Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2018, 12:32   #57
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Przepaść z mostu wydawała się jeszcze większa. Szła kilkadziesiąt metrów. W zasadzie pewnie ponad setkę. Przypomniała sobie skakanie po wiszących w powietrzu kamieniach z Czarnym. W końcu most się urwał. Stała na kamiennym placu o średnicy około dwudziestu metrów. Był on idealnie okrągły. Z jednej strony dochodził do niego most. Z drugiej… w zasadzie z każdej strony była otchłań.

Wilkołaczka westchnęła.
To był długi dzień i była zmęczona ciągłym napięciem i stresem. Rozejrzała się po placu postępując kilka kroków w tę i we w tę.

- Dzień dobry. Przysyła mnie Pieśń Udręki. - powiedziała dość głośno nie wiedząc czego się spodziewać. Marzyła o prysznicu i o tym by to wszystko okazało się snem.

Wtedy z burzowej chmury zaczął się formować kształt. Wkoło rozbrzmiały gromy. Kamienny krąg zadrżał pod stopami wilkołaczki. Sen stał się koszmarem. Z chmury wyfrunął ogromny potwór o błoniastych skrzydłach. Gdy zbliża się do lądowania wiatr jaki wywoływał zmuszał do zasłonięcia twarzy. Gdy jego masywne cielsko wylądowało na wiszącym w powietrzu kręgu wszystko zadrżało. Żenia tylko dzięki wielkiej sprawności swojego ciała nie padła. Oto siedział przed nią wielki, Zielony Smok. Był wielkości piętrowego budynku, a skrzydła mogły sięgnąć na kilkadziesiąt metrów w każdą stronę.



- Ja pierdolę! - wyrwało się dziewczynie łapiącej równowagę na szeroko rozstawionych nogach. Osłaniała twarz ramieniem czując podmuch i zawirowania powietrza wzbite skrzydłami smoka - Ja pierdolę…

Miała pustkę w głowie.

Po raz pierwszy odkąd się przebudziła na śmietniku nie miała żadnej myśli, żadnego planu, żadnej gry, żadnego ruchu.

Czysty podziw, zaskoczenie i szok wypełniły ją jak wstrząśnięta coca-cola butelkę.
- Ja pierdolę - zacięła się też jej płyta.

Bestia zwróciła do niej swój pysk z żółto-złotymi ślepiami. Może nie byłby w stanie połknąć jej w całości, ale bez problemu mógłby ją przegryźć w pół.
- Córka Ognistej Wrony znów do mnie przychodzi. Kto by pomyślał - jego głos był tak potężny, że czuła drżenie wewnątrz płuc.

Żenia wytrzeszczyła oczy.
Miała wrażenie, że brwi wrosły jej w linię włosów.

- Znowu?! Znasz mnie?! Pamiętasz?! - podsunęła się bliżej w ekscytacji - Wiesz kim jestem?!

Szloch i szok urosły dziewczynie w gardle jak kłaczek nie tak dawno w lesie. Żeńka urwała gwałtownie czując, że się lekko dusi. Poczerwieniała i w oczach poczuła zbierające się łzy. Zamachała rękami jak ofiara hiperwentylacji.

Smok wydał z siebie basowy dźwięk, który dopiero po chwili wilkołaczka rozpoznała jako śmiech.
- Tak. Pamiętam. Kilka dni temu dostałaś ode mnie Węża. Widzę, że nie masz go ze sobą. Dałaś sobie odebrać broń? - pytanie podkreślił wykrzywiający się, pokryty łuską łuk brwiowy.

- Jak to dostałam? Od Ciebie? Ja nie pamiętam tego co działo się kilka dni temu. - podsunęła się bliżej do ducha - Zgubiłam wspomnienia. - przyznała się. Nie żeby to było wielką tajemnicą - Dziękuję! Za pomoc te kilka dni temu. Nie zgodziłbyś się pomóc i teraz?
W głowie nadal tłukło się “ja pierdolę, ja pierdolę!!!”.

- Moja ulubiona oszustka pnie się w hierarchii? - zabrzmiało pytanie.
- Wiesz, że niechętnie pomagam nieswoim dzieciom. Choć nie, nie wiesz. Zapomniałaś. Jak wszelkie długi do spłacenia. Wygodne takie gubienie wspomnień.
Po tych słowach z nozdrzy gada wydobył się opar o żrącym zapachu.

