Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2018, 14:46   #38
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Mikail uśmiechnął się delikatnie. Przedstawienie się kobiet było dość interesujące. Mieli reporterkę, psycholożkę i kogoś jeszcze. Eh. Nie było to idealne rozwiązanie, ale lepszy rydz niż nic, czy jakoś tak to szło.
- Mikail Küchler - przedstawił się skinając głową - Psycholog, ale od naukowej strony projektu. Jestem pewien, że będzie nam się dobrze wspólnie pomieszkiwało. Nie mniej… -uniósł tutaj jedną brew nieznacznie ku górze z szerszym uśmiechem - ...są jakieś zasady domowe?
- Ja nawet ich nie próbowałam zapamiętać - zaśmiała się gorzko blondynka, która po tym jak się przedstawił uniosła lekko rękę w geście powitania.
- Nicole czuje się pewniej kiedy na iluzję panowania nad otoczeniem - powiedziała ze spokojem Laura i uśmiechnęła się lekko do mężczyzny. - Miło mi pana poznać
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział ciepło mężczyzna. - Jakieś ciekawe rzeczy się działy nim przybyłem? Przyznam, że nie mogę doczekać się kontaktu z inteligencją tego świata… ciekawi mnie płaszczyzna mentalna i jej różnice i punkty wspólne z naszą.
- Zupełnie nic! - jęknęła z niezadowoleniem Henrietta.
- Całe szczęście - Laura posłała jej karcące spojrzenie. - Budowa Bazy nie była niczym zakłócana. Chodzą głosy, że może nie ma tu inteligentnego życia. - Wzruszyła ramionami. - Miałam okazję pomówić z panem Tanaką. Jest naszym specjalistą od świata za wrotami - zaśmiała się lekko. - Był za Tokijskimi Wrotami. Jego doświadczenia się zgoła inne niż nasze. Nie licząc ataku olbrzymich wilków to nic nam tu nie zagrażało
- Nie skreślajmy takiej możliwości. To, że nasza nauka nie jest w stanie czegoś potwierdzić nie znaczy, że tego tutaj nie ma. - powiedział Mikail do kobiet puszczając im oczko - U nas po drodze tutaj chyba powstał pierwszy, ekspresowy romans. Legionista z tłumaczką w krzaczki poszli… - psycholog się lekko i cicho zaśmiał - Ah, ta młodzież…
- Który? - zaciekawiła się blondynka.
- Nie wierzę. Żartujesz sobie. Ktoś po przejściu takiego kawałka miał jeszcze na to siłę? - dopytała z rozbawieniem Laura. - Jeszcze że legionista to rozumiem, ale tłumacz… Chociaż... W sumie wyglądała jakby ledwo tu dotarła. - Mrugnęła do mężczyzny.
- Wybaczcie mój nieidealny francuski. To było po pierwszym odcinku drogi kiedy zatrzymaliśmy się na godzinny postój… -mówił kierując nieśpiesznie kroki w kierunku legowiska - ...poszli w krzaczki, zniknęli, a kiedy wrócili… ona była zawiedziona, a on udał się do przełożonego i ładne minuty coś mu mówił, a ten był mocno rozbawiony.
Położył plecak u stóp pryczy i usiadł na niej z uśmiechem.
- Najzabawniejsze jest to, że drugi odcinek drogi jak jedno patrzało na drugie to drugie udawało, że nie patrzy… mówię wam, przedni widok. Jak miał żołnierzyk? Flanigan? Coś w ten deseń. Sanitariusz.
- Będę MUSIAŁA wypytać o szczegóły - stwierdziła Henrietta, która na tę jego opowieść roześmiała się na głos. Padła na łóżku zataczając się ze śmiechu.

- No już, już. - Laura próbowała zachować powagę i strofować koleżankę, ale sama ledwo panowała nad wesołością. - Przyznam, że jeszcze takich rzeczy tu nie było - dodała z rozbawieniem. - A jestem tu odkąd powstał pomysł na wybudowanie w tym miejscu tego całego przybytku
- Proszę mi uwierzyć… mam przeczucie, że to dopiero początek! - powiedział z nutką wesołości okultysta, po czym puścił oczko do kobiet. - Żeby ubarwić całą sytuację, możemy przyjmować zakłady co się wydarzy następnym razem. Jesteśmy w innym świecie, więc każdy pomysł może się spełnić.
- W takim razie będzie trzeba pójść do chorążego Maelstroma i mu zalecić by zadbał o to, aby jego ludzie mieli zajęcie - odparła Laura z uśmiechem.
- Można będzie Nici nasłać do niego - zachichotała Henrietta. Z tonu jakim wspominała ostatnią z mieszkańców tego namiotu można było uznać, że blondynka nie przepadała za panią de Foix. - Ale skoro było jak mówiłeś, to nie sądzę, żeby jeszcze mieli się zejść. Muszę zobaczyć tę laskę. Haha!
