Ponieważ nikt nie odpowiedział, elf wyskoczył z karczmy jak z procy. Widział, że nie ma czasu do stracenia. Strażnicy wiedzieli, że nie będą czekać i wyjdą i prawdopodobnie już mieli Sariel. Salvador wyszedł także, ale mógł przecież nie znaleźć jej tak od razu. Biegał po ulicach miasta, aż w końcu usłyszał: -Macie jakiś problem, panowie?
Kierowany wyrafinowanym słuchem elfa i łotrzyka szybko skierował swoje kroki w tę stronę. Zobaczył lisza i elfkę, stojących naprzeciwko sporej grupki strażników. Szybko dobył miecza i stanął obok Salvadora. -Nie sądzę, że nie poradziłbyś sobie z nimi sam, mistrzu, ale chyba nie zabierzesz mi przyjemności strącenia kilku głów? - rzucił w stronę Salvadora. |