- Hm. - dziewczyna odsunęła się by chmurka przemknęła obok - A może dorzucisz do rachunku i podwyższysz oprocentowanie? Nawet by Ci się opłacało wydłużyć listę skoro nie pamiętam rzeczywistej - no nie wierzyła samej sobie! Targowała się z pieprzonym smokiem!

Naparł na nią nosem tak, że musiała postąpić kilka kroków do tyłu. Znalazła się niebezpiecznie blisko krawędzi. Odruchowo złapała się nozdrza.

- Sugerujesz, że mógłbym zmyślać dług i wykorzystać twoje braki w pamięci? - prychnął, a gorący opar zmusił dziewczynę do puszczenia jego pyska.
- To byłoby niehonorowe. Czy chcesz nazwać mnie nie-ho-no-ro-wym? - gdy tak powoli sylabizował mogła bardzo wyraźnie przyjrzeć się jego zębom. Część z nich była mniejsza niż jej nóż z zaklętym duchem Węża. Ta mniejsza część. Większość była większa.

- A skąd! - oburzyła się dziewczyna - sugeruję jedynie, że dorzuciłbyś do listy więcej pozycji by mnie częściej widywać i móc się pośmiać!
- Nie - zaprzeczył natychmiast. Po chwili jego ciężkie powieki zamrugały i dodał:
- A czego byś chciała?
- Opieki. Twojej. Inaczej Pieśń Udręki mnie zabije. Wolałabym tego uniknąć jeśli to możliwe, Smoku - to ostatnie wypowiedziała z szacunkiem i jakąś dziwną dumą.

- Boisz się śmierci?- Zapytała bestia
- Boję się, że nie zdążę zrobić tego co bym chciała przed śmiercią. Boję się starości. Ale nie samej śmierci - odparła Żenia poważnie. - Są gorsze rzeczy niż śmierć.

- Moje dzieci nie czują strachu - szturchnął ją nosem, a spod jej buta w stronę przepaści pofrunął mały skalny odłamek.
- Może dlatego, że mają w Tobie opiekuna? - znów chwyciła się łuskowatego pyska.

- Jaki miałbym interes w opiece nad tchórzami? - zauważyła, że tym razem nie prychnął zmuszając ją do zabrania dłoni.
- Jak spotkam jakiegoś to spytam - zażartowała lekkim tonem - Zaś twój interes w opiece nade mną byłby taki, że chcę zrobić coś czego nie zrobił jeszcze nikt przede mną. Chcę - spojrzała w oczy bestii - być zapamiętana. Zapamiętana jako największa zagadka współczesności. A ty lubisz i chaos i zagadki i moc związaną z tym. Masz kodeks honorowy, nie dający się klasyfikować w zwykłych ramach. Moglabym rozsławić Twoje imię nie tylko tam za zasłoną ale tu. Gdybyś zgodził mi się pomagać oczywiście.

- Ciekawe. Zabawna jesteś, oszustko. Zatem zostaniesz moim dzieckiem.

Smok wciągną potężny haust powietrza i dmuchnął na stojącą na krawędzi przepaści dziewczynę. Momentalnie otoczyły ją zielone płomienie. Jednak jej nie parzyły. Dawały miłe kojące ciepło. Na moment rozpłynęła się w błogości. Gdzieś do jej głowy dotarło jeszcze, że Smok coś mówił:
- Bronią oszusta jest ciemność. Przyda ci się. Tak jak przyda się odnajdywanie swoich.

Nie wiedziała ile czasu minęło. Leżała na zimnych kamieniach. Czuła w sobie nową siłę.

- I jak poszło? - głos Pieśni Udręki zdawał się taki banalny gdy w uszach pobrzękiwały nadal słowa jej nowego opiekuna.

- Jak mam się do Ciebie zwracać? Bracie? Ojcze? - dziewczyna zbierała się w sobie. Spotkanie ze Smokiem wyczerpało ją i wydrenowało mimo, że opiekun był w niej, był jej częścią. Podniosła się najpierw na czworaka, potem na klęczki. Spojrzała w górę, w twarz Alfy.

- A mów sobie jak chcesz. Teraz jest do przygotowania zasadzka na szykujących zasadzkę. Jutro wyruszymy do Labiryntu - powiedział spokojnie niewidomy. To było takie inne od szanującego tradycję Czarnego.

Oszołomiona wciąż i przepełniona siłą Zielonego Smoka Żeńka powlokła się za ślepcem i Klekotem.


 
corax jest offline