Słysząc głos czarodziejki Gurazsson przystanął dopiero teraz zauważając jej obecność. Przez chwilę patrzył na Biancę w milczeniu zastanawiając się, jaka jest intencja pytań, które padły. Następnie potrząsnął głową i powrócił do wydeptywania ścieżki wokół wytyczonego przez siebie perymetru.
- To jest... skomplikowane... - rzekł wreszcie nie patrząc na dziewczynę. - Oni... mają rację... Ja... moim obowiązkiem... obowiązkiem każdego Zabójcy jest umrzeć i poprzez chwalebną śmierć zmazać swoją hańbę. Ja wciąż żyję i dlatego myślą, że brak mi odwagi... - wydusił kolejne słowa, choć te ledwo przechodziły przez zaciśnięte gardło.
- To nie tak. - Zaprzeczył szybko. - Grimnir mi świadkiem, że od chwili, gdy zmuszono mnie do złożenia przysięgi nigdy nie unikałem walki i ani razu nie zląkłem się śmierci! - Wycedził spoglądając z niechęcią na zabudowania kopalni.
- A teraz... teraz jest jeszcze gorzej. - Westchnął ciężko. - Mam inny dług, który muszę spłacić zanim znów wyruszę szukać śmierci godnej upamiętnienia w sagach. Możliwe jednak, że moje przeznaczenie odnajdzie mnie przed spłaceniem zobowiązania, a wtedy przysięga Zabójców się wypełni. - Wyjaśnił.