Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2018, 11:52   #39
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ściemniało się, a w namiocie wieczór nadciągał jeszcze szybciej, niż na dworze.
Ledwo Lela zamknęła oczęta, Claude-Henri zapalił wiszącą pod sufitem lampę naftową.


Lekko migoczący płomień rozproszył panującą w namiocie szarość. Światło co prawda nie sięgało wszystkich kątów, ale ogólnie biorąc było na tyle jasno, że można było czytać, nie nadwyrężając zbytnio oczu. Claude-Henri nie zamierzał jednak pogrążać się w lekturze - usiadł na łóżku i zajął się rozkładaniem i składaniem broni - do chwili, gdy do namiotu wkroczyła kolejna lokatorka.
Claude-Henri nie przypuszczał, by 'lodowa księżniczka' była idealnym materiałem na sąsiadkę. Prawdę mówiąc to wolałby mieć w namiocie Alex, ale nie do niego należał dobór współlokatorów. Poza tym mogło się okazać, że wbrew pozorom Jacqueline charakterem bardziej pasuje do swego nazwiska, niż do wyglądu czy zachowania.
Skinął głową nowo przybyłej, jednak rozmów żadnych nie rozpoczęli. Albo Jacqueline nie była w nastroju (po dziwnym nieco zajściu podczas wędrówki), bądź też wzięła pod uwagę fakt, iż Lela pogrążona była we śnie.

Ledwo Jacqueline ułożyła swe rzeczy, gdy z dworu dobiegły odgłosy sugerujące, iż poczęstunek dla gości jest już gotowy. Jacquie wnet znalazła się na dworze, a Claude-Henriemu przypadła w udziale przyjemność obudzenia Leli.
Pamiętał co prawda niedawny dialog o sposobach budzenia, uznał jednak, iż wykorzystywanie okazji mogłoby podpaść pod niemoralne zachowania czy też wręcz wykorzystanie seksualne. Żarty żartami, a kto wiedział, co się kryje w duszy Leli. A nuż nie byłaby zadowolona, po co więc było na samym wstępie zakłócać coś, co z czasem mogło zaowocować udaną współpracą. Poza tym nie zależało mu na tym, by ktoś mu przykleił łatkę osoby napastującej we śnie bezbronne kobiety. Jak na dziś wystarczyło, że Erick dorobił się opinii człowieka, który nie potrafi spełnić oczekiwań niewiasty.

- Hej, królewno, pobudka - powiedział, a gdy Lela nie zareagowała, do słów dołożył buziaka. Grzecznego. W czoło.
I nic.
Najwyraźniej bajki mówiły prawdę - tylko i wyłącznie pocałunki w określone miejsca, i to zapewne gorące pocałunki, działały podobnie jak wiadro wody. Zimnej. Claude-Henri był pewien, że wodną pobudkę Lela nieprędko by mu darowała. O tym, że trzeba by było iść po wiadro, a potem do źródełka, nawet nie warto było wspominać.
- Ominie cię przyjęcie - szepnął do ucha dziewczyny, a gdy i ta zachęta nie poskutkowała, zabrał się za bardziej brutalne metody. Delikatnie potrząsnął ramieniem Leli, a potem dodał:
- Jak się nie obudzisz, to zastosuję sposób ze śpiącej królewny - rzucił żartobliwą pogróżkę.
- Obiecanki-cacanki - mruknęła Lela, po czym obróciła się na drugi bok.
- Chcesz mieć opinię osoby zbyt dumnej na to, by się pospolitować z plebsem na powitalnym przyjęciu, czy może ofermy, co po przejściu paru kilometrów nie może ruszyć ręką ni nogą? - Claude-Henri użył nieco nieuczciwych argumentów.

- Mamy nowego lokatora - powiedział, gdy Lela zmieniła pozycję z horyzontalnej na taką, która mniej sprzyjała spaniu. - A raczej lokatorkę.
- Kogo? - Leli natychmiast na myśl przyszła Alexis. Wszak już raz dołączyła się do ich duetu.
- Jacqueline. - Po tonie głosu Claude-Henriego trudno było się domyślić, jakie jest jego zdanie na temat kolejnej mieszkanki namiotu. - Ale zachowywała się bardzo cicho, by cię nie obudzić.
Lela nie wyglądała na zachwyconą tym, że ktoś był świadkiem jej odsypiania trudów podróży.
- Może, skoro zamieszkała z nami, dowiemy się, co zaszło podczas wędrówki do bazy? - zasugerował Claude-Henri. - Niezbyt wierzę w to, że chodziło wtedy o sprawy damsko-męskie - dodał.
- Tak wysoko oceniasz Ericka? - Lela spojrzała na mówiącego. "Solidarność plemników", pomyślała. - Czy to raczej opinia o lodowej księżniczce?
- Jedno i drugie. Jacqueline raczej nie wygląda na demona seksu - odparł. - Ale co ja tam wiem na kobietach...

Nawet się nie spóźnili.
Leli na szczęście wystarczyło parę minut, by się wyszykować na spotkanie przy ognisku, a że daleko nie mieli, znaleźli się na miejscu nim impreza na dobre się zaczęła.
Jedzenie było dobre, miejsca starczyło dla wszystkich, na dodatek wystąpienia ważnych person ograniczyły się do paru ważnych informacji. Nikt nie zepsuł świątecznego niemal nastroju przydługim ględzeniem.
- Musimy porozmawiać z kwatermistrzem. - Claude-Henri szepnął do Leli.
- Tak, ale to jutro - odparła dziewczyna.

Zbyt długo na wieczorku zapoznawczym nie zostali. Lela była zmęczona, a Claude-Henri również postanowił odpocząć przed jutrzejszym dniem, którego nie zamierzał spędzić na wylegiwaniu się.
Oczywiście o ile okoliczności pozwolą na realizację ich wycieczkowych planów.
Parę chwil później pojawiła się i Jacqueline.
Niestety, chociaż Claude-Henri opuścił na chwilę namiot, pozostawiając obie panie same i umożliwiając przeprowadzenie babskiej rozmowy, Jacqueline nie zechciała podzielić się sekretami krótkiego sam na sam z Erickiem. A że Claude-Henri nie znał na tyle kaprala, by z nim omawiać potencjalne damsko-męskie problemy, sprawa pozostała niewyjaśniona.
Pozostawała tylko nadzieja, że sam Erick, mając dość szerzącej się po bazie opinii, zdradzi część sekretów.
Oczywiście kapral mógł zaprzeczyć tym plotkom w inny sposób, wykazując się na tymże polu wobec innych kobiet, co i tak pozostawiłoby pewnien cień na jego męskim honorze.

Chwilę później Claude-Henri wrócił do namiotu.
Obie panie były już w łóżkach. Czwarte pozostawało wolne - najwyraźniej nikt więcej nie zabłąkał się do tego akurat namiotu.
- Dobranoc - powiedział, przykręcając knot i gasząc lampę.
Rozebrał się, a że nikt nie przejawiał ochoty na nocne rozmowy, chwilę później już spał.
 
Kerm jest offline