Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2018, 23:58   #110
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Walka rozgorzała. Słychać było szczęk oręża i odgłosy walczących przerywane brzdęknięciami cięciw łuków i kusz.
Viktoria posłała strzałę która trafiła w pierś jednego ze zbliżających się zombi. Złapała szybko za drugą i ta także poszybowała celnie trafiając innego w brzuch.
Gdy wszyscy walczący się wymieszali pani sierżant chciała ruszyć sama do walki, lecz cały czas czuła lekki strach. Na odległość czuła się spokojniejsza o siebie a i przecież miała dbać o bezpieczeństwo Bianci więc pozostała przy czarodziejce i słała kolejne strzały już celując w konkretne cele. Starała się nie trafić żadnego kompana czy krasnoluda.

Walka zakończyła się dość szybko. Gdy wszyscy zaczęli się rozglądać po kompanach Viktoria zobaczyła leżącego Pierra. Dziewczyna podbiegła do niego i zaczęła sprawdzać co z nim. Rana na karku i mnóstwo ran nie dawały nadziei dla bretońskiego rycerza. W oczach Viktorii zakręciły się łzy lecz szybko się opanowała.

Pani sierżant wstała gdy usłyszała słowa mądrości krasnoluda. - Po co palić? Pierre był rycerzem i myślę, że rodzina by chciała go pochować.- Popatrzyła na Dietera i Ludo, którzy według Viktori najlepiej się znali.
Wilenborg wiedziała, że khazad prawdę prawi i trzeba uniemożliwić ożywienie bretończyka. Ze smutną miną przyklękła i poprosiła Morra o opiekę nad jego duszą.
- Wezmę jego sygnet i miecz. Jeśli bogowie dadzą oddam je jego rodzinie czy wasalowi.- Dodała gdy przestała się modlić.

- Musimy poinformować miasteczko i farmy. Nie sądzę by na jednym ataku się skończyło. Wy także powinniście się udać do miasta. Truposze raczej nie okradną kopalni a złodzieje raczej tu nie przyjdą.- Zaproponowała Gimbrinowi. Nie liczyła, że się zgodzi bo poznała się już na Bardaku, że uparty a ostatnie chwile w towarzystwie innych krasnoludów upewniły ją, że i ci tacy sami.
- Co z wierzchowcem Pierra? On tylko jego słuchał?- Zapytała i ruszyła do swojego wałacha. Wskoczyła na siodło i powiesiła kołczan z uzupełnionymi strzałami z pola bitwy przy siodle. Łuk znalazł się na plecach a po sprawdzeniu czy miecz jest pod ręką była gotowa do drogi.
 
Hakon jest offline