Vince stał spokojnie i palił tytoniowy zwitek nie pierwszej jakości. Znalazł sobie miejsce skrajnie z lewej i starając się nie wpływać negatywnie na zachowanie swojego zdobycznego wierzchowca z cesarskich stajni obserwował przekazanie nagrody.
Powstrzymywał się przed rzuceniem złośliwej uwagi ich zleceniodawcy, że całkiem nieźle udawał chlovardzki akcent.