Ragnar z krzesła, dłonie w trąbkę zwinął
I huknął: „Niech skaldowie, co sztuką swą słyną
Turniejem poetyckim ucztę nam umilą.
Niech z ust ich wartko długie opowieści płyną
O łowach krwawych, królewnach i bezcennych łupach,
Lecz tego, co breszeć będzie, obwieszę na słupach!”
Przyklasnęli wnet goście, radzi tej zabawie,
Zaś Ragnar przed sobą położył na ławie
Stos złota, co zwycięzcy miał zostać nagrodą
I dał znak, by zaczynać, kiwnąwszy lwią brodą.
Sławny stał się ów turniej, co trwał do świtania,
A o tym, kto go wygrał, różne są podania.
Gdybym tam był z nimi, trunków pokosztował,
Sutą zapłatę w tę oto sakiewkę bym schował.
Wy ją możecie napełnić hojnym dłoni gestem,
Za to ja, bard, troski Wasze koić gotów jestem.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 26-02-2018 o 13:33.
|