|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-02-2018, 09:06 | #31 |
Reputacja: 1 | - Zaczekaj! - Gdy Henri postanowił wyruszyć by zarezerwować dla siebie wolny namiot Lela zerwała się co sił (a wiele ich już nie miała) by potruchtać za nim. Lekko przygarbiona pod ciężarem szybko zarzuconego tylko na prawe ramię plecaka i z obolałymi nogami przypominała trochę kaczkę.
__________________ To nie ja, to moja postać. Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2018 o 09:16. |
15-02-2018, 09:18 | #32 |
Administrator Reputacja: 1 | W przedsionku czekały już dwa wiadra z bardzo ciepłą wodą i jedno z zimną, oraz jedno puste, dzięki któremu można było dopasować temperaturę do indywidualnych życzeń. To ostatnie po chwili było niemal pełne. Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2018 o 09:28. |
15-02-2018, 12:01 | #33 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
15-02-2018, 12:44 | #34 |
Reputacja: 1 | Na miejscu w pierwszej kolejności poleciała na poszukiwania wolnego namiotu. Nie miała nic przeciwko towarzystwu, ale zdecydowanie wolała, żeby to ono zajęło miejsca w pierwotnie “jej” namiocie, niż żeby to ona prosiła się o miejsce “u kogoś”. Przeszła przez całe pole namiotowe, już w połowie drogi mocno zrezygnowana, aż w jednym z ostatnich namiotów odkryła całe cztery puste miejsca. Rozpakowała swoje rzeczy, zaścieliła łóżko, żeby nikt nie miał wątpliwości co do tego, czy namiot jest pusty, następnie zrobiła szybki obchód po terenie obozowiska. Lubiła wiedzieć gdzie, co, kto i jak. Z pewnym rozczarowaniem zauważyła, że Claude i Leokadia są niemal nierozłączni. Najwyraźniej mężczyzna lubił typ dziewczyn, który dawał mu w prosty sposób karmić swoje ego poprzez zgrywanie bohatera i wyręczanie biednych, słabych, nieudolnych księżniczek. Alexis za daleko było do typu niesamodzielnej księżniczki, żeby choć rozważyć opcję udawania jej, na rzeczy zyskania sympatii tegoż. Zajrzała wszędzie, gdzie było otwarte i wtedy postanowiła odświeżyć się po podróży. Mimo, że była przyzwyczajona do mycia się w zimnej wodzie, postanowiła skorzystać z kotłów i paleniska, by ją podgrzać. Kocioł był duży i choć nie zapełniła go całego, nie zamierzała stać bezczynnie gapiąc się na taflę wody. Usiadła na ziemi nieopodal, oparła się plecami o ścianę budynku i wyjęła swój szkicownik. Rozejrzała się, szukając odpowiedniego obiektu do przełożenia go na papier, a jej wzrok mimowolnie spoczął na Mikailu, który z pełnym oddaniem trenował na samym środku placu. Czy był to tylko szpan, czy też codzienna rutyna mężczyzny, mimo całej niechęci do niego musiała ona przyznać, że umiał się poruszać i chętnie stanęłaby naprzeciwko niego na ringu. Zerkając to na mężczyznę, to na coraz bardziej pokrytą węglem kartkę szkicownika nie zauważyła nawet, kiedy woda w jej kotle zaczęła intensywnie bulgotać nad ogniem. Z artystycznego ciągu rysowania wyrwał ją dopiero fakt, że obiekt jej natchnienia skończył swój trening. Zamknęła pospiesznie szkicownik, wrzuciła go do kieszeni spodni, spojrzała na kocioł i niemal rzuciła się w jego kierunku, z głębokim zawodem zauważając, że całkiem spora część wody zdążyła się już wygotować. |
15-02-2018, 21:43 | #35 |
Reputacja: 1 | Spotkanie w siedzibie dowództwa Legii Cudzoziemskiej się zakończyło, a z drewnianej budowli przypominającej czasy wieków minionych wyłonił się wężyk uzbrojonych i umundurowanych mężczyzn. Część z nich zatrzymało się przed chatą, nawiązując ożywione rozmowy. Reszta rozeszła się we wszystkich kierunkach, zajmując się sobie tylko znanymi sprawami.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
23-02-2018, 03:46 | #36 |
Reputacja: 1 |
|
25-02-2018, 21:37 | #37 |
Reputacja: 1 | Gdy Normand wszedł do swojego namiotu od razu uderzyła go temperatura o wiele wyższa niż na zewnątrz. Saville właśnie pędził swój bimberek. Lekarz uśmiechnął się do niego szeroko. |