- Nie wiem, czy szczegóły tego… “zejścia” wpłyną pozytywnie na moją psychikę… - powiedział z uśmiechem Mikail - ...ale z drugiej strony jesteśmy tylko ludźmi, a nic co ludzkie...
- Jeśli będzie czuł pan potrzebę, to zapraszam na moją kozetkę - mrugnęła do niego Laura.
- To ja was tu zostawię. Idę zobaczyć nowych Legionistów - powiedziała Henrietta, zeskakując z łóżka. Złapała kurtkę, narzuciła na plecy i wyszła z namiotu zostawiając psychologów samych.
- Jeśli mogę zapytać… - powiedział luźno mężczyzna - ...psychoterapia? W którym podejściu się pani specjalizuje? Tradycyjna metoda poznawczo-behawioralna, czy może coś bardziej wyrafinowanego jak podejście Gestalt? Tylko proszę nie mówić, że klasyczna Freudowska. - zaśmiał się - Już dawno dowiedli, że sfabrykował swoją teorię.
- Nigdy nie przepadałam za czytaniem Freuda - powiedziała Laura i lekko przechyliła głowę. - Zawsze uważałam, że nie pomoże się pacjentowi jeśli się go dobrze nie zrozumie. Można powiedzieć że Lewin i Perls ujęli moje serce.
- Zatem zgadłem. Moje wyczucie czasem mnie nie zawodzi... ale tylko czasem. - powiedział Mikail z delikatnym uśmiechem.
- Bez tego przeczucia praca w tym zawodzie jest trochę bez sensu, nie uważasz? - odpowiedziała Laura.
Mężczyzna się krótko i cicho zaśmiał.
- To taki nieformalny wymóg jakby nie patrzeć.
- Co ciebie przekonało do wybrania się na tą wyprawę? - zapytała kobieta.
- Możliwości badania zmian w płaszczyźnie mentalnej uczestników wystawionych na nieznane środowisko, ale przede wszystkim okazja do rozwinięcia własnych tez naukowych których potwierdzenie mam nadzieję tutaj znaleźć. - odpowiedział psycholog - A ciebie?
- Magia. Podobno mają ją za tokijskimi wrotami, może też i my ją tu znajdziemy - odparła, odrobinę jakby zawstydzona tym.
- Zdradzę w tajemnicy, że… - powiedział cicho, konspiracyjnie Küchler - ...jej obecność tutaj jest potwierdzona. Nie wiem tylko w jakim stopniu występuje, ani jak się objawia, ale jest wpisana w ten świat.
- A skąd takie przekonanie? - uniosła brew zdziwiona jego pewnością jaką przejawiał w tonie swojego głosu.
- Powiedzmy, że… - zamilknął na chwilę i uśmiechnął się wiedząco - …nie bez powodu nie działa tutaj elektronika.
- Tak? - Laura uniosła brew. - Naukowcy natomiast są zdania twierdzą, że winą za to należy obarczyć najbliższą gwiazdę, która oddziaływuje na planetę, zaburzając jej pole magnetyczne - uśmiechnęła się lekko. - Ale fakt. Brzmi jak magia. Do tego zupełnie czarna magia jak dla mnie - zaśmiała się.
...i mężczyzna się zaśmiał. Oh, jak bardzo kobieta była w błędzie. Magyja nie miała koloru… wszystko opierało się na uczuciach i intencji. Nic więcej.
- Czarna magia? - zapytał z szerokim uśmiechem - No to musimy uważać bo zapada noc, bo kiedy jest lepsza okazja na czarną magię jak nie w nocy?
- Mnie się pan pyta? - uśmiechnęła się wyzywająco. - Chętnie posłucham co w tym temacie ma do powiedzenia nasz specjalista od okultyzmu - mrugnęła do niego.
- Zanudziłbym na śmierć. - powiedział puszczając jej oczko - Zresztą, nie powinniśmy się zbierać? Jeszcze minie nas ognisko, nieprawdaż?
- Ach słusznie - żachnęła się Laura. - Od rana wszyscy już wyczekujemy tego gulaszu. Miła odmiana od tych wojskowych racji żywnościowych - wstała i złapała za swoją kurtkę. - Pójdę najpierw do Nici, żeby ją mentalnie przygotować na nowego mieszkańca w namiocie
- W takim przypadku będę czekał przy ognisku. Z chęcią poznam naszą brakującą zgubę. - powiedział mężczyzna ciepło i wstał sięgając po kurtkę.
Niedługo potem wyszli z namiotu i się rozeszli. Każde w swoim kierunku.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline