Wyobraźcie sobie drodzy słuchacze, że czas wznieść toast za pomyślność naszych bohaterów, albowiem owa pomyślność może im być bardzo potrzebna.
Kapitan i Eldred skupili swe magiczne zmysły na skrzyni węsząc tam jakiś magiczny podstęp. I o zgrozo wykryli magię emanującą z kufra. Niebieską magię. Najprawdopodobniej, był on wzmocniony magią tak by nie imały się go narzędzia do dekonstrukcji. Ale i była inna możliwość moi drodzy, otóż jakiś światły magiczny umysł obłożył skrzynie zaklęciem leczącym i każdy tam włożony wychodził jak nowo narodzony.
Na prośbę Kuby i Dychy zleceniodawca zaśmiał się: - Złoto jest wasze i przesypujcie sobie, noście w skrzyni czy nawet je zakopcie…
Resztę słów zagłuszyła królewna, która ugryzwłszy pirata w dłoń użyła słów wielce obraźliwych i niegodnych tak młodej białogłowy. Nawet skwitowanie ugryzienia przez pirata wydało się przy tym dziecinną odzywką. Nie przytoczę tu jednak tych słów, albowiem nie godzi się kalać tego zgromadzenia takim słownictwem. - Na boga, załóż jej knebel - rzekł zamaskowany chlodvardczyk rzucając klucz Elbretowi. - No, weźcie nasz towar od pana - ponaglił swoich pomagierów. Ci podeszli do pirata. |