01-03-2018, 14:46 | #38 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
02-03-2018, 11:52 | #39 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
04-03-2018, 21:04 | #40 |
Reputacja: 1 | Legionista Erick Flanigan przechadzał się pod palisadą Bazy Jeden. Bardzo wolny krok i broń przewieszona przez plecy zdradzał, że bardziej niż patrolem zajmował się spacerowaniem. Bo też taka była prawda. Kapral po całym dniu wśród swoich oraz cywili potrzebował czasu dla siebie. Inaczej jak w Gujanie Francuskiej bądź samej Francji, nie mógł znaleźć swojej nory lub baru, tak więc został zmuszony do improwizacji. Wieczór zapadł już jakiś czas temu. Większość mieszkańców placówki pochowali się do swoich namiotów i zapewne szykowała się na imprezę powitalną. Nikt oprócz Legionistów nie przechadzał się po obrzeżach Bazy, tak więc nawet wartownicy nie zwracali na niego większej uwagi, kiedy dostrzegli już jego mundur. Erick musiał przyznać, że pomimo paru mankamentów, obrona Bazy była przygotowana całkiem dobrze - to jest jak na tak prymitywne warunki. Oczywiście on wolałby warstwę drutu kolczastego a później betonowe ściany bądź worki z piaskiem. Do tego bunkry i pozycje karabinu maszynowego a na dokładkę rozłożony moździerz. To tak na początek. Flanigan westchnął, kręcąc głową. Przynajmniej współlokatorzy trafili mu się całkiem w porządku. Kwatermistrz Tom Dice okazał się łebskim gościem. Młody Belg miał żyłkę do interesu i wiele można się było od niego nauczyć. Mimo jeśli chciał dostać bimber, musiał udać się do Johna Saville. Erickowi udało się wymienić u niego cygaro na butelkę trunku. Kapral żałował dobrego tytoniu, ale niemal równo co cygar potrzebował alkoholu do prawidłowego funkcjonowania. Nadal nie chciał myśleć o tym, co zrobi, kiedy skończy mu się zapas tego pierwszego. Może zacznie palić miejscowe szlugi. Krzywił się jednak na myśl o tym. Szeregowy Mayers oraz Polak Wilczewski wydawali się przyjaźni. Chociaż Erick niechętnie przyjął do wiadomości, iż plotki o jego wyczynach z lingwistką Summer zdążyły już obiec kolegów po fachu. Coś mu podpowiadało, że cały obóz zaczął już o tym mówić. Taki stan rzeczy nie przeszkadzał kapralowi. Był jednym z najstarszych Legionistów, przynajmniej jeśli chodziło o sam wiek, dlatego nie miał nawet zamiaru przejmować się opinią młodszych. Spacer mijał spokojnie, a niespotykane wcześniej gwiazdozbiory skutecznie odwracały uwagę Legionisty. Erick zastanawiał się, jaka pora panowała w tej chwili na Ziemi. Czy jego brat, Joseph również wygląda nocnego nieba, czy może zasiada właśnie ze swoją ciężarną żoną oraz pierwszym synem do kolacji. I co z rodzicami Flanigana? Czy list, który napisał, dotrze do Josepha? I czy ten przekaże wiadomość starszym Flaniganom, czy też pozwoli, by czuli do niego żal do końca życia? - Co ja tu właściwie robię? - mruknął kapral, zatrzymując się, wpatrzony w nieboskłon. - Powinienem być na froncie. Gdzieś, gdzie moje miejsce… - dodał ciszej, opierając dłoń na kaburze pistoletu. Siedząc z jedną nogą na ławce, Erick pochylał się nad miską parującej strawy. Impreza powitalna trwała już jakiś czas i ważniejsze osoby zdążyły się już przedstawić. Kapral w ciszy przyglądał się zebranym i odpowiadał skąpo, kiedy został zagajony. W tłumie dostrzegł nawet poznaną wcześniej Alexis. Nim jednak zdołał namyśleć się, by wstać i ją zaczepić, ta zdążyła już znaleźć towarzysza rozmowy w Claude-Henri. Nie czując się na siłach do dalszych integracji, po skończonym posiłku odczekał jeszcze trochę, po czym opuścił ognisko i wrócił do namiotu. Miał zamiar łyknąć bimber, a następnie zwalić się wcześniej do łóżka. Znając swoje szczęście, pewnie dnia następnego chorąży znajdzie dla niego jakieś zajęcie. W sumie… postrzelałby sobie.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" Ostatnio edytowane przez MTM : 04-03-2018 o 22:18. Powód: Błąd merytoryczny |