Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2018, 22:55   #256
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Jak na tak duży obiekt brakowało im ludzi, ale ciągle pozostawało dość żywych, aby mieć nadzieję na utrzymanie się choćby do przybycia grupy ewakuacyjnej dla lotniska… bo musiała przylecieć, nie mogli ich o tak zostawić - Brown 0 w to wierzyła. Dowództwo nie skaże na śmierć kilkudziesięciu żołnierzy i w dodatku cywili. Wrócą po nich, zabiorą stąd gdzieś, gdzie nie będzie aż tylu potworów.
Rosjanka dwoiła się i troiła, próbując jednocześnie przeglądać kamery tam gdzie Johan, rozmawiać z Charlesem żeby nie panikował za bardzo, sprawdzać w kamerach gdzie aktualnie znajduje się oddział ratunkowy i słuchać czy czegoś im nie potrzeba.
- Przyjęłam. Wytrzymajcie jeszcze chwilę - odpowiedziała Karlowi na wykrzyczaną prośbę o dołączenie Hornetów do walki. Odwróciła się zaraz do Johnson, patrząc na nią ponad rzędem konsol - RM 1 prosi pilnie o wsparcie lotnicze. Czekają przy kościele - przekazała informacje i przełączyła komunikator na łącze oczekujących na ratunek cywili - Tak, to oni. Mówiłam że was nie zostawimy. Zbierajcie się i przygotujcie. Świetnie wam idzie. Świetnie ci idzie Charles, jeszcze tylko trochę. W której wieży jesteście? Słuchaj się Diaz i Asbiel, to te w Obrożach. Jest z nimi Hektor, ten w pw. Przyjdą po was, nic wam nie zrobią, pomogą - powtórzyła - I nie dadzą skrzywdzić, rozumiesz? Słuchajcie się ich i idźcie do ciężarówki. Tam będzie czekał porucznik Hollyard. Przywiezie was do nas. - próbowała brzmieć pewnie i pocieszająco. Gapiła się przy okazji na kapitana Hassela i jego grupę, zawierającą w sobie pewnego wygolonego marine. Skończyła nadawać do Charlesa i przełączyła komunikator na prywatne połączenie z Elenio:
- Hej… jak się czujesz? Przepraszam że ci przeszkadzam, ale mam sprawę… - zaczęła prawie się nie jąkając, a wzrok jej wrócił do obrazu serwowanego przez kamery w okolicy kościoła - Lotnisko ma masę wieżyczek, dałoby się napisać program do rozpoznawania sygnatur swój-wróg, ale… za bardzo… ty się znasz, przydałaby się pomoc i porada. Jeżeli to ogarniemy, ustawimy łańcuch ochronny na program automatyczny. To zawsze coś.

- Zrozumiałem, czekamy.
- głos porucznika był spięty ale wydawał się panować nad sobą i sytuacją na tyle na ile było to możliwe. I sytuację co ze zdekodowanych kamer widziała informatyczka mieli taką, że na rozmowy średnio się nadawał. Bo działo się tam.

Działo się. Dużo. Za dużo i za prędko by nad tym panować. Jak taniec z diabłem. Nie dało się nadać diabłu tempa czy rytmu. Ale można było wyprzedzać go o krok jego krok i udawać, że się panuje nad sytuacją i wszystko idzie zgodnie z planem. Tak było właśnie teraz. Na ekranach przed jakimi siedziała blondynka w stopniu sierżanta widać było grupkę mundurowych. Z oznaczeń wyświetlanych na ekranie rozpoznawała nazwisko “HASSEL” i “MAHLER”. Widziała ich dzięki kamerom jakie jej samej udało się rozpracować nie tak dawno temu. Na tych ekranach widać było grupkę mundurową już podchodzących pod budynek lotniskowej straży pożarnej. Szli w wojskowym szyku, w kilkuosobowych grupkach z bronią wycelowaną przed siebie. Ale tak, że jako całość mieli chyba każdy kierunek pod kontrolą. Właśnie zatrzymali się na rogu budynku więc mieli pod kontrola dwie jego ściany. Czwórka mundurowych ruszyła w stronę drzwi chcąc sprawdzić co z wejściem. Pozostali czekali pilnując ich pleców. Jak informatyczka wiedziała z wcześniej słyszalnych rozmów ten improwizowany sztab kusiła akcja jednoczesna i na straży pożarnej i w magazynie broni. Pozwoliłoby to zaoszczędzić czas a nie wiadomo ile go mieli. Ale pozbawiłoby to ostatniej rezerwy jaką mieli jeszcze na lotnisku a obecnie przebywała w terminalu dlatego grupka kapitana Hassela miała sprawdzać budynki po kolei.

Dowodząca obecnie blond sierżant spojrzała na ekran obok jaki miała przed sobą Brown 0.
- Zezwalam. Bolt 1, daj wsparcie dla RM1. Macie ich chyba na namiarze, zjeżdżają z mostu na kościół. - srg. Johnson skinęła głową i szybko nawiązała łączność z lataczami. Odpowiedź przyszła od razu.

- Zrozumiałem Baza, zaraz tam posprzątamy. - w komunikatorze zabrzmiał męski głos który ociekał pogodą ducha, spokojem i pewnością siebie. Zupełnie jakby “posprzątanie” xenos otaczających coraz mocniej rozpędzoną ciężarówkę było tylko formalnością. Dalej Brown 0 częściowo widziała na mapie taktycznej jak sygnatury Bolt 1 i 2 przesuwają się w kierunku mostu, rzeki i budynku kościoła w tempie nieosiągalnym dla naziemnych jednostek i to w zdewastowanym bombardowaniem terenem. A z drugiej widziała jak dwie “ważki” odlatują znad lotniska w kierunku połamanej dżungli. Przy ich prędkości powinni być tam lada chwila.

- No… No w wieży… Na dole, w piwnicy. Schowaliśmy się. Zgasiliśmy światło, ciemno jest… - Charles wydawał się trzymać względnie dobrze i nadzieja na pomoc chyba jakoś podtrzymywała go na duchu. Zwłaszcza jak już ją pewnie było słychać. Ciężarówka władowała się wreszcie do wnętrza kościoła znikając z pola widzenia kamer. Xenos momentalnie zapełniły parking i wyrwę pozostawioną przez furgonetkę. Ale w niej zaraz pojawiła się ściana ognia więc ta najprostsza droga pozostawała odcięta. Ale stwory nie rezygnowały. Zaczęły się z małpią zwinnością wspinać po ścianach świątyni próbując odnaleźć inną drogę do dwunożnego mięsa.

- Tu Bolt 1. Uważajcie RM1, będzie trochę trzęsło. - Maya usłyszała ostrzeżenie dowódcy pary zabójczych ważek. I faktycznie znowu mogła obserwować efekt ataku dwutorowo. Gdy spojrzała przez okno widziała dwa, brązowe kształty zawieszone gdzieś nad wystającymi ponad dżunglę wieżami kościoła. Jak są nieco pochylone w przód i spod nośników uzbrojenia rzygają ogniem i dymem. A w dół leciały kolejne serie kolejnych rakiet. I tam gdzieś przy tych wieżach rozlegały się unoszące ponad warstw drzew eksplozję a moment później huk doniósł się aż do wieży. Drugą, bardziej przyziemną perspektywę miała z kamery położonej naprzeciw kościelnego parkingu. Widziała jak parking, samochody, wraki, żywe i martwe kreatury są pochłaniane przez kolejne eksplozje. Uderzenie smugi w ziemię a potem błysk i czarny huk eksplozji. Prawie od razu kamera też musiała oberwać bo pojawiły się śnieżenie a system zameldował o braku kontaktu z tym szklanym okiem.

