Lotte Visser
Wylądowali w Finlandii. Lotte wcześniej nie była na tym lotnisku, jednak rozglądając się wokoło doszła do wniosku, że niezbyt wiele ją ominęło. W godzinach porannych wokoło krzątało się multum ludzi. Jedni przylatywali, inni opuszczali Finlandię. Z okolicznych piekarni oraz kawiarni stanowiących część kompleksu unosił się przyjemny zapach wypieków oraz aromatycznej kawy. Domenico kupił wszystkim po jednej bagietce z masłem czosnkowym oraz kubku odświeżającego napoju. Następnie ustawił się w kolejce do bankomatu, skąd wypłacił i przekazał Lotte pieniądze przelane przez Tallę.
Najcenniejszą częścią ich dobytku była duża walizka, którą ciągnął Luigi. Tuż przed wylotem przepakowali do niej ziemię z chrzcielnicy. Szofer nie skarżył się na okropny ciężar w niej zawarty. Ten zresztą nawet nie wydawał się dla niego szczególnie uciążliwy. Był bardzo silny, choć Lotte nie spodziewała się, że aż tak.
Po posileniu się Domenico spojrzał na telefon.
- Otrzymałem wiadomość od Zairy – rzekł.
Lotte wyciągnęła swoją komórkę i spostrzegła, że ona również.
Cytat:
Napisał Zaira Seiji Mishima odbierze od was walizkę na lotnisku. Do tego czasu wypatrujcie go i nie opuszczajcie obiektu. Pozdrawiam |
Visser rozglądała się i próbowała wypatrzyć w tłumie znajomą twarz, choć nie było to takie łatwe. Na szczęście wokół nie znajdowało się zbyt wielu ludzi o wschodniej aparycji, toteż już po kilkunastu minutach odnaleźli się. Japończyk uśmiechnął się szeroko do Lotte. Podał rękę jej i Domenicowi. Wyciągnął ją również do Luigiego, jednak komandos nie pochwycił jej. Najwyraźniej nie był utalentowany na każdym polu i gburowatość była ceną, jaką płacił on i ludzie wokoło za jego wartość na polu walki.
- Luigi, dai la valigia all'uomo giapponese, per favore – Dora rzekł do niego.
- Sarebbe molto carino da parte tua – Mishima zawiesił głos.
Szofer nieco chętnie, jak oddał mężczyźnie walizkę.
Seiji spojrzał na Lotte jak na starą przyjaciółkę.
- Przyjechałem czarnym mitsubishi, jest wasz – rzekł, wyciągając w jej stronę kluczyki do pojazdu. – W bagażniku znajdziecie broń. I przy okazji… nie uwierzycie - zawiesił głos. – Otóż… i przysięgam, nie żartuję… został nawiązany sojusz z Kościołem Konsumentów. Widać ludzie na górze są naprawdę zdesperowani – westchnął. – W każdym razie… jeżeli zobaczycie kogoś z sekty, to nie atakujcie i spróbujcie w miarę możliwości… pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzajcie – westchnął. – Trzymajcie się – rzekł, spoglądając na walizkę. – Kto by się spodziewał, że w środki znajduje się taka cenna zawartość… a jednocześnie jest to tylko ziemia – westchnął, kręcąc głową. Lekko uśmiechnął się. – Powodzenia – rzekł, odchodząc.
Zrobił jeszcze kilka kroków, kiedy nagle obrócił się.
- A, i ostatnia rzecz… Zaira ma dla was kolejne zadanie! Prosiła, żebyście zadzwonili!