Jeżeli Prya dobrze liczyła gdzieś za pół godziny powinna już siedzieć twardo za sterami i zaczynać procedurę hamowania korwety. Jeżeli oczywiście Abe z cyborgiem się wyrobią z robotą. Na razie zostali tam sami we dwóch, niby pod pretekstem wysokiego promieniowania, ale nawigator wiedziała swoje. Oczyma wyobraźni prawie mogła zobaczyć jak syntetyk zapuszcza sondę z czipem prosto…
Potrząsnęła głową zanim wizja przeszła do kulminacyjnej fazy, a ona zaczęła haftować na hełm. Od środka.
- Wracam na mostek - zakomunikowała otoczeniu, łypiąc po kolei na każą z towarzyszących jej kobiet. Były we cztery, ze zmienionymi butlami i całym tym szajsem BHP, jakiego przestrzeganie Teddy uważała za zbędne pierdoły. No ale jak ktoś się miał od tego poczuć lepiej… no niech będzie.
Zostawał zindoktrynowany Tichy, siedzący w samym mózgu Acherona i mający czas oraz sposobność na knucie. Przecież właśnie po to pozbył się Red. Żeby móc połączyć się ze statkiem matką i wezwać czające się po katach galaktyki androidy.
- Mamy się nie szwendać samopas - burknęła do milczącej uparcie biolog, machając łapskiem gdzieś tam gdzie mostek i nowe problemy. - Wracam za stery, ty zobacz co z tym twoim robalem. A wy sprawdźcie czy was nie ma przy kontenerze - zazezowała wymownie na informatyczkę i Julię - Tym od przesyłki. Może jeszcze da się coś z niego wyciągnąć czego nie wiemy.