- Najłatwiej i najpewniej to po nieśmiertelnikach. I Obrożach. - odezwał się spokojnie Patino albo nieświadomy co się dzieje w okolicach kościoła albo świetnie to maskujący beztroskim tonem. - Zakodować im by nie strzelały do nich czyli de facto do ludzi którzy je noszą. - wyjaśnił dodatkowo ten pomysł. Było to do zrobienia i to nawet dość proste bo wieżyczki jak były sprzęgnięte pod system lotniska a ten dało się kontrolować z tej właśnie wieży. - Nieśmiertelniki i wasze Obroże mają silny sygnał więc je pokazuje na mapach i nie tylko. Podobnie z Kluczami. Chociaż one mają słabszy sygnał. Można je ustawić na tryb ratunkowy to powinno dać czytelniejszy sygnał. Oczywiście są wady bo czujnik w wieżyczce czy nośniku może być uszkodzony i wtedy klops. - droniarz raczej chyba nawiązywał do selekcji obiektów do jakich wieżyczki miały nie strzelać niż na odwrót. Czyli do wszystkich innych miały w takim wypadku prowadzić ogień. Wtedy gdyby ktoś trafił z uszkodzonym Kluczem czy nieśmiertelnikiem albo czytnik wieżyczki zostałby uszkodzony wówczas wieżyczka zgodnie z takim ustawieniem powinna potraktować go jak wroga czyli otworzyć ogień. Niemniej gdyby wszystko było jak trzeba był to dość prosty sposób by pozwolić działać automatom na własną rękę.
- Jest jeszcze termo. Jeśli wieżyczki je mają. Mniej pewne od Kluczy ale też coś może podziałać. Ustawiasz je powiedzmy w przedziale 30*C - 40*C a rozpoznawanie ludzkich kształtów powinny mieć w programie podstawowym. No i wtedy ustawiasz by nie strzelały do obiektów w takim zakresie temperatur. Gnidy zwykle są chłodniejsze, dlatego słabiej je widać w termo. No ale znowu, taki pies czy kot też ma temperatury w tej zakresie a u ludzi w pancerzach najlepiej widać kończyny. A u tych w pancerzach wspomaganych albo hermetycznych to w ogóle mogą nie wchodzić w ten zakres ludzkiej temperatury. Te dwie rzeczy chyba najprościej ustawić a reszta to już sporo grzebania by było. Dobra słuchaj my tu mamy trochę roboty, goście wbiją nam się na imprezę. - Latynos mówił szybko najwyraźniej się śpiesząc. Niemniej wydawał się wiedzieć co mówi przedstawiając po kolei wady i zalety opcji jakie widział. Żadna nie wydawała się idealna ale każda dawała opcję samodzielnego puszczenia samopas automatycznych strażników by odciążyć ludzką obsadę z lotniska.

Dostała też wiadomość od Black 8:
“Połącz Diaz z paczką”

Nad wieżami kościoła dwa Bolty wznowiły lot krążąc wokół unoszących się nad nimi dymami. Co tam się teraz dzieje Brown 0 nie widziała. Ale ocalała kamera przy moście pokazywała porozrzucane ciała xenos, snujące się dymy gęste jak rzadka mgła więc tam w epicentrum eksplozji przy kościele musiało być jeszcze goręcej i gęściej. Te żywe xenos jakie kręciły się tu czy tam chwilowo zdawały się zdezorientowane i niezbyt skore do podążania w te epicentrum przy kościele.

Sprawa programu musiała odejść na dalszy plan przynajmniej chwilowo. W kościele i dookoła za dużo się działo. Brown 0 ledwo nadążała ze zbieraniem i przetwarzaniem informacji, a co dopiero złapaniem paru sekund na coś kompletnie innego niż działania RM1.
- Dzięki Elenio, wrócimy do tego po akcji, okey? - posłała podziękowania droniarzowi i zaraz przełączyła się na linię cywili, przeskakując wzrokiem po mapie i zaznaczonych na niej punktach.
- Charles w której wieży jesteście? Bo są dwie - spytała, a potem dodała - Posłuchaj, połączę was z oddziałem ratunkowym, z Diaz. Ona troche klnie i jest Parchem, tak samo jak Hektor i Asbiel. Słuchajcie się ich, nie dadzą wam zrobić krzywdy. - ledwo skończyła i już nadawała do Blacków, tworząc nowy kanał i podpinając pod niego odpowiednie klucze i Obroże. Palce Informatyczki żyły własnym życiem, nie patrzyła na nie tylko w monitor, nie przestając mówić. Zmieniali się raptem odbiorcy:
- Okey, słuchajcie. Grupa jest w piwnicy. Zamknęli się i siedzą po ciemku. Łączę was.

- Nie wiem… biegliśmy… uciekaliśmy… biegliśmy w te otwarte… nie wiem gdzie teraz jesteśmy… no mówię w jakiejś piwnicy… zabierzcie nas stąd tu jest strasznie… już ich nie słyszę…
- przestraszony facet był chyba na granicy płaczu gdy zmagał się z olbrzymią presją. Głos w holo pomagał mu widocznie jako tako chociaż zachować zdolność mowy i myślenia. Wedle tego co pokazywała konsoleta to już i Blacki też powinny słyszeć tą rozmowę i móc się do niej włączyć. Brown 0 zaś widziała kątem oka mundurowe i opancerzone figurki na sąsiednim holoekranie. Chyba na razie szło przyzwoicie bo właśnie znikały wewnątrz budynku. Srg. Johnson przełączyła na ocalałe kamery z wnętrza stacji pożarnej i wyświetliły się albo puste korytarze i sale albo poruszające się ostrożnie sylwetki zbrojnych.

