Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2018, 16:33   #15
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację

- Panie Lyrio, nie mamy czasu!
Naglący głos Ziggiego rozległ się w komunikatorze hełmu łowcy, zmuszając go do oddziałania.
Wyciągnąwszy Twi’leka pod lufą pistoletu, wyprowadził go z bunkra do polanki znajdującej się nieopodal wejścia. PROROK już czekał, z otwartą rampą. Dopiero teraz Lyrio mógł ocenić jakie szkody spowodowała wieżyczka rakietowa. Prawoburtowy silnik był osmalony, pancerne płyty obudowy powgniatane i powyginane. W kilku miejscach jakieś odłamki przebiły płyty, skąd dochodził smród spalenizny. Nawet dla niewprawnego oka, Ziggy dobrze zrobił wyłączając silnik. Problem w tym, że teraz PROROK był zmuszony do ucieczki przez myśliwcami.
Pobliska eksplozja zasypała okolice chmurą pyłu i płonących fragmentów drzew. Niemal jednocześnie boczne wieżyczki laserowe statku obróciły się w niebo i rozpoczęły ostrzał. Nawet bez zbliżenia, w obiektywie hełmu dostrzegł dwie wyraźne sylwetki myśliwców pędzących w ich stronę.



Za nimi kilka kolejnych, nieco wolniej, ale równie nieubłaganie pędziło w stronę PROROKA.

- Panie Lyrio, musimy lecieć teraz!
Lyrio wpakował Zaaine’a do celi, po czym pobiegł do kokpitu. Zanim zdążył się zapiąć w fotelu, Ziggy już startował. Wieżyczki kontynuowały ostrzał, ale zwrotne myśliwce z łatwością unikały trafienia. Co innego frachtowiec. Statek łowcy co chwila drżał, trafiany celnymi strzałami. Osłony na razie trzymały, ale było jasne, że to długo nie potrwa.

- Panie Lyrio, idę do działek.
Ziggy może nie był snajperem, ale i tak poradziłby sobie lepiej, niż automatyczne działka pozostawione same sobie. PROROK, kierowany przez łowce, wreszcie przestał tylko zbierać trafienia, chociaż każdy gwałtowniejszy manewr wywoływał jęki i zgrzyty z przeciążonej konstrukcji. Lyrio dobrze rozumiał, przez co przechodzi statek. Jego zraniony bok pulsował bólem i łowca wciągnął do nosa szczyptę narkotyku. Kajdan lekko przyćmił ból, ale spowolnił także nieco reakcje pilota. Dwa myśliwce atakowały go niczym wściekłe, krwiopijcze Borgle. Doskakiwały to z jednej, to z drugiej strony, zmuszając Ziggiego do podziału obrony statku pomiędzy dwie półsfery z obu stron PROROKA. Lyrio tymaczasem grzał jedyny silnik ile tylko mógł, starając się wyrwać z planety, poza atmosferę, gdzie myśliwce stracą swoją przewagę w manewrowości. Kolejne wstrząsy i kolejne alarmy rozbłysły na konsolecie pilota. Jaskrawoczerwone smugi przebiły się przez pancerz, wywołując eksplozje na prawej burcie. Nagła dehermetyzacja niemal posłała PROROKA spiralą w dół, ale Lyrio zdołał opanować maszynę a automatyczne systemy odcięły rozszczelniony przedział. Dopiero po chwili łowca zorientował się, że wieżyczka z prawej burty milczy.

- Straciliśmy prawoburtową wieżyczkę. Przełączam się na zasobniki rakiet.
Spokojny głos Ziggiego kontrastował z sytuacją. Pomiędzy wykonywaniem kolejnych uników, zmuszając statek do zwijania się niczym Twi’lekańska tancerka, Khort w myślach przeliczał koszty. Jedna rakieta to około 10 tyś. kredytów. Ziggy właśnie zaczął je odpalać, aby dać im choć trochę przewagi. Jednak, co by nie mówić, ci najemnicy umieli pilotować. Ciągły ostrzał w wieżyczek tylko trzymał ich na dystans, dopiero rakiety zmusiły ich do aktywnych uników i walki o życie. Niestety, manewrując jak szalony Lyrio zdołał uniknąć większości trafień, jednak pozostałe maszyny przez ten czas zdołały dołączyć do pościgu.


Ciężej uzbrojone, choć mniej manewrowe niż dwa pierwsze, myśliwce całą szóstką rzuciły się na umykający frachtowiec. Kolejne trafienia wstrząsnęły frachtowcem. Tym razem przebicia pancerza pojawiły się także po lewej burcie. Jednak kadłub produkcji Zakładów Kuat wytrzymał i wkrótce PROROK wyleciał poza atmosferę planety. Jak strzała pomknął w stronę Nar Shaddaa, licząc na to, że zgubi pościg w tłumie statków przybywających i wylatujących z centrum handlowego Huttów.



Księżyc Przemytników nigdy nie zasypiał. Tysiące statków przybywających i odlatujących w każdej chwili tworzyło tłum, który dawał Lyrio jedyną szanse na zgubienie pościgu. Cały czas klucząc, jedynie dzięki swoim umiejętnościom i dużej dozie szczęścia unikał kolejnych trafień, jak i kolizji z kolejnymi mijanymi statkami. Ziggiemu strzelanie wyraźnie nie szło. Lekkie myśliwce wymanewrowały rakiety, zaś cięższe po prostu zdołały je zestrzelić. Jednakże i to miało swoje plusy, bowiem nie mogły całkiem skoncentrować się na PROROKU.
W końcu Lyrio wypatrzył dobre miejsce. Wyciskając absolutne resztki z wymęczonego silnika zwinął PROROKA w ciasnym piruecie i pomknął w dół, pomiędzy długie linie ciągów komunikacyjnych przemieszczających się pojazdów. Na chwile stracił z oczu ścigających, nurkując pomiędzy wieżami rafinerii i fabryk, przelatując obok olbrzymich kominów odprowadzania ciepła, znalazł ten jeden, o którym wiedział że jest wyłączony. Wleciał do środka i wyłączył większość systemów. Światła zgasły.
Przez wizjer obserwował ruch setek statków wędrujących w swoich sprawach i te kilka punktów poszukujących go wrogów. Szukali intensywnie, po chwili jednak polecieli dalej. Udało się. Głos Ziggiego wyrwał łowcę z zamyślenia.
- Panie Lyrio, Zaaine jest ranny. Musiała go ogarnąć fala uderzeniowa po trafieniu w okolice prawej burty. Jeśli chcemy otrzymać bonus za żywego, musimy jak najszybciej zabrać go do zbiornika z bactą.




Powoli, na jednym sprawnym silniku, niemal kuśtykając, PROROK wleciał do hangaru. Do domu. Jeśli Lyrio miał miejsce, o którym mógłby tak powiedzieć, byłby to właśnie Warsztat Sane’a. Mechanik dorobił się go własną pracą i choć formalnie nadal należał do toydarianina Fraanso, to Sane mógł robić tu co chciał i właściciel nie zadawał pytań, dopóki pieniądze za wynajem wpływały nieprzerwanym strumieniem. A Sane był bardzo dobry.

Zadymiony, osmalony i poharatany statek wylądował w głównym hangarze.
Gdy otworzyła się rampa, jeden z siłowników zakrztusił się i wyzionął ducha wypuszczając plamę oleju. Lyrio zobaczył dwie czekające na niego postacie.
- Mój statek! Lyrio! – głos Sane'a przepełnony był zgrozą, pytanie czy bardziej o statek czy o łowcę.
- Wyglądasz jak kupa gundarkowego poodoo. – stojąca obok Nava spoglądała na Lyria z nutą rozbawienia pomieszaną ze szczerą troską.
- Co się stało? – zapytali jednocześnie.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 09-03-2018 o 14:48.
Prince_Iktorn jest offline