Utopiec przywitał Gveira skinieniem głowy, a gdy wracali przyglądał się uważnie wybawionemu. Gdy zaś dotarli do wozu, dostrzegł Izabelę zajmującą się Esmondem i kiwnął ręką zachęcająco.
- Ten tu trzema strzałami był szyty - wskazał na piegowatego. - Jak możecie panno Izabelo, zajmijcie się i jego ranami, coby nam ducha nie wyzionął jak już zimno przestanie go trzymać w pionie.
Poklepał warga po karku szepcząc "Dzielny Rybożer" i zeskoczył z wierzchowca. Raz jeszcze przed oczami stanęły mu owady i kruki. Zadygotał czując jak ferwor bitwy opada.
- Jak już będzie można bezpiecznie postój zrobić, pogadamy - rzekł do Ristoffa. - Póki co zbyt blisko jeszcze tego felernego miejsca jesteśmy. W drogę. |