- Grupa Black jest już w środku, idą po was. Zbierajcie się Charles, przygotujcie do wyjścia. - Vinogradova ze swojego bezpiecznego fotela na wieży terminala mogła tylko zaciskać mocno kciuki aż paznokcie przebiły delikatną skórę wnętrza dłoni. Wyglądało w porządku, ale wojna przypominała kalejdoskop - nigdy nie było wiadomo jak obraz zmieni się już za chwile, po lekkim ruchu tubą - Jesteście w stanie chodzić wszyscy? Jeśli macie leki i zapasy bierzcie je ze sobą.

- N-nie… nie mogę wyjść… nie wiem gdzie jest wyjście, nie widzę, nic nie widzę… nie słyszę ich chyba ich nie ma, jestem sam, zostałem sam… - Charles zaczął coraz bardziej bełkotać. Brzmiało jakby stracił nadzieję i że coś w ostatniej chwili przeszkodzi grupie ratunkowej w przyjściu na pomoc i wyciągnięciu ich z tego kościoła.

- Uwaga Zieloni leci na was z korytarza po lewej! - alarmujący ton Johnson przykuwał uwagę. Maya rzuciła okiem w bok i widziała na ekranie to samo co dowodząca sierżant. Ocalałe oko kamery złowiło rozpędzoną, małą kreaturę błyskawicznie pokonując kolejne metry korytarza. W tak małych przestrzeniach gdzie dwucyfrowa liczba kroków oznaczała większe pomieszczenie te małe, szybkie stwory ledwo były dostrzegalne a już były przy i na człowieku. Nie były jednak szybsze od kul. W korytarz uderzyła fala wojskowego ołowiu przy okazji sięgając też stwora. Ten odskoczył jak po zderzeniu z niewidzialną ścianą rozszarpując swoje rozbryzgujące się na żółto trzewia po korytarzu.

- Zdjęty. Dzięki Baza. - rozpoznała głos Johana. Zaraz potem tym samym korytarzem mijając poszarpane truchło widać było plecy skoncentrowanych żołnierzy i marines. Szli krok po kroku zagłębiając się w pomieszczenia stacji pożarowej.

Było ich za mało, nie mogli się rozmnożyć jak komórki drożdży… za mało ludzi na tak duży obiekt i tyle zadań.
- Pani sierżant, proszę wybaczyć że… rozumiem i… doskonale zdaję sobie sprawę z sytuacji… i statusu, swojego. Nie… - przeskakując palcami po klawiaturze oderwała wzrok od ekranu na te parę sekund, licząc, że jej bliscy sobie poradzą, nieważne gdzie teraz się nie znajdowali - Byłoby nam łatwiej, gdyby… było na więcej. Wciąż… jest tu paru cywili którzy… mogliby pomóc. Broń jest… nie ma komu jej nosić, a tym potworom… - przełknęła ślinę i wróciła wzrokiem do ekranu, dokańczając , zduszonym, łamiącym się głosem - Im o-obojętne co nosimy. Chcą zabić na wszystkich.

Blondynka też rzuciła okiem na siedzącą obok partnerkę od elektronicznego wspomagania i zarządzania akcjami na zewnątrz.
- Cywili? Mamy tu jakiś nierozdysponowanych cywili? - zapytała chyba całkiem nie spodziewając się tego co właśnie powiedziała siedząca obok informatyczka. Obserwowała skupionym wzrokiem to co wyświetlały ekrany z kamer budynku. Było ich z tuzin więc miała co obserwować. Część przedstawiała puste sale i korytarze zabałaganione i nadniszczone jak chyba wszystko tutaj. Na kilu było widać przeczesujące budynek zbieraninę piechoty z różnych formacji zaimprowizowane w jeden pododdział.

- Najpierw sprawdźcie garaż. Potrzebujemy wozów, nie musimy do tego czyścić całej stacji. - blondynka nakierowała zbrojnych widząc jak przeczesują kolejne fragmenty pomieszczeń.

- Zrozumiałem. - padła krótka odpowiedź od kapitana Raptorów. Grupki na ekranie na moment zatrzymały się a jedna z postaci wskazała dłonią kierunek.

Mundurowi ruszyli w stronę wskazanych drzwi powoli przemierzając pomieszczenie z bronią gotową do strzału. Wtedy też brzęczyk dał informatyczce znać, że ma wiadomość. Od Black 8:
“Możesz dać nam namiar na Klucz tego gościa? I mapę piwnic pod kościołem. Cokolwiek”

Mogła. Musiała tylko trochę pogrzebać w systemie danych. Znaleźć adres, nazwę i wydobyć z nich potrzebne dane. Raczej czasochłonna niż trudna robota. Przynajmniej dla niej. Teraz gdy udało jej się włamać do systemu Guardiana w tamtym sektorze miała już ułatwione zadanie. Plany budynku publicznego nie były tak zabezpieczone jak możliwość grzebania przy publicznym systemie kamer nie mówiąc o uzbrojonych wieżyczkach. Po chwili więc mogła posłać Blackom odpowiednie dane prawie na bieżąco.

- Grupa cywili od pana Morvinovicza, miejscowego biznesmena. Są też ludzie pana Aki… najemnika. Zostało nam sporo sprzętu z parchpointów. Dwa Brown możemy otwierać od ręki, ich systemy zabezpieczeń są sprzężone z moją Obrożą. Po powrocie RM1 znowu zyskamy dostęp do Blackpoint. Nie musimy oszczędzać. Poza tym Sara pracowała w wydziale architektonicznym. Zna się na komputerach i Guardianie. Potrzebuję jej pomocy aby odzyskać nad nim kontrolę, bo po upadku miasta puszczono go wolno, a to nie jest do końca tak bezpieczne jak się wydaje - Brown 0 wydusiła odpowiedź, kończąc w międzyczasie podgląd mapy z namiarem na holo Charlesa. Uwinęła się jak najszybciej, posyłając gotowy program każdemu z grupy Black
- Gotowe, macie wgląd na kanały i pozycję cywili. - przekazała po łączu skazańców - Powodzenia i uważajcie na siebie… i na Karla, okey? My tu spróbujemy połatać dziury w systemie jak się da.

- Tak, te wasze Checkpointy, tak.
- dziewczyna w ciężkim pancerzu pokiwała głową na znak, że kojarzy o czym mowa a może nawet coś konkretnego ma na myśli. - Ale mam za mało ludzi by kogoś tam posłać po sprzęt. Linia jest napięta do granic możliwości. Jak poślę rezerwę nie będe im miała kogo podesłać jeśli coś się schrzani. - wyjaśniła sierżant nieco odchylając się w tył na siedzeniu by spojrzeć na czarnowłosą informatyczkę. Na jej ekranach sylwetki zatrzymały się przed zamkniętymi drzwiami. Jedna grzebała coś przy zamku po tym gdy inna sprawdziła teren za nimi detektorem ruchu. Pewnie nic nie pokazało groźnego skoro zaczęli grzebać przy drzwiach. Pozostali strzelcy rozstawili się nad plecami i głową tego klęczącego przy drzwiach albo w stronę reszty pomieszczenia by osłaniać tych osłaniających.

- Sara... tak ściągnij ją tutaj jeśli to możliwe. Przyda nam się tutaj ktoś taki. - pomysł najwyraźniej spodobał się blondynce bo z tym zgodziła się bez zastrzeżeń.

- Ci ludzie o których mówisz… - zawahała się gdy myślała o ludziach z klubu “Heaven & Hell” oraz tajemniczych komandosach z pancerką. - No tak. Wypada jakoś uregulować tą kwestię. Przydali by nam się. Każdy by nam się teraz przydał. - skinęła głową ale choć zgadzała się z tym pomysłem to coś nie wyglądała Vinogradovej na pełną zapału by się do tego zabrać. Reszta mundurowych w zdecydowanej większości pochodziła z rozbitych Falcon 1 i 2 więc już wcześniej tworzyli jakiś oddział. Ludzie “gospodina” i ci zamaskowani ludzie pana Aki byli kompletnie poza tą jakoś zorganizowaną jeszcze w kosmoporcie strukturą. A mieli broń i swoje możliwości więc w oczach regularnych mundurowych pewnie z miejsca wyglądali na element podejrzany i niepewny.

- Mogę spróbować porozmawiać z nimi, może zgodzą się pomóc. Do tej pory współpracowali bez większych zgrzytów. Przyniesienie sprzętu z kapsuł nie powinno w nich wzbudzić sprzeciwu albo chęci… stawania okoniem - Vinogradova wolała pominąć detale owej współpracy, a także fakt, że bała się spotkania z Anatolijem po tym, jak przez nią zginął jeden z jego ludzi. Drgnęła i nerwowo poprawiła pasmo włosów obijające się o policzek. Założyła je za ucho aby nie przeszkadzało i mówiła dalej - Sara zajmie moje miejsce w tym czasie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline